30 listopada 2024
trybunna-logo

JARANTEK

Oto Jarantek. Kuriozalne duo syjamskie zrośnięte czarcim kręgiem tajemnicy smoleńskiej. Bolesnej. Nie do fizycznego rozdzielenia ze względu na rdzeń wspólnego szaleństwa.

Chociaż… Znawcy twierdzą, że jakiś sposób na pewno się znajdzie w sejfach wywiadów rosyjskiego, amerykańskiego i przynajmniej kilku państw zachodnich. Oni tam mają wszystko.
W rekompensacie za tę fizyczną niemożność nieszczęśnicy potrafią rozdzielać się metafizycznie. Z korzyścią dla zdublowanego organizmu. Z korzyścią i dla współpracy, i odsapki po harcach któregoś z nich, gdzie niezastąpione dwie pary rączek typu „łapka łapkę myje”, ale i cztery wzajemnie się czasem plączące nóżki. Gdzie dwie głowy, co niekoniecznie w tej konstelacji plusuje, gdy trwa ustawiczna, choć otoczeniu nie zawsze widoczna, walka o jeden przeterminowany mózg. Zdolni jednak i dobrze dotarci w tym figlu natury – jakoś sobie radzą nie słuchając niczyich rad. Żartownisie przy tym finezyjni, bywa ciut-ciut złośliwi nawet dla siebie samych. W sytuacjach szczególnych odpowiednio skrywający się za zasłoną pozornej niewidoczności.
I TAK:
Gdy jeden potrzebował świateł rampy w przepychaniu pod górkę lokomotywy wyborczej, drugi na ten czas jak trusia lub mysz, a może zapadł się dwa metry pod ziemię, już wtedy szukając śladów zdrady – do dziś nie wiadomo.
Gdy jeden pałaszował nekrofilski obiadek, a potem pędził na złamanie karku w irracjonalnej obawie przed blokadą na granicy i utratą kwitów w bazie, drugi, przełykając gorzką ślinę, próbował usuwać czarne plamy dowodów, wykwitłe znienacka na jedynie słusznej nieskazitelności.
Gdy jeden, jako twórca wszech czasów, konstruował niesamowitą ilość udziwnionych wiatraków z uślinioną rozkoszą mieląc w nich plewy, drugi, wyjątkowy destruktor wszechrzeczy, przygotowywał zakrojoną na szeroką skalę operację walki z nimi.
Różniąc się, zawsze jednak byli wzajemnym dopełnieniem. Nadal są. Jakby związani jakimś mrocznym paktem.
W sprawie zagrożeń, a także obchodów i opraw różnych uroczystości, rocznic i innych okazji do ujarczmarcznienia powagi i nastroju, są zdecydowanie jednomyślni, lecz podzielili się kompetencjami.
Kiedy jeden obwozi po kraju cudowny, prawie boski konterfekt, upstrzony bez mała świętymi relikwiami – drugi ulega wizji tworząc w natchnieniu treść litanii z zaleceniem odmawiania jej zawsze i wszędzie, i o każdej dobie.
Kiedy jeden osłabia kontakty z nieprzychylnymi sąsiadami i militarne pakty zapewniające krajowi bezpieczeństwo, drugi zrywa dozbrojeniowe kontrakty i wciela nowatorski w skali świata projekt, organizując w pośpiechu lądową armię gotowych na gwizdnięcie terytorialnych dupków z ciężkim uzbrojeniem i lekką kawalerię powietrzną.
Choć w tych konkretnie ostatnich obronnych szaleństwach jest metoda. I geniusz futurystyczny. WOT-y formowane są tam, gdzie najwięcej narybku, czyli na całej ścianie wschodniej i w podkarpackim, z myślą o prowadzeniu przyszłych poligonowych rozgrywek – Polska B vs Polska A, wykorzystując – bez dodatkowego obciążania budżetu – istniejący już naturalny podział.
A latające zuchy? Każde najmłodsze nawet dziecko wychowane na komputerowych grach wie, że w walce powietrznej decydują ułamki sekund. No to – czyż taki wraży pilot, dostrzegając w przestworzach opancerzoną motolotnię, nie zawaha się, czy uległ halucynacjom, czy też jest niespełna rozumu? I wtedy – pif-paf! – zaliczy czerwonego paintballa. Trafiony-zatopiony. Przez zaskoczenie.
Różne domorosłe pytie, rozpatrując każdą z nich z osobna, wieszczą Jarantkowi krótkowieczność. Że to niby taki dziwoląg, że organizm nie wydoli, że zagryzie sam siebie. Jakby nie brały pod uwagę tego, że to w jedności ich siła. I że już 30 procent populacyjnych zatwardziałych fanów ofiarowało im tyleż polubień!
Naród, przepadający za opowieściami i bohaterami płaszcza i szpady, zachwycony widać jest maksymą muszkieterów: jeden za dwóch, dwóch za jednego. Wtedy przecie i Księżyc w zasięgu ręki.
A knują tylko złośliwi zazdrośnicy bez serca i zrozumienia dla ciężkiej doli wybryku natury. Widzący okrutnym okiem jedyną dla siebie nadzieję w tych plączących się nóżkach, że jedna drugiej haka podstawi i syjamskie duo wyłoży się dokonując żywota. Wiecznego. Amen.

Poprzedni

Zmierzch Gazety Wyborczej

Następny

Św. AGD