Ten nocny podpis pana prezydenta znowu potwierdził, że żyjemy w systemie prawa i sprawiedliwości gangsterskiej.
Jeszcze tydzień temu słyszeliśmy z tysięcy ust prominentów PiS, przesłany im przez pana prezesa, przekaz:
„Pan prezes Jacek Kurski robi najlepszą telewizję w III i IV RP”.
Jedna gorąca negocjacyjnie noc, i stary, schorowany polityczny capo di tutti capi musiał ustąpić. Rzucić swego ulubionego cyngla na pożarcie.
Tylko czy rzeczywiście pan prezes Kaczyński zrobił z pana prezesa Kurskiego jedynie kozła ofiarnego ?
Pan prezydent Duda podpisał jednak podsuniętą mu przez PiS ustawę. W efekcie jednego podpisu do roku 2024 media zwane publicznymi, czyli TVP i Polskie Radio, będą corocznie otrzymywać przynajmniej 1,95 miliarda złotych. Czyli około 10 miliardów przez najbliższe lata.
To oznacza, że niezależnie od efektów działalności TVP i Polskiego Radia w przyszłości, polscy podatnicy, czyli my wszyscy, będą składać się na media tylko jednej partii. Zwącej się cynicznie „Prawo i Sprawiedliwość”.
Pan prezes Jacek Kurski wpadł w tryby odwoływania go ze stanowiska. Ale jeszcze nie spasował. Najpierw przebiegle napisał list otwarty do pana prezydenta Dudy, informując, że oddaje się do jego dyspozycji. Chociaż zgodnie z prawem w Polsce obowiązującym, lecz nie przestrzeganym przez elity „Prawa i Sprawiedliwości, to nie prezydent RP odwołuje prezesa TVP.
Ale tamten list nie był adresowany do pana prezydenta Dudy, tylko do licznych zwolenników pana prezesa Kurskiego w elitach „PiS”. Informował ich, że oto zły prezydent ugiął się i postanowił sprzedać pana prezesa, aby przypodobać się wyborcom z centrum politycznego. I dzięki ich głosom wygrać majowe wybory. Zostać kolejne pięć lat przy prezydenckim korycie.
Następnie pan Krzysztof Czabański, przewodniczący Rady Mediów Narodowych, rozpoczął nocne, korespondencyjne głosowanie w celu szybkiego odwołania pana prezesa Kurskiego. Uczynił to w iście gangsterskim stylu, łamiąc prawa i demokratyczne obyczaje.
Odwoływanemu Kurskiemu nie dano prawa do obrony przed Radą. Głosowano „korespondencyjnie”. Wynik wyborów podano jeszcze przed zakończeniem procedury głosowania, zanim wszyscy głosujący swe głosy oddali.
Ale elitom PiS wystarczyło, że pan przewodniczący Czabański i jeszcze dwójka posłów „PiS” zagłosowali tak jak im Partia kazała. Głosy pozostałych dwóch członków Rady były już nieistotne.
Pan Krzysztof Czabański to wyjątkowy parlamentarny nierób i człowiek o niskim poziomie intelektualnym.W 2015 roku został wybrany posłem na Sejm RP z listy „PiS”. Tego samego roku został sekretarzem stanu, czyli urzędnikiem w randzie ministra w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz pełnomocnikiem rządu ds. przygotowania reformy mediów publicznych. Następnego roku został wybrany z rekomendacji PiS przewodniczącym nowo powołanej Rady Mediów Narodowych. Instytucji niepotrzebnej, dublującej pracę Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Wtedy odwołano go z posady sekretarza stanu.
Pan poseł, przewodniczący Czabański otrzymał od kierownictwa „PiS” zadanie przygotowania ustawy wprowadzającej stabilne źródła finansowania mediów publicznych. Pomimo piastowania tylu płatnych funkcji, posiadania większości w Sejmie i Senacie i podpisującego ustawy pana prezydenta, pan przewodniczący Czabański przez cztery lata nie potrafił takiej ustawy przygotować. Choć miał gotowe wzorce krajowe i zagraniczne.
Cztery lata na koszt podatników wiódł sobie słodki żywot sejmowego nieroba i legislacyjnego nieudacznika.
Podobnie zachowywała się posiadaczka słynnego, fallusowatego palca, pani posłanka Joanna Lichocka. Też spędziła cztery lata poprzedniej kadencji w Sejmie RP i w Radzie Mediów Narodowych. Też żyła sobie dostatnio na koszt podatników. Też okazała się sejmowym nierobem i legislacyjnym nieudacznikiem. I na dodatek panią poseł publicznie gardzącą chorymi na raka w Polsce.
Pan prezes Kurski został korespondencyjnie odwołany. Ale nowego prezesa jeszcze, nawet korespondencyjnie, nie wybrano. Juliusz Braun, reprezentujący w Radzie Mediów Narodowych elity Platformy Obywatelskiej, zaproponował rozpisanie konkursu na nowego prezesa. Nie wiadomo czy większość z PiS ten wniosek zaakceptuje. Ale taki stan bezdecyzyjności sprawić może, że korespondencyjnie odwołany pan prezes Kurski może dalej być „pełniącym obowiązki” prezesem. Do czasu wyboru nowego.
Czy czas ten nastąpi jeszcze przed wyborem prezydenta RP? Wszystko w rękach pana prezesa Kaczyńskiego.
Pan prezes Jacek Kurski doprowadził telewizję publiczną do stanu ruiny programowej. Otrzymał za to sowite wynagrodzenie, łącznie ponad 1, 5 miliona złotych. Z kieszeni wszystkich podatników.
Za rujnowanie mediów publicznych zostanie zapewne jeszcze przez pana prezesa Kaczyńskiego dodatkowo nagrodzony. Dostanie posadę sędziego w Trybunale Konstytucyjnym, przewodnictwo w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, albo ambasadora RP przy Watykanie. Polityczny capo di tutti capi nie da skrzywdzić swego cyngla.
x/ Pan prezes Kurski odejdzie, ale problem mediów publicznych pozostanie. Nie spodziewajmy się, że program TVP zmieni się radykalnie.
W sporze o finansowanie mediów publicznych moralnym zwycięzcą jest Jacek Kurski. Postąpił honorowo, a TVP zostawia w formie o niebo lepszej niż ją zastał. Najlepszą recenzją jego sukcesu były ataki wrogów dobrej zmiany. A odwołała go Korespondencyjna Rada Mediów”, tak już ocenił go pan marszałek Ryszard Terlecki.
Umarł król życia.
Ludwik Stomma. Wybitny polski pisarz polityczny, antropolog kultury, publicysta, i kompan. Konfrontował polskie mity narodowe z prawdą historyczną. Wykazywał dobitnie, że jedne z drugą niewiele mają wspólnego.
Niech żyją jego książki.