16 listopada 2024
trybunna-logo

Flaczki tygodnia

„Polityka PiS: rok 2015 – wystarczy nie kraść, rok 2016 – my nie kradniemy, nam się to po prostu należy, rok 2017 – inni też kradli, rok 2018 – inni kradli więcej, rok 2019 – kradniemy ale zgodnie ze stanowionym przez nas prawem, rok 2020 – kradniemy, i co nam zrobicie?”. Taką wyliczankę znalazłem w Internecie.
Czy należy do niej dodać „Rok 2023 – rozkradliśmy co mogliśmy. Schowaliśmy ukradzione gdzie tylko mogliśmy. Teraz możemy oddać władzę”.

Pan poseł PiS i wiceminister klimatu Ireneusz Zyska od końca stycznia jest także pełnomocnikiem rządu ds. odnawialnych źródeł energii. Na to stanowisko powołał go premier Mateusz Morawiecki.
No i niech teraz ktoś z wrażej opozycji powie, że rząd nie zajmuje się tym, jakże ważnym problemem.
Warto dodać, że nominacja pana posła i wiceministera w jednym Ireneuszu Zysce wydłużył listę pełnomocników rządu i prezesa Rady Ministrów. Obecnie jest ich już czterdziestu czterech.
Pełnomocnicy rządu i pana premiera mają różne kompetencje. Są pełnomocnicy od prawa człowieka, od rozwoju gospodarczego, czyli problemów fundamentalnych, nigdy w pełni nie rozwiązywalnych. Jest też pełnomocnik ds. przygotowania Światowego Forum Miejskiego w Katowicach.
Rządowi pełnomocnicy mnożą się, bo pan premier Morawiecki przyjął bardzo wygodną taktykę. Kiedy tylko pojawia się jakiś problem, kiedy zyskuje on rozgłos w mediach, to pan premier od razu powołuje specjalnego pełnomocnika ds. rozwiązania owego problemu. W randze wiceministra, żeby nadać mu i problemowi odpowiednio wysoką rangę. No i niech teraz ktoś zarzuci panu premierowi, że nie pracuje, nie rozwiązuje trapiących naród problemów.
Oczywiście każdy z tych 44 pełnomocników dostaje nie tylko stosowne do wagi problemu uposażenie z budżetu państwa. Każdy ma też grono opłacanych z budżetu współpracowników, czyli dodatkowych klientów politycznych związanych z PiS. Bo to co ich podnieca, to się nazywa kasa.

Oprócz wspomnianych 44 pełnomocników w randze wiceministrów aktualnie rząd pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego składa się z: jednego pana premiera Morawieckiego + 23 ministrów + 78 wiceministrów + 44 pełnomocników w randze wiece ministrów.
Jest to niewątpliwie największy rząd w trzydziestoletniej historii III i IV Rzeczpospolitej.
Liczebnie rzecz jasna.

Znana z notorycznego łamania prawa szefowa Kancelarii Sejmu RP pani minister Agnieszka Kaczmarska otrzymała w ubiegłym roku z budżetu państwa polskiego nagrody w łącznej wysokości ponad 45 tysiące złotych. Dwukrotnie nagrody przyznawał jej były marszałek Sejmu RP pan Marek Kuchciński, a raz obecna pani marszałek Elżbieta Witek.
Kiedy dziennikarze zapytali o powody tak szczodrych nagród, usłyszeli ,że „Zajmowanie stanowiska Szefa Kancelarii Sejmu wymaga wykorzystania zdolności organizacyjnych, doświadczenia, a także pełnego zaangażowania. Wiąże się to z koniecznością posiadania rozległej wiedzy związanej z parlamentaryzmem, poważnym ograniczeniem czasu prywatnego, koniecznością stałej gotowości do realizacji nowych zadań, brakiem możliwości ograniczenia czasu pracy do przyjętych norm”.
Przekładając to na polski, można rzec, że pani minister Kaczmarska tak silnie zaangażowała się w łamanie prawa dla realizowania interesów elit PiS, że te nędzne 45 tysięcy zwyczajnie się jej należały.

Rozkręcają się prezydenckie kampanie wyborcze. A ponieważ w IV Rzeczpospolitej mediokracja dominuje nad demokracją, to coraz częściej mamy w kampaniach przerosty form nad treściami.

„Przyszedł czas, by prezydentem Polski została kobieta z Ursusa; kocham Polskę i dlatego chcę być prezydentem Polski; prawdziwą prezydent”,
oświadczyła kandydatka Komitetów Obywatelskich Małgorzata Kidawa-Błońska.
„Chodź tygrysie, scena jest twoja”, tak zapowiedziała wystąpienie swojego męża w czasie konwencji PSL w Jasionce pani Paulina Kosiniak – Kamysz. Wcześniej pokazała, że na scenie, w błysku fleszy i przekazie kamer, wypada znakomicie.

Podczas obu sobotnich konwencji kandydaci posiłkowali się już nie tylko swoimi głowami, lecz przede wszystkim zaprzęgniętymi do kampanii wyborczej bliskimi.
Kidawa – Błońska pokazała Wyborcom swego męża reżysera filmowego, nadal przystojnego i w pełni sił twórczych, potem politycznych dziadków i pradziadków, już nieobecnych na tym łez padole, oraz kilka osób znanych z mediów, i poszkodowanych przez PiS.
Kandydat PSL, mąż pani Pauliny Kosiniak- Kamysz, zwany przez nią „Tygrysem”, dzielnie asystował swej, znakomicie wypadającej w medialnych przekazach Małżonce. I wspaniale odnalazł się w roli maskotki „Tygrysa” przebojowej pani Pauliny.
Nic zatem dziwnego, że telewizyjne przekazy obu konwencji od pewnego momentu przestawały być prezentacjami programów kandydatów na urząd prezydenta RP, a stawały się rankingami urody i elokwencji ich partnerów życiowych.
Teraz „Flaczki” czekają na medialne wybory najpiękniejszej kandydatury na Pierwszą Damę i Pierwszego Męża. Ekscytują się; czy poseł Krzysztof Śmiszek partner „chłopaka z Krosna” uzyska wyższe słupki poparcia od reżysera Kidawy- Błońskiego, małżonka „kobiety z Ursusa”? Czy obaj nawiążą równoległą walkę z pogromczynią „Tygrysa z Krakowa”?

Kampanie prezydenckie zaczynają coraz bardziej przypominać telewizyjne tańce z gwiazdami, bo kandydaci tak wiele Wyborcom obiecują, iż merytoryczna debata przestaje mieć sens. Suweren wie, że w Polsce prezydent nie rządzi, może on tylko rządy rządu blokować lub mu je ułatwiać. Zatem niech wygra najpiękniejsza Pierwsza Dama. Będzie przynajmniej przez na co w telewizorze popatrzeć przez najbliższe 5 lat.

PS. W zeszłą sobotę powstał w Olsztynie kolejny Klub Przyjaciół Mediów Lewicowych. Poczęto go w księgarni, podczas debaty olsztyńskiej Lewicy, czyli Wiosny, Razem i SLD, z twórczym udziałem redaktora naczelnego „Trybuny” Piotra Gadzinowskiego, wieloletniego parlamentarzysty SLD. Wspólne dziecko świecko pobłogosławił olsztyński poseł SLD Marcin Kulasek. Twórczego, długiego życia, życzą „Flaczki” olsztyńskiemu noworodkowi.

Poprzedni

Najlepszy oręż – mówić prawdę

Następny

Czy „plan Balcerowicza” jest Balcerowicza?

Zostaw komentarz