Jerzy J. Wiatr
W pierwszych dniach października środowiska związane z dwiema fundacjami – Amicus Europae i im. K.Kelles Krausa – zorganizowały konferencję, której celem było uczczenie jubileuszu 90-lecia Profesora Jerzego Wiatra. Organizatorzy wybrali dla tego spotkania tytuł „Nauka i Polityka”, co w świetle praktyki politycznej ostatnich lat brzmiało, jak oksymoron. Wszak kilkuletnie rządy polskiej prawicy wykazały się niskim popytem na wiedzę, za to olbrzymim zapotrzebowaniem na manipulację i propagandę, zabarwioną ideologicznie.
Bohater tego spotkania – Jerzy Wiatr – w swym życiu zawodowym i działalności politycznej starał się rzetelnie łączyć obie dziedziny. W Warszawie przeżył II wojnę światową, widział nierówny bój powstańców w 1944r. i metodyczne niszczenie stolicy przez zbirów von dem Bacha-Zelewskiego i Dirlewangera. Przeżycia te nie załamały go, lecz skłoniły do aktywnego zmierzenia się z wyzwaniami lat powojennych. Na UW podjął studia na Wydziale Filozofii i Socjologii, które ukończył w 1954r. Od lat młodzieńczych interesowała go polityka, której nie pojmował naśladowczo i sloganowo. Pod wpływem swojego uniwersyteckiego nauczyciela Juliana Hochfelda, znanego już przed wojną socjologa – Jerzy Wiatr traktował socjologię jako kierunek nauki, który winien wspomagać realizację „zadań chwili”, polegających na przezwyciężeniu potwornych skutków europejskiego nazizmu i faszyzmu. Myślę, że Julian Hochfeld był dla Jerzego Wiatra wzorem uczonego, który z nauką uczciwie potrafił łączyć politykę, odważnie angażując się w demokratyzację polskiego socjalizmu.
Ponieważ odziedziczyłam wydaną w 1946r. książkę Juliana Hochfelda p.t. „My socjaliści (ze stanowiska socjalistycznego realizmu)”, zaglądam do niej od czasu do czasu, polecam Czytelnikowi jej lekturę, zwłaszcza, że niektóre fragmenty brzmią nader aktualnie. Autor charakteryzuje ideologię, jaka w latach 40. niszcząco przeorała Europę, doprowadzając do zbrodniczej wojny. Co ją – jego zdaniem – w szczególności cechowało…?
„Głęboki antyhumanizm, amoralność, nieumiejętność rozróżnienia złego i dobrego, aspołeczność i spryciarstwo, przyzwyczajenie do obchodzenia i łamania prawa, ciemnota i brutalność, niechęć i pogarda dla innych ras i narodów, bezwzględność wobec słabszych, szowinizm, ignorancja, /…/ chamstwo, cynizm i bufonada, służalstwo, /../ zwykłe złodziejstwo i kwalifikowane oszustwo”. Prof. Hochfeld przewidział, że ze spuścizną nazizmu i faszyzmu przyjdzie nam się borykać „może niejeden dziesiątek lat”, że będzie się ona w przyszłości „odradzać w tysięcznych formach”. I miał rację.
Cieszę się, że z ust Jerzego Wiatra w czasie jubileuszowego spotkania znów padło nazwisko Juliana Hochfelda. Jubilat do dziś podkreśla, jak znaczący wpływ na kształtowanie jego myśli naukowej i społecznej miał bezpośredni kontakt z socjalistą o PPS-wskim rodowodzie. W przeszłości byłam niejednokrotnie świadkiem, z jakim uznaniem i szacunkiem wspominał swego naukowego i politycznego mentora.
Jednakże nad klimatem tego spotkania zawisło wydane poprzedniego dnia orzeczenie „trybunału J.Przyłębskiej”, który większością głosów (przy dwóch zdaniach odrębnych) stwierdził niezgodność „niektórych” przepisów traktatu o Unii Europejskiej z polską Konstytucją z 2 kwietnia 1997r. Wniosek w tej sprawie wniósł do TK….premier Morawiecki, odruch zademonstrowanej w ten sposób troski o dobro Konstytucji od początku pachniało fałszem i polityczną obłudą. Wszak politycy PiS od dawna bez skrupułów łamią przepisy Konstytucji, faktycznie zmieniając ustrój Rzeczypospolitej. Trudno się w takim razie dziwić, że właśnie od komentarza tego wydarzenia zaczął wygłaszać laudację na cześć Jubilata były Prezydent RP – Aleksander Kwaśniewski. Stwierdził, że poprzez treść tego orzeczenia mamy do czynienia z zamysłem albo osłabienia Unii Europejskiej, albo z zamiarem wyprowadzenia Polski z Unii Europejskiej. Oba zamiary godzą w polską rację stanu, zdaniem A.Kwaśniewskiego orzeczeniem tym PiS otworzył perspektywę niebezpiecznego kalendarza dla naszego kraju. Myślę, że z tego niebezpieczeństwa zdaje sobie sprawę większość Polek i Polaków, ponieważ dwa dni później odbyły się wielkie proeuropejskie demonstracje na terenie całej Polski, na ulice wyszli obywatele RP w różnym wieku z flagami europejskimi i transparentami. Uczestnicy tych demonstracji zapewne pamiętają, że dziś poza granicami naszego kraju żyją i pracują miliony Polaków, którzy są przecież obywatelami Europy.
A.Kwaśniewski podkreślił nie tylko wypracowaną pozycję naukową Jerzego Wiatra („oczywista oczywistość”), jednakże położył nacisk na rolę J.Wiatra w budowie bloku socjaldemokratycznego jeszcze w ramach PZPR. Jerzy Wiatr był uczestnikiem rozmów okrągłego stołu, a chwilę później jednym z inicjatorów „Ruchu 8 lipca”, który zrodził się na polskich uniwersytetach latem 1989r., z centrum dowodzenia, jakim stał się Komitet Zakładowy PZPR na Uniwersytecie Warszawskim. Na regularnych spotkaniach obradowaliśmy w Audytorium Maximum, raz nas nawet odwiedził z ciekawości Leszek Miller i raz Aleksander Kwaśniewski. Historia działa się na naszych oczach…..
Puentując laudację na cześć Jubilata Aleksander nazwał profesora mianem nowoczesnego socjaldemokraty, towarzysza wspólnej drogi politycznej i przyjacielem. Docenił również niezmienność poglądów prof. Wiatra na temat świeckości państwa jako wyznacznika socjaldemokratycznej tożsamości, co autorce sprawiło szczególną satysfakcję.
W toku długoletniej działalności naukowej Jerzy Wiatr w opublikował wiele ciekawych pozycji, mam w swojej bibliotece większość Jego książek, ale w szczególności pamiętam, jak wielki rozgłos zyskała w środowisku naukowym (i nie tylko) wydana w 1977r. książka p.t. „Socjologia stosunków politycznych”. Dzięki tej i podobnym publikacjom Jerzy Wiatr zyskiwał w środowisku naukowym autorytet prekursora nowoczesnej socjologii, co niekoniecznie podobało się skostniałym doktrynerom partyjnym. Do końca PRL-u podejrzliwi „życzliwi” doszukiwali się w publikacjach Jerzego Wiatra pełzającego „rewizjonizmu”, za co demonstracyjnie nie akceptowali go „towarzysze radzieccy”. Atakowano go zwłaszcza w latach 80., pamiętam wielką smutę pracowników ówczesnej „Marleny” (IPPM-L), kiedy to na skutek płynącej ze wschodu niechęci ideologicznej musieliśmy pewnego dnia pożegnać naszego dyrektora Jerzego Wiatra…….Paradoks historii polegał na tym, że kiedy pod koniec lat 80. lud „ruszył z posad bryłę świata”, niedawni strażnicy „świętego ognia” szybko dołączali do tych, którzy z gorliwością neoficką atakowali PRL-owską przeszłość (vide: Marian Orzechowski). Natomiast Jerzy Wiatr włączył się w proces budowania SdRP i temu nurtowi pozostał wierny, chociaż po 1989r. przeciwnicy lewicy („postkomunistów”) systematycznie atakowali go, tym razem za…. marksizm.
Punktem ciężkości tej konferencji był panel, w którym wypowiedzieli się socjolodzy Jacek Raciborski, Janusz Reykowski oraz były premier – Leszek Miller. Ich zadaniem było zarysowanie pożytku, jakie mogą krajowi dać nowoczesne związki nauki z polityką. O ile wiem, przebieg ich wypowiedzi był nagrywany i zapewne będzie publikowany, nie będę więc ich teraz relacjonować.
W kontekście, związanym z tytułem konferencji zauważę jedynie, że w podobnych dyskusjach zapomina się najczęściej o roli ludzi nauki w wypracowywaniu Konstytucji z 2 kwietnia 1997r., a przecież w jakimś stopniu również przedstawiciele prawa konstytucyjnego, wywodzący się z polskich uniwersytetów mieli wpływ na jej treść. W tym miejscu przypomnę prace Zespołu Stałych Ekspertów Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego, któremu przewodniczył profesor Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, nieżyjący już Piotr Winczorek. W latach następnych to on właśnie najczęściej wyjaśniał w mediach interpretację przepisów Konstytucji, zabierał głos rozumnie i często. Z tego powodu gazety nawet go ochrzciły czułym mianem „jednoosobowego Trybunału Konstytucyjnego”. Na posiedzeniach Komisji Konstytucyjnej bacznie przysłuchiwali się jej obradom profesorowie Leszek Wiśniewski, Henryk Groszyk, Wiktor Osiatyński, Paweł Sarnecki, Michał Pietrzak, Andrzej Rzepliński, Kazimierz Działocha, Ryszard Mojak, Marian Grzybowski. Później profesura pilnie obserwowała sprawdzanie się jej przepisów w praktyce. Pod redakcją Wojciecha Sokolewicza powstała znakomita książka p.t. Zasady podstawowe polskiej konstytucji (1998), wydziały prawa każdego uniwersytetu przygotowały własne podręczniki do prawa konstytucyjnego. Polska nauka prawa konstytucyjnego stanęła na wysokości zadania.
Dziś siedzimy na zgliszczach tamtych wysiłków. A może jeszcze nie….? Warto się nad tym zastanowić, ponieważ za kilka miesięcy Konstytucja RP obchodzić będzie 30. jej uchwalenia. Bronią jej dziś zwykli ludzie, broni jej dziś także …Lech Wałęsa, który w 1997 r. był przecież jej przeciwnikiem, podobnie, jak kościół hierarchiczny, Radio Maryja i ówczesny Sztab Generalny Wojska Polskiego. Śmiem twierdzić, że dzisiaj Konstytucja ma szerszą bazę społeczną, niż w 1997r. Może warto to sprawdzić..? wszak nawet bojówka Bąkiewicza krzyczała 10 października na Starym Mieście Konstytucja! Konstytucja!