Notowania Roberta Biedronia, jedynego kandydata lewicy, oscylują w granicach 5 proc. To bardzo mało. Elektorat lewicy szacuje się na około 15 proc. To też mało, ale więcej od 5 proc.
Co się stało, że jest aż tak duża dysproporcja, skoro wcześniej notowania naszego kandydata plasowały się w granicach 10 proc. Czy Robert Biedroń zmienił przekonania? Nie. Nadal jest za prawami kobiet, rozdziałem kościoła od państwa, progresywnym opodatkowaniem, ochroną środowiska, praw mniejszości, itp. To są przymioty dzisiejszej, światłej lewicy i żaden inny kandydat pod nimi się nie podpisze. Nadal będą kręcić, tak jak kręcili, w sprawie legalizacji aborcji, nadal będą, jedni oficjalnie, drudzy po cichu, zabiegać o względy kleru. Nigdy nie zgodzą się na legalizację związków jednopłciowych itp. Biedroń trzyma swoją linię programową, a notowania poleciały w dół. Czy Biedroń jest głupszy od innych kandydatów, mniej rozumie potrzeby wyborców? Można postawić pytanie jeszcze ostrzej. Czy bardziej kłamie w polityce od innych? Trzeźwa odpowiedź przeczy tym zarzutom.
To dlaczego większość elektoratu lewicy fascynuje się Hołownią, Trzaskowskim, czy Kosiniakiem. Czy oni są bardziej wiarygodni od Biedronia w głoszeniu programu lewicy? Gdzie podziały się setki tysięcy kobiet walczących o swoje prawa? Zafascynowały się Hołownią czy Trzaskowskim, a może Bosakiem?
Często też słyszę, że trzeba na mocnego kandydata głosować, choćby miał inne poglądy. Tak. To jest właściwe myślenie w drugiej turze wyborów. Pierwsza ma pokazać siłę lewicowego elektoratu. Jeżeli Biedroń nie wejdzie do drugiej tury, wtedy będziemy zastanawiać się na wyborem „mniejszego zła”. Tymczasem elektorat lewicy okazuje się być małej wiary i rozmemłany, skory do przelotnych flirtów politycznych, w których jest wykorzystywany i potem pozostawiony na pastwę losu. Rozumiem wyborców lewicy w ogórkowych wyborach sprzed 5 laty, kiedy to wyborcom zaserwowano osobę pozbawioną jakichkolwiek poglądów. Biedroń te poglądy ma, potrafi je głosić i wcielać w życie. Jak kandydat ma prowadzić swoich wyborców na przysłowiowe barykady skoro czmychają oni do prawicowych lub indyferentnych kandydatów? Może okazać się, że na barykadach nasz kandydat zostanie z grupką wiernych. Z reszty chwiejnych wyborców lewicy prawica zrobi sobie barykady i będzie na nich świętować swoje zwycięstwo i głupotę lewicy do tego.