wikimedia.org
Powyższy tytuł nie odnosi się bynajmniej do czasów PRL, lecz całkiem dzisiejszej teraźniejszości. Chodzi tu bowiem o ponadpartyjny układ odnoszący się do stosunków z Rosją i Białorusią.
Zdaniem szewca Fabisiaka polskie liczące się siły polityczne w sposób prymitywny postrzegają rzeczywistość zwłaszcza gdy dotyczy to świata poza naszym krajem a nawet w najbliższym sąsiedztwie. Widzą świat jednowymiarowo w czarno-białych kategoriach a wnikanie w niuanse złożonej sytuacji międzynarodowej wykracza poza ich horyzont intelektualny. I dlatego idą na łatwiznę powielając bezkrytycznie punkt widzenia Stanów Zjednoczonych i podległemu im NATO, powtarzając niczym mantrę slogany o przygotowywanym jakoby przez Rosję ataku zbrojnym na Ukrainę. O ile jednak USA w propagowaniu takiej retoryki mają swój interes wyrabiając sobie mocniejszą pozycję w negocjacjach z Rosją, to w przypadku Polski jest to pozbawione refleksji małpowanie – uważa szewc Fabisiak. Jak trafnie pisze Jerzy Domański w najnowszym Przeglądzie, „zamiast chłodnej, pogłębionej analizy i zdefiniowania naszych interesów mamy epitety na poziomie piaskownicy”.
Za najnowszy przykład owej pokazowej jedności może służyć mające miejsce w ubiegły piątek posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego podczas którego siły rządzące i opozycyjne mówiły jednym zgodnym głosem. Wielce to ucieszyło prezydenta Andrzeja Dudę, który podziękował uczestnikom spotkania za tę jednogłośność nazywając ją „patriotyczną i odpowiedzialną postawą”. Uradowani też byli przedstawiciele opozycji wyrażając od prawego do lewego swoją jednomyślną aprobatę wobec wspomnianej wyżej jedności narodowej. Prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz stwierdził, że w sprawach takich jak bezpieczeństwo narodowe politycy wszystkich opcji muszą mówić jednym głosem. Nie sprecyzował jednak, że w całym tym międzynarodowym zamieszaniu chodzi o ewentualne bezpieczeństwo Ukrainy a nie Polski, Być może – jak domyśla się szewc Fabisiak – lider ludowców nie widzi różnicy pomiędzy obu krajami i uważa, że Putin szykuje się do wojny z Polską, co byłoby zgodne z megalomańskim autowizerunkiem Polski ale z rzeczywistością to chyba raczej mniej. Dlatego też Kosiniak-Kamysz uznał domniemane zagrożenie Ukrainy za polską rację stanu w związku z czym uważa, że wymagane jest współdziałanie różnych sił politycznych, prezydenta i rządu i w związku tym „trzeba robić wszystko, aby było ono możliwe”.
Również wiceprzewodniczący PO Tomasz Siemoniak oświadczył, że wszyscy w najbliższych tygodniach będą zgodnie działać na rzecz wspierania Ukrainy. Przy okazji wyraził też wiernopoddańczą laurkę wobec USA i NATO napomykając, iż dzięki ich gwarancjom Polska jest bezpiecznym krajem podobnie jak była bezpieczni w roku 2014. Z owej konstatacji szewc Fabisiak wyciąga dwa logiczne wnioski. Pierwszy, że w pozostałych niż 2014 latach to nasz kraj już tak całkiem bezpieczny nie był. Drugi, że Siemoniak miał tu na myśli przejęcie przez Rosję Krymu tak jak gdyby osławione zielone ludziki planowały napaść na Polskę, lecz na szczęście przestraszyły się gwarancji udzielonych nam przez USA i NATO.
Do owego wspomnianego wyżej duetu dołączyła także Lewica. Obecny na posiedzeniu Rady przewodniczący parlamentarnego Klubu Lewica Krzysztof Gawkowski uważa, że sprawa Ukrainy powinna być ponad politycznymi podziałami a Polska ma być akuszerem interesów ukraińskich w Europie, UE, OBWE i NATO nie zastanawiając się czy akurat takiego akuszera życzą sobie w Kijowie. Swoją argumentację podparł sloganem jakoby bezpieczna Ukraina to bezpieczna Polska, co ma wtłoczyć do głów wyborców przekonanie, że musimy bezwzględnie wspierać Ukrainy w obawie o własne bezpieczeństwo. W takim kontekście zrozumiałe jest to, że mówił o potrzebie wysyłania na Ukrainę sprzętu wojskowego. I te właśnie militarne rozważania były powodem tego, że posiedzenie Rady zostało objęte klauzulą tajności – domyśla się szewc Fabisiak. I faktycznie, nie minęło kilka dni jak szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch ogłosił, że Polska zaoferowała Ukrainie dostawę amunicji o charakterze defensywnym, która – jak się wyraził – ma służyć obronie a nie nie atakowi. Nie trzeba być specjalistą od uzbrojenia aby wiedzieć, że każda strzelająca broń może być także bronią ofensywną tak jak antyrakiety w Redzikowie mogą nie tylko celować we wraże rakiety ale też wystrzelić sobie np. w kierunku wschodnim gdyby jakiś bałwan doszedł do wniosku, że należy zaatakować Kaliningrad czy Mińsk. Soloch poinformował też, że decyzja ta zapadła w ścisłym kontakcie z prezydentem. Wynikałoby zatem, że decyzję tę podjął nie prezydent będący wszak konstytucyjnym zwierzchnikiem sił zbrojnych skoro był tylko w ścisłym kontakcie. Nie zadecydował o tym także Sejm. Więc kto, rząd, MON czy może prezes partii rządzącej? – dopytuje się szewc Fabisiak,
Oczywiście opozycja nie byłaby sobą aby przy okazji nie wbić szpili obozowi rządzącemu. Zarówno Kosiniak-Kamysz, jak i Siemoniak oraz Gawkowski uważają, że Rada Bezpieczeństwa Narodowego powinna spotykać się częściej czy nawet cyklicznie. Merytorycznie taki postulat ma sens, w końcu po to istnieją przeróżne rady by się zbierały i debatowały. Jednak w przypadku rzeczonej rady sytuacja wygląda nieco inaczej. O ile choćby taka Rada Nadzorcza w jakiejś firmie czy spółdzielni może podejmować decyzje, to RBN uprawnień decyzyjnych nie posiada. Dlatego też jej posiedzenia mają wyłącznie wydźwięk wizerunkowy. Opozycja czuje się doceniona i ma satysfakcję z tego, że mówią o niej i piszą środki przekazu. Z kolei prezydent może od czasu do czasu zaprezentować się jako polityk otwarty na dialog z opozycją. Zwłaszcza wówczas, gdy jest to dialog bezkonfliktowy podczas którego opozycja mówi tym samym co prezydent głosem.
Tyle jeśli chodzi o Ukrainę, W następnym tygodniu szewc Fabisiak zajmie się jednością narodową w odniesieniu do Białorusi.