Protest zawieszony
Marcin Ilski z Fundacji „Polska Myśląca” komentuje zawieszenie protestu niepełnosprawnych w Sejmie:
Najbardziej przeraża mnie to, że sprawę rodziców osób niepełnosprawnych i samych niepełnosprawnych spokojnie można było rozwiązać tak, że i rządzący wyszliby na empatycznych i sami zainteresowaniu otrzymaliby to, czego zwyczajnie potrzebują. Dlaczego mnie to przeraża? Bo ważniejsza okazała się partyjna polityka, skrajna nieufność wobec intencji obywateli i wizja państwa, które obywatelami zarządza, a nie tworzy z nimi relację partnerską. No i okazało się, że rządzą nami osoby bez wyobraźni, bez umiejętności myślenia strategicznego, bez jakiejkolwiek wizji realnego, a nie symbolicznego tylko państwa dodatkowo zamknięte mentalnie w syndromie oblężonej przez wrogów twierdzy. I że nawet nie umieją one zatrudnić dobrych fachowców od negocjacji.
Prestiż niepatriotyczny
Czesław Cyrul tym razem komentuje życie kulturalne:
Olga Tokarczuk otrzymała prestiżową nagrodę Bookera za powieść „Bieguni”. To prawie Nobel. Ale nasza prawica rada by zapomnieć o tej postępowej pisarce. Swego czasu powiedziała, w wywiadzie telewizyjnym, że Polacy powinni swoją historię i zachowania względem mniejszości narodowych poważnie zweryfikować. Bardzo to nie spodobało się „Noworudzkim patriotom”, młodzieży chowanej na wzór nacjonalistyczno-patriotyczny z domieszką kibolstwa. Owi patrioci domagali się od władz miasta, by te pozbawiły pisarki honorowego obywatelstwa Nowej Rudy, bo jest ona tego niegodna. …Pisze za żydowskie pieniądze jest ukraińską k.. i takie tam podobne określenia kierowano pod adresem Olgi Tokarczuk. Pisarka w pobliżu Nowej Rudy ma swój dom. Nie sądzę, aby noworudzcy patrioci czytali jakieś książki pisarki, oni kierują się wytycznymi swoich politycznych mentorów. W minionym roku organizowali historyczną rekonstrukcję. Patronatem objął ją prezydent Andrzej Duda i to wiele wyjaśnia. Nie wiem czy pogratulował on pisarce tej prestiżowej nagrody.
Prawica reprezentowana w wysokiej kulturze jest dość ubogo. Zdecydowana większość twórców odcina się od obecnej „dobrej zmiany”. Ta władza marzy o kulturze na wysokie „c” z domieszką aktualnej polityki historycznej. Były takie plany, ale jakoś o ich realizacji cicho. Wyprodukowano film o Smoleńsku, ale czym prędzej schowano go do szafy. Było jeszcze kilka innych, ”słusznych” prób z podobnym skutkiem. Wrocławski Teatr Polski przejęty przez prawicowego dyrektora i popierany przez prawicowe władze popadł w zapomnienie, a był czołową sceną w kraju. I tak można sypać przykładami. W kulturze za co prawica się weźmie to to zaraz w nicość się obraca. Czy obywatelom nie zależy na dobrych książkach, dobrych filmach i spektaklach, bo widać, że choć PiS ma duże poparcie to do kultury w wydaniu tej partii obywatele się nie garną. Jest więc jakaś nadzieja, że przyszła władza, bo nie ta, będzie nagradzać twórców za dobre książki, spektakle i filmy zamiast topić pieniądze w patriotycznych jasełkach.
W kupie siła
Działacz lewicowy Piotr Ciszewski proponuje na Facebooku receptę na uleczenie problemów trawiących rozproszoną lewicę przed wyborami:
Mam pomysł – siądźmy wreszcie w realu i porozmawiajmy jak można by ogarnąć ekipę na zdrowych zasadach (bez gwiazdorstwa i „znanych działaczy”) i zacząć wreszcie robić jakąś zorganizowaną grupę polityczną mającą podstawy programowe i plan akcji. Nie da się skutecznie działać jako „wolne elektrony” czy też różne komitety występujące od mobilizacji do mobilizacji.
(…) Niestety, ale koalicje na wybory to trzeba było robić pół roku temu, a teraz zaraz przyjdzie sezon wakacyjny i we wrześniu wszyscy obudzą się z ręką w nocniku. W Warszawie będziemy mieli co najmniej 3 lewicowych czy okołolewicowych kandydatów na prezydenta (Ikonowicz, Śpiewak, kandytdat/kandydatka ruchów miejskich, kandydat/kandydatka SLD) i po kilka konkurujących list do rad dzielnic i rady miasta.