16 listopada 2024
trybunna-logo

Konsekwentnie być sobą

– Lewica wprowadziła Polskę do Unii Europejskiej, teraz chcemy, żeby Unia Europejska weszła do Polski. Chcemy tych demokratycznych standardów i zasad, stanowczego zacieśnienia współpracy. My tej współpracy bardzo potrzebujemy, pokazała to pandemia koronawirusa. PiS ma zupełnie inną wizję. Oni chcą stać obok Unii, nie wprowadzać świeckiego państwa, nie robić transformacji energetycznej i nie budować energetyki, która nie niszczy środowiska – mówi Włodzimierz Czarzasty, współprzewodniczący Nowej Lewicy w rozmowie z Małgorzatą Kulbaczewską-Figat, Piotrem Gadzinowskim i Tadeuszem T. Jasińskim.

Poparcie dla Lewicy w sondażach nie przekracza 7-10 proc. Do tego, mam wrażenie, klub Lewicy ciągle kojarzy się raczej z aktywistami, z którymi dobrze chodzić na demonstracje, ale nie z państwowcami, ludźmi przygotowanymi do rządzenia. Co z tym zrobić?
Moim zdaniem żeby przebić 10 proc. wystarczy konsekwentnie być sobą. To nie jest banał! Spadek poniżej tego poziomu wziął się z wzajemnych konfliktów między działaczami. Spór wewnątrz partii został wyciągnięty na zewnątrz i pokazał brak spójności formacyjnej. Ale to już przeszłość, kongres Nowej Lewicy zamknął te sprawy. Jesteśmy gotowi do podjęcia poważnej pracy z elektoratem.

Co to znaczy: być sobą?
Lewica powinna być nadal partią socjalną, ale nie w rozumieniu pisowskim. Składamy bardzo mocną ofertę dwóm grupom. Tym, którzy świadczą usługi i tym, którzy z nich korzystają. Pierwsza grupa to urzędnicy, lekarze, nauczyciele – oni chcą dobrze zarabiać, a PiS o to nie zadbał. Druga to mieszkańcy Polski, którzy korzystają z państwowych usług i chcą je otrzymywać na wysokim poziomie.
PiS dał 500+ oraz trzynastą emeryturę i zwolnił się z obowiązku świadczeń państwa wobec obywatelek i obywateli. 500+ tymczasem wlało milionom polskich rodzin, które mają dzieci, dodatkowe środki, ale nie rozwiązało poza tym żadnego systemowego problemu. Nie rozwiązało problemów zdrowotnych starszego pokolenia, a Polska się przecież starzeje. Nie rozwiązało problemu braku dostępu do specjalistów czy problemu geriatrii. Nadal trwa kryzys służby zdrowia. Nadal w przypadku zapadnięcia na ciężką chorobę owo 500+ wystarczy co najwyżej na jedną wizytę w prywatnym gabinecie.
Czy mamy wyższy poziom edukacji w szkołach podstawowych, średnich, na studiach? Skądże. 500+ nic tu nie zmieniło, a do tego mamy proces ideologizacji szkół, zamiast przygotowania młodego pokolenia do samorealizacji na europejskim rynku pracy. Może zatem budownictwo? Też nie. A ja, gdybym mógł zdecydować, co po sobie lewica pozostawi, to chciałbym móc powiedzieć: lewica dała Polsce konstytucję (zresztą bardzo socjalną, demokratyczną), wejście do Unii Europejskiej, podpisała porozumienie z NATO i rozwiązała problem mieszkaniowy. Teraz głównie słyszymy o tym, że ileś mieszkań jest budowanych. Ale kto je odbiera? To głównie inne spółki, w dużej mierze zagraniczne, które zamierzają te mieszkania wynajmować drożej.
Następna rzecz, która nas różni od wszystkich formacji w Polsce, to jest bezdyskusyjna walka o państwo świeckie. To jest zresztą mój konik. W tej sprawie operujemy konkretami, czego się nie da powiedzieć o innych partiach opozycyjnych. Oczywiście w teorii one też są za państwem świeckim, ale wystarczy zapytać liderów: czy kler ma płacić takie same podatki, jak inni obywatele? Czy wyprowadzić religię ze szkół? I zaczynają się wymijające odpowiedzi, a pan Hołownia sugeruje, żeby porozmawiać o pensjach katechetów i o tym, czy religia powinna być pierwszą, czy ostatnią lekcją. A my mówimy jasno: religii nie powinno być w szkole, a zatem także na świadectwach, na maturze i tak dalej. Dalej: jeśli zapytać liderów opozycji, czy Kościół powinien otrzymywać odszkodowania w postaci ziemi, to oni zaczną lawirować, a my mówimy – żadnych odszkodowań, bo to się kończy tak jak w przypadku małżeństwa Morawieckich…

Lewica ma wiele propozycji naprawy działania państwa w poszczególnych obszarach. Tymczasem Prawo i Sprawiedliwość nie wygrało tym, że miało wiele dobrych sektorowych programów, tylko tym, że zaproponowało nową formację, nowe państwo i nowy styl. Lewica czegoś takiego nie ma. Owszem, jest konstytucja, było wejście do Unii. Ale to było odpowiednio 20, 17 lat temu. Czyżby wtedy skończyło się wizjonerstwo lewicy? Jaką macie teraz wizję tego, co nastąpi po PiS?
O jednej kwestii już mówiłem. Chcemy Polski, która jest państwem świeckim. Jeśli tego nie będzie, w Polsce nigdy nie będą respektowane prawa kobiet. Obywatelki nigdy nie będą miały prawa do własnego ciała, do aborcji do 12. tygodnia ciąży. Młode pokolenie nie będzie miało prawa do pełnego wyrażania siebie. Czy zagwarantowanie tych praw w świeckim państwie nie jest pociągającą wizją?
Innymi słowy – lewica wprowadziła Polskę do Unii Europejskiej, teraz chcemy, żeby Unia Europejska weszła do Polski. Chcemy tych demokratycznych standardów i zasad, stanowczego zacieśnienia współpracy. My tej współpracy bardzo potrzebujemy, pokazała to pandemia koronawirusa. PiS ma zupełnie inną wizję. Oni chcą stać obok Unii, nie wprowadzać świeckiego państwa, nie robić transformacji energetycznej i nie budować energetyki, która nie niszczy środowiska.
Co się dziś dzieje na granicy? Jak PiS mówi o ludziach, którzy mają inny kolor skóry? Co się dzieje ze środowiskami mniejszości, jak są atakowane? Lewica mówi: każdy ma prawo żyć, jak chce, wierzyć, w co chce, albo nie wierzyć. Każdy ma prawo spać z kim, chce. a państwo nie może zaglądać ludziom do łóżka. W moim przekonaniu to jest bardzo atrakcyjna wizja.

Od czego zacząć budowę tego państwa socjalnego, o którym mowa? Mamy w tej kwestii jako kraj ogromne zaległości. Mamy nieprzestrzegany zapis w konstytucji, o społecznej gospodarce rynkowej…
A także drugi, o równomiernym rozwoju. I od tego bym zaczął. Państwo socjalne to takie, w którym wzmocniono wszystkie elementy odpowiedzialne za świadczenia dla ludności. Zadbać i zainwestować w ludzi, którzy pracują w resorcie sprawiedliwości, w szkołach, w służbie zdrowia, w DPS-ach. Oni mają być docenieni i bezpieczni. Wtedy będą stabilnie wykonywali usługi wobec obywateli. Od tego trzeba rozpocząć – od zakończenia z rozdawnictwem na rzecz systemowych zmian.
Trzeba wzmocnić państwo. I tu wchodzimy już w konkretne resortowe programy naprawcze, które Lewica posiada. Nie rozdawanie pieniędzy, tylko zapewnienie, żeby w każdej gminie były bezpłatne żłobki, przedszkola, biblioteki i to biblioteki wyposażone w aktualnie wydawane książki. Budowę dobrego systemu transportu: pociąg do każdego powiatu, autobus do każdej gminy. Proste historie! Wspomnę może jeszcze o kulturze, której państwo powinno być mecenasem, podczas gdy obecnie państwo wspiera ideologię, nie kulturę. Tymczasem państwo powinno wspierać wolność kulturalną i różnorodność.

Nie będzie tych systemowych zmian bez progresji podatkowej i zerwania z tanim państwem. Jesteście gotowi ją zwiększyć?
Zawsze byliśmy za progresją podatkową. Prosta lewicowa zasada: bogatsi powinni płacić więcej, bardziej dokładać się do funkcjonowania państwa, biedniejsi mniej albo w ogóle, przez kwotę wolną od podatku, nie płacić w ogóle. Mówiłem to zawsze i będę mówił nadal. Powiem więcej: niedawno usłyszałem propozycję, żeby wprowadzić progresję także w przypadku mandatów drogowych. Najpierw ją w głowie wyśmiałem, ale potem pomyślałem: może faktycznie ten, kto zarabia miliony, powinien płacić więcej niż ten, kto zarabia 2700 zł? Mandat na 500 zł jest czymś innym dla pana Tuska niż dla pani Kowalskiej.

Więcej Unii w Polsce. A czy ta Unia jest zupełnie w porządku, nie wymaga żadnych reform, zmian?
Myślę, że Lewica jest dziś najbardziej ortodoksyjnym zwolennikiem Unii Europejskiej…

Razem z jej biurokracją, brukselskim imposybilizmem?
Unia wymaga zmian, ale co do ogólnego kierunku – jesteśmy za bardzo bliską współpracą w ramach UE. Jestem politologiem po stosunkach międzynarodowych i wiem, że państwa jednostkowe Unii Europejskiej w konfrontacji z tym, co się dzieje w Chinach, USA, Kanadzie, Rosji nie znaczą nic. A zatem mechanizmy bliskiej współpracy będą niezbędne i nadszedł czas, żeby o europejskim federalizmie zacząć dyskusję…

O wspólnej unijnej armii też?
Absolutnie tak. Niedawno zresztą była w jednym z programów telewizyjnych dyskusja w tej sprawie i przedstawiciel PiS oznajmił: nie, to niedopuszczalne. Tymczasem niedawno została podpisana ustawa o wejściu Polski do Eurokorpusu, zaczątku europejskiej armii. Będziemy jednym z sześciu krajów, które będą pełnymi członkami Eurokorpusu.Tak naprawdę my już zaczynamy tworzyć tę armię europejską! A PiS po raz kolejny pokazał, że jedno mówi, a drugie robi.
A co do biurokracji – powinno się zrobić z Unią Europejską to samo, co z konkordatem. Usiąść, ocenić bilans dotychczasowych działań, co działa dobrze, co trzeba renegocjować. Pytanie tylko, kiedy nastąpi moment na poważną rozmowę o Unii, bo w momentach kryzysowych, jak pandemia czy zagrożenie stabilności Unii, najwyżej głowę podnoszą ruchy radykalne. Czy to jest dobry moment na rozmowę o UE, jeśli w Polsce zbierają się partie, które Unię najchętniej by zjadły?

A jaka powinna być polityka migracyjna Unii?
Uważam, że absolutnie otwarta.

Przyjmujemy wszystkich?
Muszą być wypracowane zasady tej polityki, ale co będzie za 20-30 lat, kiedy na skutek zmian klimatycznych będzie się musiała wyludnić Afryka? Żaden mur, nawet ten na granicy polsko-białoruskiej nie zatrzyma ludzi, którzy szukają jedzenia i miejsca do życia. Jeśli na świecie zaczną wysychać źródła wody, to Unia Europejska będzie musiała być otwarta. Będziemy wpuszczali ludzi, także młodych mężczyzn, także innej wiary. Bo jaka jest alternatywa? Tylko jedna: pistolety. Wojsko stojące na brzegu Morza Śródziemnego i rozstrzeliwanie wszystkich, którzy będą próbowali dostać się do Europy.
Mówienie, że nikogo nie wpuścimy, bo mamy dzielne wojsko, to jest taktyka na zdobycie teraz pięciu punktów procentowych w sondażach. To nie jest odpowiedzialne. Niedługo u granic Europy stanie 10 mln uchodźców…

Tylu jeszcze nie mamy, ale mamy dwa miliony Ukraińców, którzy w Polsce mieszkają i pracują…
I co w związku z tym się stało? Co się stało, kiedy ministrem spraw wewnętrznych był Krzysztof Janik, a do Polski wjechało 120 tys. Czeczenów? Co się dzieje, kiedy polskie firmy obsługują Ukraińcy lub Hindusi – jedzenie nam gorzej smakuje?!

Ale co dalej? Wpuściliśmy pracowników, nie wpuściliśmy ludzi. Ukraińcy ciężko pracują, zasuwają, jak na dłuższą metę państwo ma się do nich odnosić? Sprzyjać asymilowaniu się? Czy dać pełną swobodę w podtrzymywaniu swojej kultury i tradycji? A co, jeśli 200 tys. Ukraińców postanowi podtrzymywać tradycję Stepana Bandery?

Dlaczego akurat zakładamy, że właśnie tradycję Bandery?!

Drugie 200 tys. może wybrać przeciwną, Armii Czerwonej.

Niemniej chciałbym, żeby 200 tys. Polaków w Wielkiej Brytanii czy Niemczech też miało prawo do kultywowania swoich tradycji i zwyczajów. Chcę takich gwarancji dla wszystkich mniejszości w ramach Unii Europejskiej. A jeśli są tradycje niezgodne z prawem miejscowym, to trzeba się nimi zająć w zgodzie z prawem. Lewica musi być otwarta! Tak samo tylko Lewica szuka w tej chwili dzieci w lesie. Półtora miesiąca temu to było modne, wszyscy o tym mówili w Sejmie. Teraz modne być przestało, wszyscy się oswoili z push-backami. My nie. Każdemu należy się koc, jedzenie i miejsce do spania. To też jest ta wizja, która nas różni od innych.
Uchodźców mogłoby powstrzymać co najwyżej powstrzymanie katastrofy klimatycznej…

Lewica wie, jak to zrobić?
Tam, gdzie lewicowe partie doszły do władzy w Europie – a niedawno rozpoczął prace rząd Niemiec, pod przewodnictwem kanclerza Olafa Scholza z SPD – transformacja energetyczna i zielone zmiany są przyspieszane. Horyzontem nie jest już rok 2035, tylko 2030. My również mamy program zielonej i sprawiedliwej transformacji, gotowy, rozpisany.

Była wcześniej mowa o konstytucji. Kiedy ją współtworzyliście, dążono do zbilansowania władz. Żeby żadna nie dominowała. Czy to jest konstytucja na obecne czasy, kiedy coraz częściej okazuje się, że skuteczne są państwa z silniejszą, bardziej sprawczą władzą?
Źródłem silnej i sprawczej władzy jest nie tylko konstytucja. Mogą nim być też ludzie. Ja nie jestem za zmianą konstytucji…

A konkordat?
Z konkordatem jest po pierwsze ten problem, że my go nawet nie przestrzegamy. Wszystkie kolejne rządy, z SLD też, klęczały przed biskupami i oblepiły konkordat tysiącem rzeczy, o których Kościół nawet nie marzył. Konkordat trzeba renegocjować. A jeśli Kościół nie będzie gotowy na taką rozmowę, to należy go wypowiedzieć,
Nie jest czas na zmianę konstytucji w Polsce. W tej chwili jestem za obroną tej, którą mamy. Polskiej konstytucji nie trzeba zmieniać, trzeba jej przestrzegać. W tej chwili w rządzie są ludzie, którzy łamią konstytucję, twierdzą, że tego nie robią, ewentualnie oddają sprawę do Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdza, że konstytucja nie jest łamana. Dla nich powinien być Trybunał Stanu. Kłaniam się przy okazji Tuskowi, jeśli chodzi o Ziobrę i Mariusza Kamińskiego. Ziobro mógł za rządów PO stanąć przed Trybunałem Stanu, nie stanął bo PO zabrakło głosów. Kamiński dwa lata był za Tuska szefem CBA. Musi być Trybunał Stanu, ocena i więzienie dla tych, którzy łamią konstytucję.

Ale zanim to nastąpi, będziecie jeszcze dwa lata siedzieć w Sejmie jako opozycja. Warto w tym czasie zgłaszać projekty ustaw, skoro wiecie, że one przepadną?

Warto. Warto zgłaszać wota nieufności i projekty ustaw. To są znakomite okazje, by powiedzieć głośno, co się myśli na konkretne tematy. Dlatego proszę się z naszej strony spodziewać wotum nieufności wobec ministra zdrowia, bo to będzie doskonała okazja, żeby powiedzieć, że w tej chwili umiera w Polsce po 600 osób dziennie i w tej sprawie rząd jest po prostu tchórzem, nie wprowadzając ustawy o obowiązkowych szczepieniach ze strachu przed elektoratem. Notabene jestem absolutnie oburzony postawą partii opozycyjnych, która nie chce poprzeć naszego projektu w sprawie obowiązkowych szczepień, chociaż mają wszelkie dane na temat liczby hospitalizacji i zgonów, podawane przez ministra Kraskę zresztą na moją prośbę. Nasza ustawa o obowiązkowych szczepieniach pokazuje, że można iść inną drogą. Ja jestem posłem sprawozdawcą tej ustawy i widzę, jak zmienia się dzięki niej nastrój. Najpierw dostałem z powodu tego projektu morze hejtu. Ale nie minęły trzy dni i w tej chwili otrzymuję po 200, 300 SMS-ów i tweetów dziennie, w których czytam: dobrze robicie! Moi partnerzy z opozycji mają wątpliwości, czy szczepienia są dobre. A przecież gdybyśmy rozmawiali np. o gruźlicy, czy chorobie Heinego-Medina, to nikt by wątpliwości nie zgłaszał…

Trzeba odsunąć PiS od władzy – tu wszyscy się zgadzają. Ale jak? Zjednoczona opozycja i jeden blok? Dwa bloki?
Podejmiemy decyzję pół roku przed wyborami. Bo model działania ma być skuteczny. Nie damy się wciągnąć w żadną dyskusję teraz, kiedy do wyborów zostały jeszcze dwa lata.
Donald Tusk wrócił do Polski i powiedział: jako lider opozycji zamierzam stworzyć jedną wspólną listę. Minęło pól roku i gdzie jest ta lista? Odpowiedział mu Szymon Hołownia, mówiąc, że nie pójdzie razem z Platformą. Podobnie PSL, który opowiada się za tym, żeby stworzyć kilka bloków. W tej chwili jedyną siłą, którą atakuje Tusk, jest Lewica. Nie Konfederacja, ku mojemu zdziwieniu, i mam w tej kwestii brzydkie podejrzenia, bo był już taki moment na sali sejmowej, że nam mówiono z ław PO, że Platforma będzie rządziła, a Lewicą zajmie się Konfederacja. My Platformę przekonujemy, że wróg jest gdzie indziej, nie warto atakować Lewicy.
Nie zamierzam teraz powiedzieć: będzie jedna lista, albo kilka. Tusk powiedział, że powstanie wspólna lista i po pół roku nie widać żadnych postępów. Czy to jest odpowiedzialne? My jesteśmy gotowi na każdy wariant: start samodzielny, a ja jestem zwolennikiem konsolidowania Lewicy, albo udział w jednej wspólnej liście, która będzie miała szanse zwycięstwa i na której będziemy podmiotem, nie popychadłem. Jak nie przymierzając partia Nowoczesna. Nawet dziennikarze już nie wiedzą, kto jest szefem tej partii.

Głośnym echem rozeszło się za to odejście pięciu polityków z klubu Lewicy. To kolejny raz, gdy kurczy się sejmowa reprezentacja. W Senacie tej reprezentacji już nie ma. A konwencja zjednoczeniowa miała ostatecznie zamknąć konflikty wewnętrzne…
W Nowej Lewicy zakończył się okres kampanii sprawozdawczo-wyborczej. Jedni uzyskali silny mandat do kierowania partia i realizacji wizji rozwoju partii. Na szczeblu krajowym, wojewódzkim i niżej. Inni przegrali, personalnie i jako twórcy pewnej wizji politycznej. Odejście kilkorga polityków z Nowej Lewicy to bunt osób, które osobiste ambicje postawiły ponad dobro formacji. Bunt osób, które chciały rozbić Klub Lewicy, zablokować konsolidację z Wiosną, obrać kurs na podporządkowanie się PO. Tak to już jest, że jednych porażka w partyjnych wyborach motywuje do cięższej pracy, a inni się obrażają.
Jak dzisiaj pamiętam, gdy w 2015 roku na wieczorze wyborczym pokazano słupek poparcia poniżej progu wyborczego. Kierownictwo partii na czele z Leszkiem Millerem podjęło błędną decyzję o starcie w formule Koalicyjnego Komitetu Wyborczego razem z Palikotem. Wypadliśmy z Sejmu. Wielu składało nas do politycznego grobu. A my przetrwaliśmy i wróciliśmy do Sejmu dzięki ciężkiej pracy naszych członków i mądrym sojuszom. Dzisiaj kilkoro polityków chce to zaprzepaścić w imię niezaspokojonych osobistych ambicji. Na szalę rzucają przyszłość całej formacji, ponad 30 tysięcy członków Nowej Lewicy i milionów naszych sympatyków.
Mam do tych państwa prosty komunikat. Nie damy się szantażować. Nie będziemy nagradzać prywaty. Podjęliście decyzję, które będzie miała trwałe konsekwencje. Musicie państwo ponieść polityczną odpowiedzialność za swoje czyny. Nie dostaniecie zaproszenia na listy wyborcze Lewicy.

Czy Lewica ma grono ekspertów, jest gotowa do przejęcia władzy?
W naszym klubie parlamentarnym osób z doświadczeniem sejmowym jest osiem. Na samym początku kadencji mieliśmy dylemat: czy do kierownictwa klubu kierować osoby, które już zasiadały w parlamencie, czy też ludzi, którzy dopiero będą się uczyć? A dodam, że wśród tych z doświadczeniem są posłowie wybitni, jak Wiesław Szczepański, wielka postać polskiej lewicy. Niemniej uznaliśmy, że mamy nowy młody klub, który musi się uczyć, także na własnych błędach. Postawiliśmy na kierownictwo Krzysztof Gawkowski-Marcelina Zawisza-Dariusz Wieczorek i w tej chwili uważam, że idziemy w dobrym kierunku.
Mamy zaplecze eksperckie. Zajmują się nim m.in. wspomniani Darek Wieczorek i Wiesław Szczepański. W tej chwili już przygotowujemy się do współrządzenia. Zastanawiamy się, jakie obszary działania państwa wymagają najbardziej gruntownych zmian i jak tymi zmianami pokierować. Prężnie działa bliski nam think-tank Centrum im. Ignacego Daszyńskiego, który w tym roku obchodzi swoje 10-lecie. Mamy jeszcze na te prace dwa lata do końca kadencji.
A co do kryzysu, jaki przeżyły partia i klub… Kiedy lewica była w sejmie, za każdym razem przeżywała w połowie kadencji trudne momenty. Pytanie brzmi: jakie były konsekwencje? Nami kryzys wstrząsnął na tyle, że straciliśmy trzy procent w sondażach. To, zdaje się, nie tak wysokie koszty. Co było w kadencji, którą SLD zaczynał z rekordowym, ponad czterdziestoprocentowym poparciem? Lider partii Leszek Miller po dwóch latach przestał być premierem, a klub parlamentarny się podzielił. Jak mało trzeba umieć, żeby doprowadzić do takiej sytuacji?!
Liderów poznaje się nie po tym, kiedy odnoszą zwycięstwa, a po tym, jak wychodzą z kryzysu. Leszek Miller nie wyszedł z kryzysu. Grzegorz Schetyna nie wyszedł. Gdyby Schetyna umiał utrzymać Koalicję Europejską po wyborach do Parlamentu Europejskiego, bylibyśmy teraz w zupełnie innym momencie.

Będzie dalsza konsolidacja Lewicy? Czy są szanse na to, że będzie nie tylko jeden wspólny klub, ale też jedna partia tworzona przez Nową Lewicę i Lewicę Razem?
Nie ma takiej potrzeby. Mamy umowę z partią Razem, mieliśmy umowę koalicyjną spisaną przed powołaniem klubu. Zgodziliśmy się w niej co do wspólnego kandydata na prezydenta, co do utworzenia klubu, który moim zdaniem, jak na różnorodność kultur organizacyjnych partii, które go powołały, działa bardzo dobrze. Nigdy nie rozmawialiśmy z Lewicą Razem na temat łączenia się w jedną partię i uważam, że obecne ramy naszej współpracy są właściwe. Często spotykam się zresztą z ludźmi Razem. Uważa, że są niezwykle cennym elementem szerokiej lewicowej koalicji.

Kilka miesięcy temu cieszył nas wszystkich sondaż, w którym młodzi wyborcy w wieku 18-29 lat najchętniej deklarowali, że ich poglądy są lewicowe. Często jednak młodzi ludzie ogólnie wybierają opcję lewicową, a potem wolą partię Hołowni albo KO. Jak ich przyciągnąć do Lewicy?
Skręt młodzieży w lewo uważam za trwały trend. On się unaocznił po strajkach kobiet, gdy odebrano im prawa wolnościowe. Ale w programie dla młodych mamy wiele więcej. Wspominałem o budownictwie. Problem mieszkaniowy dotyka przede wszystkim młode pokolenie, więc oferta jego rozwiązania jest propozycją dla młodych wyborców. Podobnie ze świeckim państwem, bo tylko w takim państwie młodzi ludzie będą mogli żyć według własnych zasad. Również prawo do przerywania ciąży jest ważne przede wszystkim dla osób będących na początku dorosłego życia, bo to raczej wtedy zachodzi się w ciążę – albo się tę ciążę w trudnej sytuacji usuwa, i właśnie za sprawą PiS dziewczyny muszą albo jeździć w tym celu za granicę, jeśli mają pieniądze, albo lądują w podziemiu, w fatalnych warunkach.
To my walczymy o wszystkie prawa wolnościowe. A już teraz nawet w liceach młodzi ludzie są pytani o poglądy i jeśli coś nie pasuje do linii pana Czarnka, to zaczyna się wokół nich robić gęsto. Będzie z tym jeszcze gorzej! Sądzę, że młodzież wie, że to my jesteśmy za wolnością poglądów i docenia to. W ciągu ostatniego roku do FMS i Młodej Lewicy wstąpiło tysiąc osób. To nie jest mało. Podczas regionalnych kongresów Lewicy nigdy jeszcze nie widziałem na sali tylu młodych, aktywnych osób. To jest nasza nadzieja.

To jest przyszłość, a co z przeszłością? Czy Lewica będzie prowadzić politykę historyczną?
Tak i będzie to zadanie frakcji partyjnej, która wywodzi się z dawnego SLD. Zatem będzie podlegało mnie. Powołaliśmy na grudniowej Radzie Krajowej Nowej Lewicy komisję historyczną pod przewodnictwem Krzysztofa Janika. Nasze stanowisko jest jasne w sprawie historii najnowszej. Ja wiem, czym są Ziemie Odzyskane, co się działo w Polsce Ludowej, co robił mój ojciec i dziadek. Tymczasem w tym roku po raz pierwszy osób, które uważają, że stan wojenny został wprowadzony niesłusznie, było więcej niż tych, które uważają, że był on wprowadzony słusznie. To nie jest świadectwo jakichś pogłębionych badań, refleksji nad przeszłością. To świadectwo indoktrynacji i zmieniania podręczników historii. Historia, która nie podoba się PiS i Czarnkowi, jest eliminowana. Lewica jest jedyną formacją w Polsce, która chce mówić prawdę o historii, dziś bezczelnie fałszowaną.

Układa nam się w polityce międzynarodowej koncert mocarstw: USA, Chiny, Rosja, może Unia… Jakie w tym wszystkim jest miejsce Polski?
Lewica ma koncepcję, jak ułożyć stosunki z każdym z tych graczy. Być może to rzeczy nudne, ale tak mnie uczono na studiach: trzeba mieć dobre stosunki z sąsiadami. W tej chwili nie mamy polityki wschodniej, a to jest skandal, bo graniczymy z Rosją i Białorusią. – Wszyscy wiemy, że prezydent Putin jest zły, ale poza prezydentem Putinem w Rosji mieszka naród rosyjski, który nigdy nie był antypolski, a z tego, co pamiętam, był nawet mocno propolski, bo czytał polskie książki i interesował się polską kulturą. Nie warto być antyrosyjskim i antybiałoruskim z zasady – dziś nasze relacje są złe, ale czy tak samo będzie za 10 lat? Trzeba szukać kontaktów. Chiny? Możemy korzystać z bycia państwem tranzytowym, ważnym punktem na szlaku handlowym. Ale znowu, trzeba się dogadać z Rosją, Białorusią, wciągać je do współpracy, rozwijać znaczenie Małaszewicz, żeby ten szlak transportowy był jak Kanał Sueski, bezpieczna strefa, której nikt nie zaatakuje.
Jesteśmy piątym państwem Unii Europejskiej…

… w której pod rządami PiS straciliśmy znaczenie. Odzyskamy je?
Jestem przekonany, że tak, zwłaszcza, że nie trzeba do tego wiele. Sam PiS odblokowałby wiele spraw, gdyby zlikwidował Izbę Dyscyplinarną i odwiesił trzech sędziów. Polityka obecnego rządu jest zwyczajnie złośliwa, jak nowotwór w Unii. Jest bałaganiarska i zwyczajnie szkodliwa, podobnie zresztą jak polityka w kwestii koronawirusa.
A z racji siły NATO naszym strategicznym partnerem powinny być Stany Zjednoczone. Czyli trzy obszary: zgodne stosunki z sąsiadami, Unia Europejska, USA. A w ich ramach dodatkowe struktury, jak Trójkąt Weimarski i Grupa Wyszehradzka. Gdyby istniała gorąca linia konsultacji między Berlinem, Paryżem a Warszawą, moglibyśmy spać spokojnie.

Poprzedni

Sadurski na Wigilię

Następny

Fejk niusy