Obserwując kolejne wybory czy to prezydenckie czy to parlamentarne szewc Fabisiak zauważa, że odbywają się one w warunkach fikcji prawnej.
Taką fikcją jest choćby tzw. cisza wyborcza. Jak sama nazwa wskazuje powinna on odnosić się do zakazu głośnego agitowania na rzecz jakiejś listy bądź kandydata. Tymczasem nie. Cisza obowiązuje bowiem również słowo pisane zabraniając np. publikowania sondaży przedwyborczych. Skoro tak – wnioskuje szewc Fabisiak – to taki zakaz powinien również obejmować propagandę wizualną w postaci plakatów czy banerów. Taki wyborca udając się do lokalu z urną może się natknąć na wizerunek jakiejś ładnej kandydatki i zauroczony jej urodą postawi krzyżyk przy jej nazwisku. Niezgłębione są bowiem ludzkie motywacje psychologiczne – nieco filozoficznie konkluduje szewc Fabisiak. Idąc tym tropem myślenia należałoby prawnie zmusić nalepiaczy plakatów do ich zrywania ewentualnie zamalowywania czarną farbę w okresie wyborczej ciszy. Tak się jednak nie dzieje i takie wizualne zachęty wiszą sobie niekiedy aż do kolejnych wyborów.
Inny przykład fikcji na który zwrócił uwagę szewc Fabisiak to formalny zakaz kampanii przed ogłoszeniem terminu wyborów. Szewc Fabisiak przypomina sobie wypowiedź kogoś zdrowo myślącego, który stwierdził, iż kampania wyborcza trwa praktycznie przez całą kadencję. W tym momencie pojawia się pytanie o samą definicję kampanii. Czy obejmuje ona tylko i wyłącznie agitowanie na rzecz konkretnego kandydata, promowanie jego programu czy też zwykłe spotkania z wyborcami podczas których dany kandydat przedstawia swoje zdanie na różne tematy. Skoro mówi dajmy na to, że należy uzdrowić służbę zdrowia to tym samym powtarza to o czym wszyscy wiedzą. Skoro jednak robi to w czasie, gdy zakazana jest kampania, wówczas podpada pod paragraf. Kolejna paranoja – komentuje szewc Fabisiak.
Powstaje też pytanie czy jeżdżenie sobie po kraju i spotykanie się z ludźmi to już kampania czy tylko zwykłe rutynowe działanie. W taki sposób komentowane są przez przychylnych mu polityków tudzież sprzyjające mu media liczne zwłaszcza w ostatnim okresie wojażowania Andrzeja Dudy. Przecież on tylko wypełnia swoje obowiązki jako głowy państwa i to mu się po prostu należy – argumentują ci, którzy chętnie widzieliby nadal pana Dudę w roli prezydenta.
Nasuwa się również pytanie czy chwalenie się swoimi osiągnięciami, jak to czyni obecny prezydent, to też kampania czy jedynie referat sprawozdawczy. Wszak Andrzej Duda nie mówi wprost: głosujcie na mnie a tylko skromnie przypomina to co – jego zdaniem – jest sukcesem prezydentury a wyborcy niech sobie sami decydują.
Z drugiej jednak strony proprezydencka partia ogłasza, że inni kandydaci łamią prawo, gdyż już prowadzą kampanię, która się jeszcze nie zaczęła. Gdyby literalnie stosować zakaz jakichkolwiek publicznych spotkań czy wypowiedzi, wówczas obowiązywałaby „zasada morda w kubeł” wobec wszystkich kandydatów w tym również kandydującego prezydenta. Wówczas każde pojawienie się publiczne w gronie kilku osób i nie daj boże sfilmowane przez telewizję oznaczałoby złamanie obowiązujących przepisów prawnych. Takie logiczne wnioski z nielogicznego prawa wyciąga szewc Fabisiak.
Ponadto szewc Fabisiak zauważa, że kampanijne zarzuty wobec Rafała Trzaskowskiego nijak się mają do prawa wyborczego. Dopóki nie został zarejestrowany jako kandydat, to jest on takim samym zwykłym obywatelem jak każdy inny. I jak każdy inny może sobie akurat teraz podróżować po Polsce mimo tego, że jego miejsce pracy jest w Warszawie. Jeździ bo lubi i kto mu tego zabroni? – pyta retorycznie szewc Fabisiak. Dodaje, że on sam też może sobie pojechać do Poznania i spotkać się z mieszkańcami, ponieważ podobnie jak Rafał Trzaskowski nie został zarejestrowany jako kandydat. A że nie zamierza startować w wyborach to już całkiem inna sprawa.
Zdaniem szewca Fabisiaka, spotkania z wyborcami kandydatów już zarejestrowanych i tego jednego potencjalnego jeszcze raz potwierdzają fikcję w postaci zakazu kampanii. Kampania jest choć jej nie ma, podobnie jak majowe wybory, który miały miejsce i się nie odbyły.