16 listopada 2024
trybunna-logo

Jądro trumpizmu… nie tylko w USA

Thomas Frank to topowy amerykański dziennikarz, autor wydanej niedawno książki „The People, No: A Brief History of Anti-Populism” (Krótka historia antypopulizmu). W Polsce ukazała się przed 20 laty jego książka pt.. „Co z tym Kansas?” wieszcząca prezydenturę w USA kogoś takiego jak Donald Trump.

W numerze Le Monde Diplomatique (wrzesień / październik 2020) ukazał się jego artykuł poświęcony kampanii wyborczej za oceanem zatytułowany „Ameryka ogarnięta szaleństwem”. Ta analiza sytuacji w kraju światowego hegemona, uzurpującego sobie stawianie siebie za wzór wartości demokratycznych i wolności obywatelskich jest doskonałym, uniwersalnym opisem sytuacji w dowolnym kraju świata. Trumpy, Orbany, Kaczyńskie, Erdogany są wykwitem określonych sytuacji społecznych i politycznych, nie identycznych, ale mających wspólne jądro.

Frank pisze w końcowej sekwencji wspomnianego tekstu: „Atakują mnie, bo walczę o ciebie – do takiego twierdzenia posunął się prezydent podczas swojego przemówienia. Trump nie walczy jednak za nas, choć niepodobna zaprzeczyć, że go atakują. A fakt, że go tak nienawidzą, dla wielu wyborców jest wystarczającym powodem, by udzielić mu poparcia. Konflikt ma zasadnicze znaczenie dla dużej części Stanów Zjednoczonych. Ani Russiagate, ani pogarda Trumpa dla standardów, ani nadużywanie przezeń sił militarnych, ani nawet jego porażająca obojętność w obliczu pandemii, której konsekwencje mierzy się dziesiątkami tysięcy trupów, nie waży tyle, ile owa szczególna walka klasowa: Trump kontra wykształcona i zamożna amerykańska burżuazja, która wystąpiła przeciw niemu w bezprecedensowym porywie solidarności. Nienawiść, jaką do niego żywią, nie czyni jednak z Trumpa dobrego prezydenta – na tym stanowisku jest obiektywnie odrażający – ale pozwala mu pociągnąć za sobą miliony ludzi, którzy inaczej trzymaliby się z dala od błazna.

(…) Dlaczego Amerykanie wobec postępowców żywią tak głęboką pogardę? Odpowiedź na to pytanie nie jest dla nikogo tajemnicą. Ich przywódcy przestali wprawdzie paplać o wartościach klasy średniej, ale nie przestali celebrować własnych cnót, pogardy dla mniej wyrafinowanych niż oni sami. Lubują się w polityce nagany, panoszącej się w dobie Covida. (…) Poczucie, że progresywizm stał się elitarną polityką, nękania i zniesławiania, zyskuje na popularności. Nie wystarczy powiedzieć, że ludzie odbierają tę formę polityki z mieszaniną strachu i nienawiści. Panika, zamieszanie, oczernianie, grzmiące oskarżenia: oto świat, w który się staczamy, za co wielu Amerykanów nie obwinia bynajmniej Trumpa”.
Wstawmy w miejsce Donalda Trumpa – jesteśmy w Polsce więc korzystajmy z naszych, rodzimych przykładów – przykładowo Jarosława Kaczyńskiego. Czy zmieni się sens albo jeśli już, to w jakikolwiek znaczący sposób ? Rodzi się od razu wachlarz pytań i dylematów – dlaczego tak się dzieje?

Niewykształcenie, niewolnicza mentalność ludzi z gminu (jak chcą spijacze kawy latte w Starbucksach), przyrodzona tępota tych gorzej urodzonych i zajmujących pośledniejsze miejsce na drabinie społecznej hierarchii itd. to emanacja pogardy jaką te elity darzyły zawsze lud, mimo zaklęć o demokracji, wolnościach, równouprawnieniu, sprawiedliwości i solidarności. To co red. Lis i jemu podobni wypisywali o motłochu, jaki się rzucił na plaże Łeby czy Międzyzdrojów po otrzymaniu 500 + jest tyle znaczące w omawianym tu kontekście, co haniebne. Analogicznie atakowano w swoim czasie Andrzeja Leppera i nawet prowokacje wobec niego, było nie było urzędującego wicepremiera i demokratycznie wybranego parlamentarzysty, nie wywołały w mainstreamie zgorszenia czy odruchu obrony z racji zdrowego rozsądku i szacunku dla zasad. Nie chcieliście wtedy być solidarnym – stając ponad swoim paternalizmem i pychą – z pogardzanym Lepperem to współcześnie ci troglodyci przyszli po was. I po wasz świat. Bo czyniła to ta sama kamaryla rządząca dziś i zadość czyniąca demo-liberalna elito waszemu zgorszeniu i absmakowi, że ktoś spoza układu politycznego wszedł na wasze salony.

Pastor Niemöller wiecznie żywy. Dobrze wam tak. Kraju tylko szkoda.

Poprzedni

Podmoskwiewskie imperium tajemnic

Następny

Technologie stojące za udanym lądowaniem chińskiego Chang’e-5 na Księżycu

Zostaw komentarz