16 listopada 2024
trybunna-logo

Groźni dla siebie i… „gorący wrzesień”

plakat I Krajowy NSZZ Solidarność

„Nie może być i nie będzie oddana władza socjalistycznego państwa. Tu nie powinno być żadnych złudzeń, żadnego igrania z ogniem”
gen. Wojciech Jaruzelski

Cytowane stanowisko ogłosił Generał w przemówieniu na zakończenie obrad IX Zjazdu PZPR (pisałem w tekstach: „Kierownicza rola”… cz. III, 6-7 września 2021, „Rozpłochowski”… 11-12 października.2021). Wystarczyło zaledwie półtora miesiąca, by sprawdziła się trafność ocen zawartych w słowach Generała. Mam tu na myśli obrady I Zjazdu NSZZ Solidarność, które osobistym listem przypomniał Andrzej Rozpłochowski (odniosłem się w poprzednim tekście).

Logicznym jest niemal retoryczne pytanie- co działo się w Polsce po IX Zjeździe, czyli w miesiącach letnich i na początku jesieni. Ciepłe dni lipca i sierpnia sprzyjały przede wszystkim strajkom i protestom organizowanym przez terenowych działaczy Solidarności, rozochoconych – z jednej strony staraniami władzy o uzyskanie porozumienia, czyli dążącymi do rozmów, zaś z drugiej – niezbyt stanowczą reakcją MO i ZOMO na uliczne protesty, a głównie chuligańskie wybryki i różne burdy, nie wyłączając radzieckich koszar. To wbrew oczekiwaniom władzy – zamiast skłonić do umiaru, odczytania jako zachęta, „wyciągnięta ręka” do rozmowy – o wciąż pogarszającej się sytuacji w gospodarce, widocznej przez puste półki w sklepach i odczuwalnych brakach w zaspokojeniu pokrycia kartkowego na artykuły żywnościowe – mimo trwającego lata, wbijało w arogancję i butę działaczy panny „S”. Także Kierownictwo Związku „ociągało” się z podjęciem rzeczowych rozmów, choć były tam głosy ostrzegawcze przed rozpadem gospodarki i państwa. Jacek Kuroń mówi-„po raz pierwszy zaczynam myśleć, że mogła by nam grozić wojna domowa”. A prof. Bronisław Geremek-„grozi nie tylko interwencja, ale i upadek z przyczyn wewnętrznych”- kogo to zastanawia, pomyślcie Państwo. Zwracam uwagę na zwroty: rozpad państwa; przyczyny wewnętrzne; wojna domowa. Pytam-do czyjej wyobraźni to przemawiało właśnie w Kierownictwie? Część odpowiedzi znajdziecie Państwo w tekście „Rozpłochowski”, a całą w jego „liście”, o którym tam piszę. Miliony Polaków, także członkowie Solidarności widzieli na co dzień puste półki, braki podstawowych towarów oraz – niestety – rosnące ceny. Wspomnę, że Generał na IX Zjeździe m.in. mówił – „Jeszcze na początku bieżącego roku, niezbędna dla przywrócenia równowagi w dziedzinie artykułów żywnościowych podwyżka cen musiałaby wynieść średnio 66 procent. Dziś, dla osiągnięcia tego celu, konieczne byłoby ich podniesienie średnio o 110 procent”. Kto ma czas i możliwości, proszę sięgnąć do prasy Solidarności, choćby „Robotnika” czy „Tygodnika Solidarność”; do wspomnień, np. Władysława Baki, Stanisława Cioska, Mieczysława Rakowskiego.

„Gorący wrzesień” – gospodarka

Rzadko zdarza się w historii państw i narodów, by sprawy gospodarki stały się kluczowe- „być albo nie być” dla państwa – Polski i Narodu. Mam świadomość pełnego zdumienia Państwa Czytelników, po przeczytaniu tego zdania. Wielu zapyta – jak to, tak było źle? Wielu może oceni- to przesada, a starsi powiedzą, jak pamiętam… Otóż to! Przyjrzyjmy się tej gospodarce bliżej. Co widzimy? Mimo usilnych starań władzy na wszystkich możliwych obszarach, stan wciąż się pogarszał. Proszę raz jeszcze spojrzeć na powyższą ocenę Generała. Produkcja nadal spadała, braki dostaw artykułów tzw. pierwszej potrzeby były coraz dotkliwsze, ceny nadal rosły. Kto dziś pamięta tę sytuację, chce mówić młodemu pokoleniu o ludzkich obawach, gdy już brakowało np. mleka dla dzieci. Śmieszne, patrząc na pełne półki w Biedronkach czy Lidlu. Także kolejki po paliwo do- wtedy CPN, to dziś niemal sensacja. Kto chce się wczuć w czas ów? Władza ratunek widziała w ustaniu strajków, dyscyplinie pracy, jakości wyrobów, reformie, pomocy sąsiadów …

Właśnie sąsiedzi, ZSRR – główny dostawca i gwarant, tak na dziś i jutro! Obserwowali bacznie naszą sytuację, słuchali uwag i rad, głównie NRD i CSRS. Radzili, naciskali, wymuszali niemal na polskiej władzy zaprowadzenie porządku z „kontrrewolucją”- Solidarnością -jak wtedy nazywano i jak powszechnie było wiadomo. I co z tego? Przypomnę słowa Leonida Breżniewa skierowane do Generała na Krymie-„nada wziat’ za mordu, my pamożem”. Dodał do tego, że w wojsku obniżyli racje żywnościowe o 250 dkg, by pokryć nasze potrzeby. Wstrząsnęło to Generałem jako żołnierzem, mówił później z goryczą. A władza – tłumaczyła sytuację, broniła Solidarności. Zaś „mędrcy” tej „firmy” cieszyli się z każdego głosu krytyki każdego „listu” czy „Oświadczenia” ZSRR i sąsiadów, które krytykowały, wytykały władzy błędy. Oni rośli w „butną siłę”. Władza nadal była „głucha” na wzywania do „rozwiązania problemu Solidarności”. Radzieccy „spojrzeli wnikliwej” w przyszłość gospodarczych stosunków z Polską i… podjęli decyzję! Szyfrogram z 10 września 1981 r. ujawnił grozę sytuacji na 1982 r.- obniżono planowe dostawy o 50-70%, niektórych całkowicie odmówiono, np. oleju napędowego, nafty lotniczej, konserw rybnych, herbaty, lodówek. Wprowadzono zasadę zbilansowania obrotów. Oznacza to, że możemy dostać wszystko, płacąc „od ręki”! Skąd wziąć gotówkę?- to „wymaga zwrócenia się przez rząd polski o pomoc kredytowo- towarową”. Obraz ten zawiera kopia szyfrogramu, załączona do tego tekstu, która pochodzi z mowy obrończej Generała przed Sądem(„Ostatnie słowo”). Widzą Państwo na niej dwa podkreślenia Generała. Pierwsze – „że na ich stanowisko wpływa również nasilająca się kampania antyradziecka w Polsce”. Otwarcie i czytelnie- a jakie Państwo macie o tym zadanie? I drugie- że „20-26 września Bajbakow chciałby odwiedzić Śląsk, względnie wybrzeże i spotkać się z kolektywem wybranych zakładów”. Tak się stało-przyjechał do Warszawy z delegacja rządową. Rozmawiał z wicepremierem Zbigniewem Madejem i Generałem. Odwiedził kilka kluczowych zakładów w ocenie ZSRR, m.in. Bełchatów i Katowice, sprawdzając jak wygląda sytuacja w kopalniach, jakie są nastroje wśród ludzi. Wrócił do Warszawy 25 września, spotkał się ze Stanisławem Kanią oraz Generałem. Podczas rozmowy skupił się na kwestii wydobycia węgla. Domagał się, aby Polska wypełniła zobowiązania dostaw węgla i siarki. Generał wspomina, że „my zadawaliśmy mu pytania dotyczące pomysłów obniżenia wysokości dostaw surowców oraz towarów z ZSRR do Polski, które przedstawiono w Moskwie Stanisławowi Długoszowi, zastępcy Przewodniczącego Komisji Planowania przy Radzie Ministrów. Nie usłyszeliśmy jednak żadnych konkretów”- można przeczytać w Trybunie Ludu z 26 września 1981 r. Generał później oceniał – „Miałem wrażenie, że Bajbakow nie chciał o tym mówić, ponieważ w tej sprawie nie było w tamtym czasie decyzji politycznej. Kwestia wielkości dostaw, zwłaszcza surowców energetycznych, była elementem wywierania na nas presji politycznej”. Po powrocie do Moskwy Nikołaj Bajbakow na spotkaniu w BP KC KPZR ocenił, że „imperialiści faktycznie kupili Polskę”. Podał usłyszaną informację, że choć zebrano ok. 21 mln. ton zboża (plony nie były najgorsze), państwu pozostaje do dyspozycji zaledwie milion ton, gdy tymczasem na zaopatrzenie miast potrzeba aż 6 ton.
Uzupełniając powyższe dodam, że już w sierpniu nastąpił spadek dostaw węgla do kilku elektrociepłowni, od września objął niemal wszystkie. Zamiast zapasu na 5-7 dni, wynosił 2-3 dni. Spowodowało to ograniczenia dostaw energii do mieszkań, np. we wrześniu było tak 17 dni. Nie były odczuwalne, bo sprzyjała ciepła pogoda, a później- proszę sobie przypomnieć. Rząd od września wprowadził preferencje dla górników, by skłonić ich do dobrowolnej pracy w wolne soboty. Solidarność zdecydowanie się przeciwstawiała. W kilku kopalniach podejmującym pracę przecinano węże tlenowe, uszkadzano narzędzia, itp.

I znów pytam Państwu o ocenę. Zwróćcie uwagę na takie szczegóły. Do końca roku zostało tylko 3,5 miesiąca. Skąd wziąć pieniądze, by choć częściowo uniezależnić się od dyktatu gospodarczego i finansowego ZSRR? Przecież-to pewne, że w styczniu 1982 r. podyktują swoje warunki. Co wtedy – pozostaje natychmiastowa ich realizacja i to tak, jak oni będą chcieli – kto w tym, miejscu zapomniał o „rozwiązania problemu Solidarności”? Czy na tym się skończy, kto da gwarancje, nawet po 40 latach? Oczywiście, Generał z rządem mógłby podać się do dymisji. Kto, jeśli nie przedstawiciele twardogłowych – betonu partyjnego, objęliby władzę w kraju? Kto z Państwa tu zaprzeczy i udowodni, że władzę objęłaby Solidarność (chyba na Syberii).

Czy wtedy, we wrześniu taką wiadomość można było podać do publicznej wiadomości? Oczywiście, kto uwierzyłby w te informacje, zrozumiałby zbliżające się zagrożenie sytuacji? Czy jako wiarygodną obawę i apel władzy do Solidarności i wszystkich Polaków o opamiętanie się i pomoc? Zapewne część obywateli tak by zareagowała. Kto uznałby za „komunistyczny straszak”, „uciechę dla Solidarności” i zachętę do kolejnych burd pod radzieckimi koszarami, czy aby tych nie byłaby zdecydowana większość? Spójrzcie Państwo na ten fakt z innej strony- jak taką publicznie wyrażoną troskę władzy o stan gospodarki odczytano by w ZSRR, NRD, CSRS? Proszę o spokojny wielowariantowy namysł nad ówczesną sytuacją w 40-lecie stanu wojennego.

„Gorący wrzesień” – gospodarka i „polityka” na I Zjeździe

Jeśli mieliście Państwo swoiste rozterki w ustaleniu stanowiska I Zjazdu wobec sytuacji gospodarczej- podejmuję ten wątek.

Uchwała programowa Zjazdu, za jeden z głównych postulatów w sferze gospodarczej uznała powołanie Społecznej Rady Gospodarki Narodowej. Sama nazwa brzmi nawet pięknie- Społeczna Rada! A istota? Miała składać się wyłącznie z przedstawicieli Solidarności. Czyżby poza Związkiem nie było specjalistów znających tę dziedzinę życia społecznego i państwowego? Rada byłaby wyposażona w specjalny status – na czym polegał? Oto jego istota: kontrola działań rządu i administracji terenowej, z jednoczesnym prawem weta wobec ich decyzji; posiadanie prawa rozpisania referendum w najtrudniejszych sprawach. I najważniejsze – wezwanie władzy do zgody na przeprowadzenie wyborów parlamentarnych, a przy jej sprzeciwie – wybrać „drugi parlament”. Jak się to Państwu podoba, nawet po 40 latach?
Kuriozalność pomysłu widać gołym okiem. O powody do korzystania z „takich praw”- te błahe, było wówczas bardzo łatwo. A co oznaczało prawo weta w praktyce, jak nie skrępowanie, wręcz ubezwłasnowolnienie władzy bez wzięcia odpowiedzialności za takie postępowanie? Było to zalegalizowanie dwuwładzy- legalna władza i Solidarność jako druga, też władza oficjalna, ale bez – powtarzam odpowiedzialności za samodzielnie podejmowane czy wymuszone decyzje. Jako swoisty „super rząd”. Czy rząd i Partia- atakowani i krytykowani niemal ze wszystkich stron – mogli się zgodzić na takie rozwiązanie?
Po Zjeździe prof. Władysław Baka, minister ds. reformy gospodarczej podjął rozmowy celem nie tylko wyjaśnienia tych kwestii ale i rzeczywistego włączenia Solidarności w proces przygotowania reformy gospodarki. Podstawy dawały m.in. takie zapisy programowe-„Z reformą gospodarczą łączy się niebezpieczeństwo dużych nierówności płacowych i socjalnych między zakładami pracy i między regionami…Konieczna jest reforma systemu płac, gwarantująca każdemu godziwy zarobek i równe wynagrodzenie za pracę o równej wartości… Oznaczać to powinno, że państwo w porozumieniu ze związkami zawodowymi ustali poziom płac gwarantowanych, jednolity dla całego kraju, w przekroju poszczególnych zawodów i stanowisk, niezależny od wyników gospodarczych przedsiębiorstw… Zgodnie z Porozumieniem Gdańskim będziemy żądać wprowadzenia dodatku drożyźnianego, rozszerzenia zasiłków wychowawczych i dalszej podwyżki zasiłków rodzinnych już w 1982 roku oraz uznania minimum socjalnego za wytyczne polityki dochodowej… Domagamy się zasadniczego zwiększenia środków na pomoc społeczną… Związek domagać się będzie przyznania zasiłku macierzyńskiego i wychowawczego wszystkim matkom, nie tylko pracującym, na okres przynajmniej 3 lat”. Początkowo rozmawiano sondażowo, ale o władzy Związku w zakładach przemysłowych. Nie słuchano sugestii, bez nawet wstępnej dyskusji odrzucano, a jeśli była- to powierzchowna, żalił się na posiedzeniach rządu. Że priorytetem była sprawa władzy Związku, powyższe kwestie odkładano „na potem”. Z goryczą te rozmowy opisał we wspomnieniach. Zapoznanie się ze wszystkimi uchwałami programowymi niejako otwierało oczy – Związek postanowił przeobrazić się w formację polityczną. Na czym to polegało?

Zespół, „Związek wobec PZPR i władz państwowych” dyskutował o „kształcie Związku”. Nawet „istniała jednomyślność w tej sprawie, że związek nasz nie może być czystym związkiem …Dla wszystkich było jasne, że Solidarność wchodzi w fazę transformacji – ze związku zawodowego w siłę polityczną. I stawia coraz bardziej radykalne żądania… Zespół nasz przyjął projekt wprowadzenia autentycznego samorządu terytorialnego, dwuszczeblowego, na szczeblu podstawowym i wyższym, w tym odpowiednim do województwa, samorządu, który będzie pochodził z wolnych, demokratycznych wyborów. Równie jednomyślnie przyjęto projekt wprowadzenia drugiej izby do parlamentu… Istniała również jednomyślność co do głównego zadania w sferze pozazwiązkowej – dostosowanie struktur władzy, struktur życia państwowego do zmienionego kształtu społeczeństwa”- przeczytają Państwo w „Stenogramach”.. wydanych w 2012 r. Trudno w tym doszukać się spójności, logiki. Bo jak rozumieć- „Związek i polityka” czy „druga izba parlamentu” albo dostosowanie do podziału administracyjnego kraju. Co w praktyce miałby oznaczać „zmieniony kształt społeczeństwa”- czyżby miało być „związkowe” z nazwy ale i organizacji? Dla przykładu- zamiast gminy czy powiatu- to „związek”…Na tym miałaby polegać „polityczna siła Związku”? Może tu kryje się ta „tajemnica”, jakiej nie chciał wyjawić w swoim „liście” Pan Rozpłochowski, nawet po 40 latach, dla uświetnienia „takiego jubileuszu”.

Solidarność „nauką” dla Papieża

Że Prymas Tysiąclecia wspierał, ale i swoiście karcił Solidarność – czytali Państwo kilka razy na łamach Trybuny. Także i Papież uważnie śledził jej poczynania. 14 września 1981 r. ogłosił encyklikę Laborem exercens (O pracy ludzkiej), w której fragment poświęcił związkom zawodowym – „Słuszne zabiegi o zabezpieczenie uprawnień ludzi pracy…muszą zawsze liczyć się z tymi ograniczeniami, jakie nakłada ogólna sytuacja ekonomiczna kraju …Działalność związków zawodowych wkracza niewątpliwie w dziedzinę polityki, rozumianej jako roztropna troska o dobro wspólne. Równocześnie jednak, zadaniem związków nie jest uprawianie polityki w znaczeniu, jakie powszechnie nadaje się temu słowu dzisiaj. Związki nie mają charakteru partii politycznych walczących o władzę …Trzeba podkreślić, że strajk pozostaje poniekąd środkiem ostatecznym. Nie można go nadużywać… zwłaszcza dla rozgrywek politycznych… Nadużywanie strajku może prowadzić do paraliżowania całego życia społeczno-ekonomicznego co jest sprzeczne z wymogami wspólnego dobra społeczeństwa”. Przeczytajcie Państwo jeszcze raz, a może i więcej razy ten fragment, albo i całą treść encykliki. Zechciejcie „wejść” w jej sens, ducha i istotę. Łatwo dostrzeżecie człowieka jako wartość najwyższą i przestrzeganie związku przed „uprawianiem polityki”, że „nie mają charakteru partii politycznych walczących o władzę”. Zauważcie akcent na „ogólną sytuację ekonomiczną kraju” oraz „dobro wspólne”. Zestawcie te myśli z cytowanymi „uchwałami programowymi” i wyciągnijcie wnioski dot. sytuacji w 1981 r.

Reakcje władzy

Pisałem już w tekście poprzednim, że np. 17 września, czyli przed II turą Zjazdu, BP KC PZPR opublikowało w Trybunie Ludu oświadczenie „Przeciwko awanturnictwu politycznemu i próbom niszczenia socjalistycznego państwa”. Już wtedy- po I-ej turze Zjazdu PZPR ostrzegała, że „zajęte przez Solidarność stanowisko negacji wobec wszelkich wysiłków władz naszego państwa godzi w realizację programu stabilizacji społeczno-gospodarczej Polski, opracowanego przez rząd i uchwalonego przez Sejm. Oznacza to w praktyce nie tylko przedłużanie się ciężkich i nienormalnych warunków życia społeczeństwa, lecz groźbę dalszej nieuchronnej degradacji polskiej gospodarki”. Zwracano uwagę, przestrzegano Kierownictwo Solidarności-delegatów, że wspólnie z KOR, z KPN „dążą do przejęcia rządów w Polsce”. Apelowano o „konieczność budowania przymierza wszystkich i porozumienia z każdym, kto nie jest przeciw socjalizmowi i komu droga jest sprawa Ojczyzny i jej ratowania”. Zapytam wręcz brutalnie – jak delegaci (mieli przecież na Zjeździe prawo głosu i decyzji), nie mówiąc o Kierownictwie, doradcach i ekspertach – rozumieli słowo „Ojczyzna”? Czy tylko jako „władza”, którą chcieli jak najszybciej przejąć? Czy także jako miliony Polaków, którzy nie byli ani członkami Partii ani Solidarności, a pracowali w zakładach przemysłowych, w PGR- ach, na roli jako chłopi i chłopo – robotnicy? Czy uważali, że „władzę” można wziąć bez rozlewu krwi, bólu i rozpaczy rodzin, także członków Solidarności?

A jak wtedy- wrzesień 1981, rozumiano „ratowanie Ojczyzny”, czy tylko przez przejęcie „władzy”? Z rozeznania wiem – na te i podobne pytania, oczekuje odpowiedzi tysiące (jeśli nie miliony) Polaków, właśnie teraz, w 40- lecie Zjazdu i zbliżającej się rocznicy stanu wojennego. Nie wstydźcie się Panowie, powiedzcie prawdę i całą prawdę Narodowi – odwagi Panowie: Prezydent Lech Wałęsa, Andrzej Rozpłochowski, Jan Rulewski, Bogdan Borusewicz, Andrzej Gwiazda, Bogdan Lis, Ludwik Dorn, Władysław Frasyniuk, Zbigniew Bujak, też Pan Adam Michnik – najserdeczniejsze gratulacje i życzenia Dostojny Jubilacie, w 75 urodziny.

Oczywiście, „Oświadczenie” PZPR na delegatach nie zrobiło większego wrażenia. Czy jest błędem czytelne dostrzeganie w „uchwałach programowych” I Zjazdu Solidarności realnych podstaw do wprowadzenia stanu wojennego za 2 miesiące? Po latach wiem z różnych rozmów, że wielu cieszyło się jak w Partii „trzęsą portkami” i „trzeba im dać żaru, by („spier”…) – padały różne określenia, niektórym „robiło się wesoło” na takie wspomnienie nawet po latach.

Co było dalej, podczas II-ej tury i po I Zjeździe – w następnym tekście.

Poprzedni

Pinokio i spółka

Następny

Holistyczne widzenie świata

Zostaw komentarz