16 listopada 2024
trybunna-logo

Flaczki tygodnia

„Si vis pacem, para bellum”, tak powiedział pan minister, prokurator Zbigniew Ziobro jaśniepanu prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu podczas ich ostatniego spotkania. Powiedział po łacinie, bo obaj panowie skończyli studia prawnicze w czasach, kiedy jeszcze wypadało znać łacińskie sentencje.

Po polsku owo przysłowie znaczy „Jeśli chcesz pokoju, szykuj się do wojny”. W języku politycz nym to ważna deklaracja. Przesłany sygnał, że pan minister i prokurator Ziobro, zwany przez zawistników „Zbyszkiem Zdradzieckim”, wszedł na wojenną ścieżkę.

Wojna na górze jest nieunikniona. Wojna domowa Zjednoczonej Prawicy. Bo obecna koalicja rządząca jest nieuchronnie skazana na konflikt. To znakomicie uzasadnił w weekendowym „Dzienniku. Gazecie Prawnej” emerytowany marszałek Sejmu RP, dorabiający jako publicysta Ludwik Dorn. Kiedyś najbliższy współpracownik braci Kaczyńskich. Zwany wtedy przez zawistników „trzecim bliźniakiem”.

Jarosław Kaczyński popełnił fundamentalny błąd, uważa publicysta Dorn. Tak schrzanił w 2019 roku listy wybiorcze PiS, że niegroźne wcześniej przystawki polityczne, czyli ziobrowska Solidarna Polska i gowinowskie Porozumienie Prawicy dwukrotnie powiększyły swój parlamentarny stan posiadania. W kadencji 2025-2019 ziobryści i gowinowcy mieli po dziewięciu posłów. Po wyborach w 2019 roku każdy z nich ma po kilkanaście szabel w Sejmie RP. Przy niewielkiej większości koalicji zwącej się „Zjednoczona Prawica”, czyli PiS + SP + PP, władza jaśniepana prezesa Kaczyńskiego, zleży od kaprysów koalicjantów.

Gowinowcy i ziobrowcy w wyborach 2019 roku startowali z list wyborczych PiS. Nie mają zatem prawa do refundacji wyborczej, dotacji z państwowego budżetu. Utrzymują się z dotacji na biura poselskie, uposażeń poselskich i pensji swoich wiceministrów w rządzie. Ponieważ uposażenie poselskie są niskie, podobnie jak pensje wiceministrów i dotacje na biura poselskie, to obie przystawki cienko przędą. Potrzebną na przyszłe wybory kasę mogą zdobyć jedynie od swoich ludzi uplasowanych na biznesowych posadach w spółkach skarbu państwa i wszystkich innych dobrze opłacanych posadach w instytucjach państwowych. Jeśli ich ludzie płacą im, nieformalnie rzecz jasna, „składkę specjalną”, czyli zwyczajowe dziesięć procent od osiąganych dochodów netto. W gotówce. Partie polityczne czasem działają jak kluby piłkarskie. Muszą mieć dodatkowe, gotówkowe środki finansowe. To jedno z wielu podobieństw piłki kopanej i polityki opartej też na kopaniu przeciwnika.

„Jarosław Gowin i Zbigniew Ziobro wiedzą, że przy układaniu list przed najbliższymi wyborami zostaną ostro zredukowani lub wręcz wygumkowani. Tyle, że dowiedzą się o tym na chwilę przed głosowaniem- jeśli oczywiście zdecydują się kandydować z list PiS. Muszą więc wyrabiać zaczątki samodzielnej pozycji wobec partii Jarosława Kaczyńskiego, czyli wchodzić z nią w konflikty, by się odróżnić.”, taki pisze Ludwik Dorna. A „Flaczki” zgadzają się z nim.

I gowinowcy i ziobryści wiedzą, że szybki, samodzielny ich start w wyborach skazany jest na porażkę. Nie przeskoczą progu wyborczego. Muszą dalej tkwić w poddańczej koalicji z jaśniepanem prezesem Kaczyńskim. Zbierać pieniądze i marzyć o „pójściu na swoje”. Jednocześnie systematycznie muszą budować swe odrębności polityczne wobec PiS- owksiego hegemona. Zwłaszcza, że większa większość prawicowych wyborców przekonana jest, że krajem rządzi Kaczyński i PiS. O koalicyjności Zjednoczonej Prawicy wiedzą tylko hobbyści oraz ludzie zatrudnieni w polityce i w obsługujących ją mediach. Każda porażka PiS może pomóc buntującym się przystawkom, jeśli tylko zostanie ona umiejętnie propagandowo sprzedana. Każdy wzrost popularności PiS to gwóźdź do trumien SP i PP.

Konflikt PiS kontra SP i PP potęguje dodatkowo problem sukcesji po panu prezesie Kaczyńskim. Choć jaśniepan prezes deklaruje swe odejście już za sześć- osiem lat, to jego przeciwnicy chcieliby jego abdykacji w najbliższych dwóch- trzech latach. Ale „zmiana lidera w rządzonej autorytarnie, silnie spersonalizowanej partii oznacza wewnętrzną rewolucję, także kadrową, i nic dziwnego, że ścisła elita z wyprzedzeniem się do niej przygotowuje. Dywagacje rozwiązaniu problemu przez „namaszczenie delfina” przez Kaczyńskiego są pozbawione sensu, bo w partii rządzonej autorytarnie wskazanie następcy przez przywódzcę jest z punktu widzenia tego ostatniego niemożliwe. Bo oznaczałoby to jego faktyczne ubezwłasnowolnienie: w obliczu zbliżającej się zmiany elita partyjna, aparat i działacze przenosiliby lojalność na następcę, a formalnemu przywódcy pozostawałby jedynie pozbawiony politycznej treści tytuł. Elita partyjna musi zatem po cichu przygotowywać się do walki o sukcesję, co nieuchronnie skutkuje wzrostem wewnętrznych napięć i utajonego na razie potencjału dezintegracji”, pisze Ludwik Dorn. A „Flaczki” zgadzają się z nim znowu.

Zatem mamy w pragnącej „pokoju” Zjednoczonej Prawicy trzy równolegle trwające przygotowania do wojen. Ziobryści i gowinowcy deklarują wolę pozostania w koalicji z PiS, w sojuszu „Koryta i bezkarności”, lecz jednocześnie szykują się do startów w wyborach parlamentarnych. W konstytucyjnym terminie w roku 2023 lub wyborach przyśpieszonych. Samodzielnie lub w koalicjach. Ziobryści kokietują Konfederację, gowinowcy Konfederację i PSL.

Pan prezes Kaczyński próbuje rozbić i przyciągnąć jak najwięcej gowinowców. Pozyskać Kukiza i kukizowców. Aby mieć sejmową większość bez zwartych ziobrowców i słabnących gowinowców. Jeśli jednak nie będzie miał gwarantującej mu nieskrępowane rządy większości to odsunie ziobrowców i gowinowców od koryta. A może nawet ujawni ich przekręty. I pójdzie na przedterminowe wybory aby je maksymalnie wygrać i tak wzmocniony szukać ewentualnego koalicjanta.

Jaśniepan prezes wie jednak, że choć ma jeszcze kontrolę nad „korytem”, to nad prokuratura już nie panuje. To „Zbyszko Zdradziecki” może mieć „kompromaty”, które wyciekną do mediów, jak niedawno „taśmy Obajtka”. I choć jego prokuratura lojalnie nie nęka jeszcze podejrzanych o przestępstwa kaczystów, to zawsze może się uaktywnić.

Oprócz służb prokuratorskich mamy też w Polsce służby antykorupcyjne, specjalne, kontrwywiadu, skarbowe, celne, graniczne, terytorialsów, Najwyższa Izbę Kontroli rządzona przez urażonego pana prezesa Banasia. Wszystkie one mogą być uaktywnione kiedy w pragnącym pokoju PiS zacznie się wojna wszystkich ze wszystkimi o sukcesję po jaśniepanu prezesie.

Na razie elity starego PiS uruchomiły promowanie Narodowego Funduszu Rozbudowy. Niby programu rządowego, ale firmowanego jedynie przez PiS. Wypisz, wymaluj programu wyborczego pana prezesa Kaczyńskiego. Adresowanego przede wszystkim do żelaznego elektoratu PiS. Czy to początek pożerania przystawek?

Na Polskę spadły dwie katastrofy. Zaraza i rządy PiS. Złe rządy PiS czynią życie w czasach zarazy jeszcze bardziej nieznośnym.

Poprzedni

Zakup prasy lokalnej przez Orlen trafi do sądu

Następny

Sadurski na dzień dobry

Zostaw komentarz