Tak szewc Fabisiak odczytuje skrót IPN, który oficjalnie oznacza Instytut Pamięci Narodowej choć jest to pamięć mocno wybiórcza co jest cechą charakterystyczną sklerotyków oraz pacjentów dr Alzheimera.
IPN, podobnie jak i inne struktury śledcze, działa po cichu jedynie od czasu o czasu dając o sobie znać przy okazji celebrowania kolejnej rocznicy ku czci żołnierzy słusznie wyklętych za swoje zbrodnicze poczynania. Ostatnio IPN znalazł się w kręgu zainteresowania polityków i publicystów z duperelnego powodu – mianowicie ewentualnego powołania heilującego niegdyś osobnika na jedno z licznych kierowniczych stanowisk tej instytucji. I właśnie za to heilowanie opozycja domagała się odwołania decyzji co do mianowania Tomasz Greniucha, który ostatecznie sam wycofał swoją kandydaturę. Liberalna opozycja spod znaku Koalicji Obywatelskiej wespół ze sprzyjającymi jej komentatorami czuła się wyraźnie zniesmaczona tym, że ktoś taki ma zostać powołany na kierownicze stanowisko w instytucji, które uznają oni za ważną i potrzebną. Świadczy o tym dysputa w sobotniej telewizyjnej „Loży prasowej”. Red. Adam Szostkiewicz z „Polityki” biadolił nad tym, że Greniuch miałby objąć „ważną funkcję w instytucji państwowej”. Jak zauważa szewc Fabisiak, panu Szostkiewiczowi najwyraźniej odpowiada model państwa w którym ważną rolę odgrywa skrajnie prawicowo upolityczniona struktura. Z kolei dla red. Andrzeja Stankiewicza taka nominacja wydała się zdumiewająca, podczas gdy byłaby ona przejawem konsekwencji w zakresie polityki kadrowej tego tworu preferującej ustawianie na mniej lub bardziej eksponowanych stanowiskach tych, których orientacja polityczna musi być zgodna z obsesyjnie antykomunistyczną strategią nie tylko rzeczonego instytutu, lecz całej rządzącej prawicy do spółki z opozycyjną Konfederacją.
Tymczasem cała ta pseudoafera uzmysławia to o czym nie wszyscy do tej pory wiedzieli. A mianowicie to jak zorganizowany jest IPN. Że posiada swoje placówki terenowe z rozbudowaną hierarchiczną strukturą wewnętrzną. Dowiedzieliśmy się bowiem, że pan Greniuch był dyrektorem departamentu opolskiej delegatury IPN. Ten fakt do tej pory jakoś umykał uwadze pryncypialnej liberalnej opozycji. Albo wynikało to z niedoceniania znaczenia funkcji o której nie mówi się publicznie albo też ze słabej zdolności niuchania haków na siłę rządzącą – wnioskuje szewc Fabisiak.
IPN jest jeszcze bardziej zurzędniczałą instytucją niż wszystkie ministerstwa. W samej jej centrali ulokowanych jest 5 biur, Główna Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu oraz Archiwum. Ponadto IPN ma 11 oddziałów umieszczonych akurat w tych miastach gdzie znajdują się sądy apelacyjne, co daje dużo do myślenia. Nie dość na tym, IPN utworzył sobie 7 delegatur w tym w 3 miastach powiatowych. W oddziałach i delegaturach usadowione są departamenty dzięki czemu pod względem rozmiarów administracji i będącej tego konsekwencją liczby stanowisk kierowniczych i dyrektorskich IPN bije na głowę wszystkie resorty co stawia go w uprzywilejowanej sytuacji tworząc zeń najpotężniejszy ośrodek władzy wykonawczej. Taka pozycja rzeczonej instytucji wynika ze strategii sił sprawujących władzę. Gdyby instytut zajmował się jedynie badaniami historycznymi wystarczyłoby Biuro Badań Historycznych tudzież wspomniane wyżej Archiwum. Tymczasem instytucję tę wyposażono w dodatkowe zadania o czym świadczy umiejscowienie w nim m. in. biura zajmującego się edukacją narodową. Jak widać, panującym w tym kraju nie wystarcza już indoktrynacja szkolna w wykonaniu ministra Czarnka i jego protegowanych z Ordo Iuris. Dlatego potrzebna jest dodatkowe narzędzie prania mózgów w postaci IPN – zauważa szewc Fabisiak. Gdyby instytucja ta zajmowała się – jak to wynika z jej statutu – faktycznie prowadzeniem śledztw w sprawie zbrodni popełnionych w okresie od 8 listopada 1917 r. do 31 lipca 1990 r. (a więc także po zmianie ustroju) to powinna się również zająć zbrodniami dokonanymi przez żołnierzy wyklętych. Jednak jest ona pozbawiona śladu cienia obiektywizmu w związku z czym doskonale się nadaje jako instrument prymitywnej i nachalnej propagandy. A jakie są skutki nachalnej indoktrynacji ma okazję przekonać się Kościół Katolicki – zwraca uwagę szewc Fabisiak.