Od początku z tymi tablicami same kłopoty. Zapisane tam oczekiwania tylko pozornie są jasne i proste. W rzeczywistości wcale łatwe do spełnienia nie są. A co dopiero, gdy interpretacji dosłownej, chcesz czy nie, towarzyszy kontekst historyczny. A już zwłaszcza polityczny…
Naszła nas taka refleksja, gdy czytaliśmy w „Rzeczpospolitej” informację o tym, że nasza policja chce odciąć się od swej milicyjnej przeszłości. W dzisiejszych czasach rzecz z pozoru banalna – wszyscy, na każdym kroku od czegoś się odcinają. Ten spontaniczny ruch przybrał na sile zwłaszcza, gdy władze zarządziły oczyszczanie przestrzeni publicznej z symboli i innych pozostałości komunizmu. W takiej sytuacji MSWiA ma wręcz obowiązek świecić przykładem. I świeci. Z prawdziwie policyjną głębią intelektualną najwybitniejszy syn ziemi suwalskiej, wiceminister Jarosław Zieliński objaśnił publiczności, jak to teraz ma z tą post-milicyjną przestrzenią publiczną być. Analizą i weryfikacją spraw wymagających wyjaśnienia zajmować się będzie powstałe niedawno w KGP Biuro Historii i Tradycji Policji. Już na samą wiadomość, że wreszcie w policji powstało to biuro serce rośnie, że nasze podatki idą na takie cele.
Inwentaryzacja
„ – Te symbole, powiedział wiceminister Jarosław, to upamiętnienie czegoś, co pozostaje w sprzeczności z naszą racją stanu, poczuciem godności narodowej oraz wartością, jaką jest niepodległość, i dlatego powinny zostać usunięte z przestrzeni publicznej. Eksponowanie ich w sferze publicznej ma charakter antypatriotyczny i antyedukacyjny”.
O co mu chodzi? – O tablice, głazy, obeliski i pomniki, których wciąż pełno po polach, na ścianach budynków policyjnych lub nawet nie policyjnych. To bardzo śle.
„– Milicja, mówi wiceminister, podobnie jak Służba Bezpieczeństwa, za czasów PRL była jedną z formacji bezwzględnie wykorzystywanych do utrwalania systemu komunistycznego i zwalczania patriotycznych dążeń do wolności. Mimo ćwierćwiecza polskiej suwerenności wciąż w wielu miejscach występują różne symbole gloryfikujące tamte działania, tamte formacje i tamtą epokę”…
Jakże słusznie ów mąż to zauważył! Jak można gloryfikować na przykład reformę rolną? Ziemi z rąk komuny nie brali przecież żadni „małorolni”, a zdrajcy, których milicja osłaniała przed słuszną karą z ręki „żołnierzy wyklętych”. To ich, bohaterów bezimiennych, należy upamiętniać tablicami, za to, że tych sprzedawczyków-milicjantów zabijali, a nie na odwrót.
Tymczasem, jak się dowiadujemy, „na terenach administrowanych przez policję jest co najmniej 36 takich symboli, z czego 18 tablic, 1 pomnik i 1 obelisk kwalifikują się do usunięcia. „ – Pozostałe wymagają jeszcze badań i analiz, ponieważ ich wymowa nie jest jednoznaczna” – powiedział min. Zieliński… Jak to dobrze, że mamy kogoś takiego. Rozsądny, nie w gorącej wodzie kąpany, dwa razy pomyśli, zanim raz coś zrobi. Faktycznie – bardzo często „żołnierze wyklęci” nie różnili się niczym od bandytów. Bardzo łatwo pomylić jednych z drugimi. Zwłaszcza w nocy – co najwyżej w świetle łuny nad stodołą i chałupą. Owszem, walka z bandytami jest powinnością policji… Ale wpierw trzeba dobrze zbadać – who was who? Znaczy – kto był kim. Żeby żaden komuch nie prześlizgnął się przez oczka sieci sprawiedliwości historycznej.
W przypadku innych podmiotów („podmiotów” – zaiste język policyjnozieliński jest dla uszu tym, czym ambrozja dla bogów na Olimpie) – chodzi o 41 symboli, z czego usuniętych powinno zostać 7 pomników, 4 tablice, 4 obeliski, 2 płyty i 2 głazy. Kolejnych 14 wymaga dodatkowej analizy…
A nie mówiłem, że serce rośnie, jak człowiek z bliska widzi, na co idą jego pieniądze – jest Biuro Historii i Tradycji Policji, będzie i dogłębna analiza… Co prawda pan wiceminister Jarosław przewiduje niejakie kłopoty w przypadku, gdy owe „podmioty” znajdują się na terenie lub obiektach nienależących do policji albo zgoła na prywatnych mogiłach, ale nic to, jak mówi – trzeba się będzie jakoś dogadywać.
I w takim przypadku jesteśmy spokojni – kto, jak kto, ale policja, jak mało kto, potrafi dogadywać się ze społeczeństwem… Jeśli o nas chodzi nie mamy wątpliwości, że pan wiceminister Jarosław Zieliński pysznie poradzi sobie z zadaniem uporządkowania historii.
Pomysł
Nurtuje nas wszelako pytanie, co dalej? Na przykład z tymi miejscami, z których skute zostaną niesłuszne pamiątki historii? Jak to tak zostawić, to ściany będą nie tylko puste, ale w miejscach, gdzie taka tablica wisiała – wyblakłe, pokryte jakimiś zaciekami, pajęczynami. Ohyda. Grunt zaś, na którym stał pamiątkowy głaz lub zgoła obelisk, będzie wyjałowiony, z glistami prześlizgującymi pomiędzy pożółkłymi źdźbłami trawy, lub zgoła bez trawy, bez niczego, łysy. Jak goła d…a na wystawie pełnej spodni.
Mamy więc pomysł, który za darmo, w trosce o właściwe zagospodarowanie publicznej przestrzeni policyjnej, zgłaszamy w ramach czynu społecznego.
Niech w miejsce niesłusznych tablic, MSWiA wiesza słuszne! Słuszne, czyli poświęcone pamięci, tradycji bojowej i poświęceniu Policji Granatowej. Choć działała tylko od grudnia 1939 roku do 1944, to jednak Policja Granatowa zapisała naprawdę piękną kartę w historii policji polskiej. Jest jej nieodłączną częścią – jak czapka i pałka, TT-tka i Glock, jak kajdanki i woda z polewaczki.
Jak się Biuro Historii i Tradycji uwinie, to 80-lecie Policji Granatowej przestrzeń publiczna powita godnie i patriotycznie. Dajmy na to w każdym miasteczku i mieście polskim, w miejscach, gdzie były posterunki Policji Granatowej pilnujące murów, bram i drutów gett można wystawić obelisk upamiętniający policjantów pełniących tę odpowiedzialną służbę. A już w takiej Warszawie, dajmy na to gdzieś w okolicach Chłodnej i Żelaznej, mógłby stanąć naprawdę okazały pomnik granatowego policjanta pilnującego bramy getta. Zaś przed Centralnym Laboratorium Policji w Alejach Ujazdowskich, obok Kancelarii Premiera, mógłby stanąć obelisk upamiętniający okupacyjny trud polskiej policji kryminalnej. W końcu, to ich wspólnemu, patriotycznemu poświęceniu Polska zawdzięcza, że w Generalnym Gubernatorstwie przypadał jeden granatowy policjant na 1000 mieszkańców, co przy wsparciu sił niemieckich zapewniało społeczeństwu pełne bezpieczeństwo.
To są prawdziwie godne naśladowania wzory służby Polsce. Pomaganie hitlerowskim Niemcom, głównej sile walczącej z idącym ze Wschodu jak jakieś tsunami komunizmem, było postawą równie godną naśladowania, jak późniejsza walka podjęta w pojedynkę przez takich bohaterów, jak „Bury”, czy Łupaszka”.
Nie ma co czekać, trzeba brać się do roboty! Trzy lata zlecą nie wiadomo kiedy. A tych tablic, obelisków i pomników trochę do postawienia jest!…
Jak to się jednak ma do Kamiennych Tablic? Jakoś może ma. W punkcie ósmym Pan podyktował na przykład: Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu…
Tylko, czy wiceminister Jarosław w ogóle się zastanawia, co Autor miał na myśli? On Historię lepi na nowo! Na pewno nie ma czasu na pierdoły…