20 listopada 2024
trybunna-logo

Głos lewicy

Być ateistą w Polsce

Prawdziwe problemy zaczynają się dla ateistów, gdy wchodzą w kontakt z instytucjami publicznymi, bo to oznacza także kontakt z religią katolicką. W Polsce katolickie oznacza neutralne, naturalne i oczywiste. Zaczyna się już od przedszkola, gdy niewierzący muszą rozstrzygnąć dylemat: zapisać dziecko na katechezę czy oddzielić w tym czasie od grupy, co dla trzylatka może być traumą. W szkole jest jeszcze gorzej. Richard Dawkins porównał edukację religijną dzieci do molestowania intelektualnego. Nie tylko dlatego, że straszenie ich wizją piekła może być groźne dla psychiki, ale także dlatego, że aplikuje się im poglądy, na których świadomą analizę są zbyt małe. Ale normą jest wpisywanie wartości chrześcijańskich do statutu świeckich szkół, wszechobecność symboli religijnych w klasach czy kościelna oprawa szkolnych uroczystości.
Szpital po polsku to nie tylko rzymskokatolicka kaplica w każdej placówce, krzyże na salach chorych, ale kapelan (zaliczony do grupy stałych pracowników, wraz z merytoryczną kadrą kierowniczą) odwiedzający chorych na salach. Mimo że konstytucja zapewnia obywatelom wolność religii, ale też wolność od religii, Polska nie jest krajem, w którym zaprasza się księdza do swojego życia. Trzeba go raczej wypraszać.
Ponadto, obok wystąpień hierarchów i oficjalnych stanowisk Kościoła funkcjonuje jeszcze szeroka strefa pseudoreligijnego folkloru i zwykłej bredni. Wycinka Puszczy Białowieskiej to „wykonywanie bożego testamentu”, a minister Jan Szyszko, walcząc z ekologami, walczy z szatanem. Na sejmowej komisji pracującej nad ustawą o organizmach modyfikowanych genetycznie, gdy zabrakło argumentów merytorycznych, ktoś zaintonował „Boże coś Polskę”. Lubelski radny PiS proponuje, by konstytucję zastąpić Dekalogiem, bo prawa Dekalogu są niezmienne od tysięcy lat i gdyby ludzie ich przestrzegali, to nie byłaby potrzebna konstytucja. Na koniec pada znany, zgrany argument: „Na pewno nikomu by nie zaszkodziło, gdyby Dekalog wisiał w każdej szkole” – napisał na swoim profilu na Facebooku Piotr Kusznieruk.

Nie łamał – nie stosował

W okresie rządów liberalnych doszło do łamania prawa przysługującego najuboższej części społeczeństwa. Rząd Donalda Tuska przez 7 lat nie waloryzował progów dochodowych na podstawie, których wypłacano zasiłki z pomocy społecznej. W rezultacie kurczył się krąg uprawnionych, zasiłkobiorców. Owo przykręcenie kurka z i tak już bardzo głodowymi zasiłkami okrzyczano, jako sukces, bo coraz mniej ludzi pobierało zasiłki. Zagadnięty przeze mnie o to premier Tusk odrzekł, że nie złamał ustawy o pomocy społecznej nakazującej waloryzowanie progów, co dwa lata, tylko jej „nie zastosował” – napisał na facebookowym profilu lider KSS Piotr Ikonowicz.

Tajni radcy dworu

Restrukturyzacja rządu według „dobrej zmiany” zaskakuje nowatorskimi ruchami. Pani premier Szydło przestała być premierem, ale nie pożegnała się z Urzędem. Będzie wicepremierem, ale nie za bardzo wiadomo od czego. Pewnie od robienia dobrego wrażenia wśród elektoratu PiS. Pani premier była twarzą wygranej kampanii prezydenckiej i parlamentarnej. Na całkowite usuniecie jej ze sceny politycznej wyborcy PiS mogliby zareagować gniewem. Zostanie więc panie premier w Rządzie z sowitą pensją, służbowym mieszkaniem, luksusowym samochodem z kierowcą i ochroną osobistą. Podobnie jest ze zwolnioną panią minister Kempą. Przestała być ministrem i zarazem została ministrem. Będzie się zajmować uchodźcami. Ponieważ u nas uchodźców nie ma i nie palą się, by przyjeżdżać do naszego kraju, będzie to fucha nie wymagająca napinania się, ale za godziwe pieniądze, ze służbowym autem i z kierowcą oczywiście. Podobnie jest z byłym rzecznikiem Rządu Rafałem Bochenkiem. Podziękowano mu za rzecznikowanie, ale dano tytuł ministra, ministerialną pensję, pewnie samochód służbowy z kierowcą, ale już bez ochrony.
Jeżeli premier Morawiecki pozbędzie urzędu ministra Macierewicza to otrzyma on tytuł tajnego radcy dworu np. od mgły smoleńskiej. Zwolniony minister Waszczykowski także pozostanie w rządzie jako radca stanu i będzie zajmował się Grupą Wyszehradzką, która, dzięki niemu rozpadła się więc roboty żadnej nie będzie a pensja jak najbardziej. I tak dalej i tak dalej. Rządowymi pieniędzmi PiS-owski rząd płaci swoim partyjnym aktywistom, których pozbawiono ministerialnych funkcji. Ale czemu to obciąża wszystkich obywateli? – napisał na Facebooku Czesław Cyrul.

Poprzedni

Daj pieniążka!

Następny

Polska się doigrała