30 listopada 2024
trybunna-logo

Krocząca dezubekizacja

Ustawa dezubekizacyjna przeszła, ale niektórym ciągle mało. Marszałek senior Kornel Morawiecki chciałby zredukować do minimum także świadczenia wszystkich Polek i Polaków zarejestrowanych jako tajni współpracownicy.

Pomysłem tym marszałek senior podzielił się z „Super Expressem” w wywiadzie na okoliczność ostatnich doniesień o teczce TW „Bolka”. Według Morawieckiego to, że Lech Wałęsa pobiera emeryturę prezydencką w wysokości 9 tys. zł, to skandal, a sprawiedliwie byłoby, gdyby wypłacano mu świadczenie na poziomie średniej krajowej. – Wałęsa już swoje pieniądze dostał – dosadnie stwierdził marszałek senior, mając na myśli zapisane w dokumentach SB informacje o wynagradzaniu TW „Bolka” za przekazywanie informacji.
Kornel Morawiecki jest jednak najwyraźniej zwolennikiem rozwiązań kompleksowych i emeryturę chciałby zabrać nie tylko Wałęsie. W tym samym wywiadzie polityk oznajmił, że „dziejową sprawiedliwością” byłoby obniżenie świadczeń wszystkim, którzy byli współpracownikami SB.
Wszystkim, czyli nie miałoby znaczenia, w jakich okolicznościach dana osoba została zarejestrowana, jak długo działała, czy faktycznie komuś zaszkodziła i czy dokumenty w jej sprawie, jakie odgrzebano by z archiwów IPN w ogóle są autentyczne. Historycy (od czasu do czasu nawet ci z IPN) ostrzegali nie raz przed bezkrytycznym korzystaniem z dokumentów wytworzonych przez SB. Nie przeszkadzało to politykom i publicystom polskiej prawicy uprawiać bezpardonowej gry teczkami w celu atakowania każdego, kto się z nimi nie zgadzał. Morawiecki nie widzi nic złego w tym, żeby podnieść grę na wyższy poziom – odbierać ludziom świadczenia emerytalne bez względu na wszystko, tylko w myśl ślepo powtarzanego „Precz z komuną”. Na razie jego pomysł to tylko pobożne marzenie wyrażone w wywiadzie dla brukowca. Pamiętajmy jednak, że takim była kiedyś dla prawicy ustawa dekomunizacyjna, obecnie z zapałem wprowadzana w życie, rozmachu ustawy o tzw. dezubekizacji nikt się nie spodziewał.
W walce z „komuną” PiS nie zna przecież granic.

Poprzedni

Co się dzieje w „Miau Cafe”?

Następny

Reprywatyzacyjna hańba