16 listopada 2024
trybunna-logo

Flaczki tygodnia

Wielki prezent Donald Tuski zrobił panu prezesowi Kaczyńskiemu swym powrotem do Platformy. Powrót Tuska do polityki to przecież groźba powrotu Tuska do władzy. A wizja powtórki rządów PO z czasów premiera Tuska skuteczniej zmobilizuje i scementuje żelazny elektorat PiS niż kreowany strach przez „ideologią LGBTI”, „neomarksizmem” i „genderem” razem wziętych. Dużą flaszkę w podzięce powinien pan prezes Kaczyński premierowi Tuskowi posłać.

Powrót premiera Tuska to wielka radość dla medialnego Komentariatu. Tomasza Lisa, Moniki Olejnik, Tomka Wołka i wielu innych podobnych im. Eskalacja wojny plemion PO i PiS jaką już ów powrót wywołał, to nie tylko powrót do przeszłości, kiedy oni panowali nad krajową opinią publiczną. To powrót do ciągłego komentowania ciągłych komentarzy liderów wojujących plemion. Niewymagający dodatkowych lektur, obserwacji świata, nowatorskiego myślenia. Komentowania mniej lub bardziej błyskotliwego. Ale strategicznie intelektualnie bezpłodnego.

Powrót premier Tuska to wielka radość dla inteligentów wielkomiejskich, tych starszego pokolenia, którzy w czasach tuskowej małej stabilizacji, polityki „ciepłej wody”, lubili powtarzać bon mot przypisywany Antoniego Słomińskiego: „Ja od polityki mam Piłsudskiego”. Oni znowu będą mogli wzdychać uspokajająco: „Od polityki mam Tuska”. Będą też rutynowo oglądać TVN, przeglądać tytuły w „Wyborczej”. I czekać aż Tusk obali rządy pana prezesa Kaczyńskiego.

Powrót premiera Tuska to wielka radość dla front menów narodowo-katolickiego frontu propagandowego. Redaktorzy Karnowscy, Sakiewicz i podobni im, oczami dusz swoich już widzą przyszłe, pęczniejące sakwy. Kolejne nowe samochody, domy, żony. Nowi mężowie i kochankowie. Obrzydzanie „wehrmachtowca” Tuska, kochanka kanclerz Merkel, ogrywanie „wilczych oczów” Tuska to dla narodowo- katolickich propagandzistów robota lekka, łatwa i przyjemna. Choć może i nużąca ze względu na swą powtarzalność. Ale też dobrze płatna.

Do tej pory mówiło się, że polska polityką rządziły dwie trumny- Dmowskiego i Piłsudskiego. Teraz polską politykę może spotkać jeszcze większa katastrofa. Zdominowanie jej przez wojnę dwóch politycznych dziadersów. Pana prezesa i eks premiera.

W zeszłą sobotę podczas kongresu PiS ponownie wybrano pana prezesa Kaczyńskiego na pana prezesa Kaczyńskiego. Pan prezes po raz kolejny obiecał,że to już pewnie jego ostatnia kadencja. A jeśli poczuje się zmęczony, to może odejść nawet przed końcem kadencji. Niestety powrót Tuska zakonserwuje pana prezesa na stanowisku pana prezesa. Jak bagno dinozaura.

Zapewne aby uprzedzić krytykę ze strony premiera Tuska, pan prezes Kaczyński złożył samokrytykę. Zauważył, że jego partia nie zrealizowała obiecywanego programu Mieszkanie +. Nie dodał, że w tych mieszkaniach miało też być milion polskich samochodów elektrycznych, flotylla promów morskich, luxtorpedy i inne koleje wysokich prędkości, Centralny Port Komunikacyjny, PKS w każdej gminie, PKP w każdym miasteczku, strzelnica w każdej gminie. I wiele innych wspaniałych, również niezrealizowanych obietnic.

Pan prezes Kaczyński zapowiedział też walkę z „nepotyzmem”, czyli złodziejstwem PiS. Czyli sam publicznie przyznał, że elity PiS kradną. „Flaczki” wcześniej wielokrotnie to zauważały. Dlatego teraz cieszą się, że i pan prezes w końcu to dostrzegł.

W drugich słowach poświęconych złodziejstwu elit PiS, pan prezes Kaczyński zapewnił,że skończy z zatrudnianiem w spółkach skarbu państwa członków rodzin elit PiS. Czyli sam przyznał, że za rządów PiS członkowie rodzin elit PiS zatrudniali się w spółkach skarbu państwa aby tam kraść. Okradać polskich podatników, czyli nas wszystkich. Na pocieszenie swych elit, pan prezes obiecał, że ów zakaz nie będzie absolutny. Bo stworzy się grupę wyjątków, którzy ze względu na swe zasługi i kwalifikacje, czyżby złodziejskie ?, będą mogli trafiać do spółek skarbu państwa. Traktowanych przez elity PiS jak bankomaty.

Premier Tusk powrócił do kierowania Platformą Obywatelską aby poderwać ospałą formację do wielkiego boju z PiS. Aby uczynić Platformę liderem demokratycznej, anty PiSowskiej opozycji. No i aby poprawić wyborcze notowania PO, która w rankingach wyborczych spadła z drugiego na trzecie miejsce.

Aby umożliwić mu rządzenie Platformą, premiera Tuska wybrano tam na stanowisko wice przewodniczacego. Będzie zatem rządzić PO „z tylnego siedzenia”. Niezgodnie z demokratycznymi regułami i standardami. Będzie przywracał demokrację stosując niedemokratyczne narzędzia polityczne.

Za podobne niedemokratyczne, niekonstytucyjne rządy „z tylnego siedzenia” zdeklarowani demokraci z PO,a zwłaszcza jej medialny Komentariat, wielokrotnie krytykowali pana prezesa Kaczyńskiego.

Powrót premiera Tuska do PO oznacza nie tylko wojnę plemienną z PiS. Aby uczynić z dziadersowskiej PO przyszłą liderkę sondaży wyborczej wśród demokratycznej opozycji, nowe kierownictwo, czyli Tusk, musi podjąć rywalizację z Ruchem Szymona Hołowni. Bo to ten Ruch ma lepsze niż PO notowania wyborcze. Do tego do Ruchu przechodzą parlamentarzyści z PO, a nie odwrotnie. Zatem premier Tusk będzie musiał prowadzić wojny polityczne na dwa fronty. Otwartą wojnę propagandową z PiS i podjazdową wojenkę z Ruchem Hołowni. Rzadko wojny prowadzone na dwa fronty stają się zwycięskimi.

Dotychczasowe, skąpe wypowiedzi premiera Tuska pozwalają przewidywać, że chce on być liderem opozycyjnego, demokratycznego, prawicowo- centrowego bloku anty PiSowskiego. Współpracę z centrolewica, a zwłaszcza z lewicą, premier Tusk odpuszcza sobie. Zakłada zapewne, że w najbliższych wyborach demokratyczna opozycja wystartuje w dwóch blokach. Centroprawicowym złożonym z PO, Ruchu Hołowni, PSL i reprezentantów kilku metropolii. Oraz lewicowo- centrowym złożonym z Nowej Lewicy,lewego skrzydła PO, reprezentantów lewicowych związków zawodowych i ruchów miejskich.

Tusk chce przewodzić opozycyjnej, demokratycznej centroprawicy. Przegrać przyszłe wybory nieznacznie z PiS, ale osiągnąć drugi wynik. A potem utworzyć z demokratyczną lewicą koalicję rządzącą, która odsunie PiS od władzy.

Odsunięcie narodowo-katolickiego PiS od władzy jest zadaniem słusznym i zbawiennym. Tylko co potem? Powrót do „polityki ciepłej wody w kranie”?

Dlatego „Flaczki” kolejny raz przypominają liderkom i liderom Lewicy, że bez programu demokratycznej i socjalnej V Rzeczpospolitej polska lewica nie będzie zdolna do współrządzenia naszym państwem. Różnego rodzaju prezentowane okazjonalne „Recepty”, nawet atrakcyjnie wypowiedziane i wypląsane, nie przyniosą Lewicy niezbędnej do rządzenia Polską wiarygodności.

Poprzedni

Wyrazy współczucia…

Następny

Sadurski na dzień dobry

Zostaw komentarz