Przeglądając, choćby pobieżnie, teksty prawicowych publicystów bez trudu można zauważyć, jaka zagraniczna postać historyczna cieszy się wśród nich największym szacunkiem – to bez wątpienia generał Francisco Franco. Jego postać jak w soczewce skupia w sobie największe i najbardziej skrywane marzenia polskiej prawicy.
Biografii Franco nie trzeba nikomu przedstawiać. Obalił on zbrojnie demokratycznie wybrany rząd, pogrążył kraj w krwawej wojnie domowej,uczynił z własnej ojczyzny poligon doświadczalny dla hitlerowskiej machiny wojennej oraz przez prawie 40 lat stał na czele wojskowo – klerykalnego reżimu terroryzującego Hiszpanię. Jego zbrodnie kosztowały życie ok. 200 000 ludzi, przede wszystkim bezbronnych cywilów, mordowanych w trakcie wojny domowej i po jej zakończeniu. Zorganizowany aparat terroru gen. Franco i niczym nieograniczone okrucieństwo jego żołnierzy bez litości topiły każdą zdobywaną prowincję we krwi. Pozbawił wszelkich praw ludzi pracy i kobiety, a całe społeczeństwo poddał absolutnej władzy generalskiej junty i hierarchów Kościoła Katolickiego. Rany zadane przez dyktatora Hiszpanii nie zabliźniły się po dziś dzień.
Te wszystkie ,,osiągniecia” bardzo imponują polskiej prawicy.
Nie mówię tutaj bynajmniej o kibolskich marszach czy tajnych spotkaniach radykałów. Artykuły chwalące dyktatora pojawiają się bez skrępowania na łamach mediów, mających na prawicy rangę opiniotwórczych.
Inicjatorem ,mody na Franco było środowisko dziennikarzy tygodnika ,,Do Rzeczy”. Tamtejszy miesięcznik pseudohistoryczny już w 2014 r. uczynił generała okładkowym bohaterem jednego z numerów (10/2014), tytułując go mianem ,,pogromcy komuny”. W peanach na jego cześć przodował sam redaktor naczelny Piotr Zychowicz. Nazywa on wygraną lewicy w demokratycznych wyborach ,,największym zagrożeniem w historii Płw. Iberyjskiego. Znacznie poważniejszym niż podbój przez Rzymian, najazd Wizygotów, późniejsze panowanie Arabów czy inwazja Napoleona”. W jego mniemaniu generał ratował ojczyznę ,,przed pogrążeniem się w czerwonym bagnie. Chciał przywrócić w niej ład, harmonię i bezpieczeństwo” i ,,był jednym z największych mężów stanu swojej epoki”. Jego żołnierzy Zychowicz nazywa ,,heroicznymi obrońcami najbardziej chwalebnych europejskich wartości”.
Zbrodnie frankistów kwituje uwagą, że ,,spadły one głównie na ludzi zaangażowanych w czerwony aparat przemocy”. Za przykładem Zychowicza idą re(d)akcyjni koledzy. Maciej Rosalak w swoim tekście oburza się na ,,kłamliwą lewacką propagandę wymierzoną w generała” i w odpowiedzi serwuje czytelnikom własną litanię ,,zasług” Franco.
Miałyby być to: uchronienie kraju przed kolejną wojną domową (?), pacyfikacja lewicowej partyzantki i ,,obrona wiary”. Na koniec określa Hiszpanię pod rządami generała mianem ,,dobrze prosperującego i pojednanego wewnętrznie państwa”. Dla Tomasza Terlikowskiego Franco to ,,Zniesławiony bohater”, a Sławomir Cenckiewicz, członek kolegium IPN, Opublikował na Twitterze zdjęcie republikanów celujących do religijnej figurki wraz z opisem: ,,Generale Franco wielka wdzięczność za zatrzymanie tych barbarzyńców! Pamięć na zawsze!”. Inny autorytet polskiej prawicy, Rafał Ziemkiewicz, pochwalił się zdjęciem z kawiarni w Tangerze, gdzie ,,w czasie swej afrykańskiej służby pijał poranną kawę gen Franco, wieczna mu chwała!”.
Jan Żaryn, który ostatnio na pocieszenie po przegranych wyborach do senatu otrzymał od PiS-u posadę arcykapłana kultu Dmowskiego i ONR-u, w wywiadzie dla ,,Rzeczpospolitej” otwarcie przyznaje się do swoich frankistowskich sympatii. O generale mówi, że ,,bronił cywilizacji chrześcijańskiej”, jego żołnierzy zaś nazywa ,,obrońcami najważniejszego i najdoskonalszego w Europie systemu ładu społecznego, budowanego na wartościach chrześcijańskich”. Nie ukrywa także, że ,,ma problem z nazywaniem ludzi generała Franco zbrodniarzami”, a większość oskarżeń wobec nich ,,ma charakter czysto ideologiczny i propagandowy”. Publicysta ,,Sieci”, Łukasz Adamski, idzie w swoich laudacjach na cześć Franco jeszcze dalej. Pisze: ,,fakty są takie, że Franco uratował Hiszpanię i prawdopodobnie Europę przed stalinowskim totalitaryzmem. Był (…) obrońcą tradycji i chrześcijańskiej cywilizacji” i nazywa generała ,,wybitnym mężem stanu i wizjonerem”.
Sprawa jest o wiele poważniejsza, niż mogłoby się wydawać. Franco umarł, ale wizja narodowo – katolickiego autorytaryzmu ma się całkiem dobrze. Ta nieskrywana sympatia większej części polskiej prawicy obrazuje zagrożenie, które nazwał słoweński filozof Slavoj Žižek – wdzieranie się tzw. lekkiego faszyzmu do głównego nurtu debaty. Wyrażanie się z podziwem o Hitlerze czy Mussolinim ciągle jest nieakceptowane, dlatego prawica w swoich autorytarnych ciągotach ucieka się do promowania mniej znanych dyktatorów jak Franco, Salazar, Horthy czy Pinochet. Idealizując te postaci stara się oswoić ludzi z postulatami autorytarnymi i tym samym podkopać fundamenty naszej demokracji, które nie powinny podlegać dyskusji. Od chwalenia krwawych dyktatorów już bowiem tylko krok do wzięcia ich postulatów na swoje sztandary.
Przyglądając się nagłówkom tekstów o Franco rzuca się także w oczy powtarzalność sformułowań w stylu ,,pogromca”, ,,zbrojnie poskromił”, ,,zdeptał łeb lewicy” , ,,unicestwił” ,,rycerz” czy ,,krzyżowiec”. Jak widać, żeby zostać idolem prawicy nie trzeba przekonać do swoich poglądów większości społeczeństwa, tylko zbrojnie obalić legalny rząd oraz zdobyć władzę, topiąc kraj we krwi. Powinno to przypomnieć nam, że dla większości konserwatystów demokracja nie jest ani naturalna, ani pożądana. Funkcjonują w niej , jednak gdy tylko pojawi się szansa na prawicowe rządy autorytarne, z ochotą ruszając im służyć. Było tak w przypadku hiszpańskich konserwatystów, którzy po porażce wyborczej w 1936 roku tłumnie przyłączyli się do puczystów Franco oraz zasilili kadry jego biurokracji i aparatu terroru. Obecna służalczość prawicowych mediów wobec rządów PiS-u stanowi jedynie kolejne potwierdzenie tego faktu.