Polityka historyczna staje się współczesną religią. Opium coraz bardziej znacjonalizowanych, ogłupianych przez media ludów. Narzędziem gry cynicznych polityków. Coraz częściej polityka historyczna zaczyna pełnić też rolę podobną do dawnej religii państwowej. Wedle XVII – cznej zasady „Cuius regio, eius religio”. Czyli „Czyj rząd, tego religia”.
Dzisiaj upolityczniona wizja przeszłości staje się częścią polityki elit rządzących. Najpierw wewnętrznej, ale też coraz częściej polityki zagranicznej. Stąd już krok do wojen quasi religijnych. Propagandowych starć napędzanych skonfliktowanymi politykami historycznymi.
Pan premier Mateusz Morawiecki w wywiadzie dla prorządowego tygodnika „Do rzeczy” ogłosił wojnę polskiej polityki historycznej.
„Zaczynamy walczyć z antypolonizmem”, zagrzmiał.
„Polska zawsze stawała po stronie Dobra, a nie Zła”, tak syntetycznie, iście religijnie podsumował dzieje narodu polskiego.
Zatem każdy, kto teraz ujawni zbrodnie dokonane przez Polaków, albo chociaż niechlubne kary z dziejów polskiego narodu katolickiego, zostanie wliczony do grona wrogów. Piątej kolumny. A ponieważ jesteśmy na wojnie, to z takimi nie można się cackać.
Kulka w zdradziecki łeb i po kłopocie.
A dla umiarkowanych „antypolonistów” internowanie w specjalnych obozach.
Każdy polityczny taktyk wie, że mała, lokalna, najlepiej propagandowa wojenka znakomicie przykrywa wewnętrzne socjalne, gospodarcze klęski.
Dzięki wojnie polsko- ruskiej o antysemityzm i sprawstwo rozpętania Drugiej Wojny Światowej, pan premier Morawicki nie musi już tłumaczyć się z licznych klęsk swojej formacji politycznej.
Nie jest już pytany o totalną porażkę programu „Mieszkanie +”.
O klęskę programu „PKS w każdej gminie”.
O obiecany i niezmaterializowany polski samochód elektryczny.
O niezrealizowany program „Luxtorpeda”, czyli budowy kolei dużych prędkości.
O równie niezrealizowany program budowy promów przez szczecińskie stocznie.
A nawet o program modernizacji wojska polskiego, które zamienia się w wielką grupę rekonstrukcyjną konserwującą archaiczny sprzęt.
Na każdej wojnie, zawłaszcza propagandowej można się nieźle obłowić. Już dzisiaj widzimy rosnące zastępy zawodowych i amatorskich anty „antypolonistów”.
Rwą się do tego prorządowe, narodowo- katolickie media. Ministerstwa kultury i spraw zagranicznych. Fundacje zajmujące się obroną „Czci Narodu Polskiego”, a zwłaszcza „Boga, Honoru, Ojczyzny”.
Ponieważ wojna na polu polityk historycznych dotyczy zwykle sfery propagandowej to raz po raz pojawiają się wielkie, kosztowne, znane z filmu Stanisława Barei, propagandowe „Misie”. Raj dla przekrętów i malwersantów finansowych.
Honor Polski i Polaków nie ma limitu ceny. Zwłaszcza kiedy bój z antypolonizmem finansowany jest z publicznych, czyli naszych, wspólnych pieniędzy. Zapewne dzięki zaczepkom prezydenta Putina wielu aktywnych pogromców antypolonizmu rozwiąże swe problemy mieszkaniowe i komunikacyjne bez wyczekiwania na rządowe „Mieszkanie +”,czy czysto polski samochód elektryczny.
Pan premier Morawicki powinien podziękować prezydentowi Putinowi za pomoc w oszukiwaniu polskiego, przysłowiowego „ciemnego ludu”. Za podrzucanie gleby do rozwoju nowej, państwowej religii.
Wbrew wielkim oczekiwaniom, mobilizacji wszelkich anty „anty polonistycznych” sił i środków prezydent Putin olał swe antykolonistyczne obowiązki i nie antypolonił podczas jerozolimskiej Konferencji poświęconej Holocaustu.
Pan premier, pan prezydent, nawet pan prezes mogą teraz ogłosić swe historyczne zwycięstwo.
Ale z „antpolonizmem jest jak z trójgłowym smokiem. Odrąbiesz jeden łeb, a już kolejny odrasta. Nieustanna robota.
Laureat Nagrody Nobla Lech Wałęsa udzielił czternastego stycznia wywiadu w głównym dziennikowi I kanału rosyjskiej telewizji „Wremia”. Oświadczył tam, że Armia czerwona wyzwoliła Polskę spod okupacji. hitlerowskiej. Nie można, powiedział, mieszać porządków. Drugą Wojnę Światową wygrała Rosja, a wolność dla wielu państw Europy wywalczyły wojska radzieckie
Polskę utraciła swą suwerenności potem. Nie należy tego mylić z wyzwoleniem kraju, a zwłaszcza wyzwolenia niemieckiego obozu śmierci w Oświęcimiu. Niezaproszenie Putina na obchody 75 -tej rocznicy wyzwolenia tego obozu jest głupotą i niegodziwością, powiedział były prezydent Polski.
Oświadczył też, że jeśli tylko zostanie zaproszony, to z przyjemnością uda się w tym roku do Moskwy na Paradę Zwycięstwa z okazji 75- tej rocznicy zakończenia II wojny światowej.
Jeśli prezydent Putin zaprosi prezydenta Wałęsę to zawodowi, prorządowi „anty anty poloniści” dostaną potężnego, propagandowego kopa. Wałęsa uchodzi na świecie za symbol wolnej suwerennej Polski. Pan prezes Kaczyński znany jest jedynie ze swych autorytarnych zapędów, pan prezydent Duda z firmowania ustawy o IPN cenzurującej badania nad Holocaustem, a pan premier z uprawiania zakłamanej polityki historycznej i hołdów dla żołnierzy antysemickiej, nacjonalistycznej i kolaborującej z hitlerowcami Brygady Świętokrzyskiej.
Cóż wtedy pan premier Morawiecki z prezydentem Wałęsą uczyni?
Kulka w anty polonistyczny łeb, czy tylko internowanie?