16 listopada 2024
trybunna-logo

Edukacja jest najważniejsza

„Oczywiście nie jest tak, że my w jakikolwiek sposób jesteśmy w stanie zastąpić samorząd lub rząd, ale każde miejsce, które te instytucje odciąża na pewno jest pomocne.” – mówi Anna-Maria Żukowska w rozmowie z Wiktorią Lasotą o punktach pomocy uchodźcom zakładanych w biurach Lewicy.

Wiktoria Lasota: Porozmawiamy o działaniach, jakie podejmuje Lewica w kwestii pomocy uchodźcom. Z tego, co wszyscy wiemy, Lewica stworzyła 300 punktów pomocy. Są to głównie biura poselskie, które na co dzień służą do kontaktu z wyborcami i wyborczyniami. Jak Lewica poradziła sobie z przekształceniem tych biur w punkty informacji i punkty pomocy uchodźcom?

Anna-Maria Żukowska: 300 biur to jest 300 biur partii w powiatach. Nie wszystkie z nich to biura poselskie, nie wszystkie to akurat centra pomocy – oddajemy je do dyspozycji tym, którzy w danej miejscowości lub w danym powiecie będą potrzebować miejsca, gdzie można prowadzić takie działania. W moim biurze poselskim w samym centrum Warszawy przy ulicy Złotej 11 prowadzimy punkt pomocy, który głównie zajmuje się zbieraniem i udzielaniem informacji. Łączymy potrzebujących z tymi, którzy mogą pomóc. Mamy wolontariuszki i wolontariuszy, którzy są tłumaczami oraz posiadamy całą bazę informacji dotyczącą wszystkich szybko zmieniających się przepisów mających związek z uchodźcami i uchodźczyniami z Ukrainy. Udzielamy informacji na temat kwestii zdrowotnych, tego, gdzie uzyskać pomoc i gdzie pójść do lekarza; gdzie posłać dziecko do szkoły, jak wyrobić numer PESEL, gdzie zrobić zdjęcie do dokumentów, gdzie ubezpieczyć samochód. Pomagamy w szeregu różnych działań. Sprowadzamy specyficzne leki, informujemy o możliwym transporcie do innej miejscowości albo do innych krajów: Hiszpanii, Portugalii, Finlandii czy Danii.

Pojawiają się również kwestie związane z poszukiwaniem pracy. Część osób zostawia u nas informacje, że poszukuje pracowników lub pracowniczek do szwalni, na targ warzywny czy też kierowców. Te informacje udostępniamy, ale też polecamy portale, gdzie można poszukiwać pracy, a oferty tłumaczone są na język ukraiński. Umożliwiamy również bardzo dużo prozaicznych rzeczy, takich jak możliwość naładowania telefonu, odpoczynku, wypicia kawy i herbaty lub pobawienia się z dzieckiem w kąciku dla dzieci. Zajmujemy się również zbiórką i dystrybucją darów. Oferujemy to wszystko, jeżeli chodzi o moje biuro poselskie, a pozostałe biura na pewno działają podobnie.

Jak wygląda frekwencja w Pani biurze. Zarówno wolontariuszy, jak i samych uchodźców oczekujących pomocy?

Wolontariuszy i wolontariuszek jest kilkadziesiąt. Oczywiście rotują się, bo każdy prowadzi życie prywatne i zawodowe. Są to członkinie zarządu Nowej Lewicy w Warszawie, jak i członkowie młodzieżówek, ale też osoby zupełnie z zewnątrz, które po prostu się zaangażowały – przechodziły obok, zobaczyły, że coś się dzieje i zapytały, jak mogą pomóc. Myślę, że w jednym momencie jest pięcioro wolontariuszy i wolontariuszek razem z tłumaczami, a codziennie przychodzi po kilkadziesiąt osób, chcących dowiedzieć się różnych informacji lub potrzebujących pomocy. W skali tygodnia to bardzo duża grupa uchodźców.

Oczywiście nie jest tak, że my w jakikolwiek sposób jesteśmy w stanie zastąpić samorząd lub rząd, ale każde miejsce, które te instytucje odciąża na pewno jest pomocne. Myślę, że informacja o tym, że taki punkt w Warszawie funkcjonuje i jakiego rodzaju pomoc tam można uzyskać rozchodzi się na dworcach drogą pantoflową.

Porozmawiajmy o ostatnim sukcesie Lewicy, czyli o wprowadzonych poprawkach do ustawy na temat uchodźców. Czy mogłaby Pani powiedzieć coś więcej? Przede wszystkim jak udało się przekonać partię rządzącą do ich wprowadzenia?

Rozumiem, że mówimy o najnowszej poprawce, która pozwoli świadczyć pomoc uchodźczyniom i uchodźcom z Ukrainy, którzy bezpośrednio nie przekroczyli granicy ukraińsko-polskiej, ale przyjechali przez inny kraj: Słowację czy Rumunię. Ta poprawka została przez nas zgłoszona. Przewodniczący Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych, Wiesław Szczepański przedyskutował z ministrem Wąsikiem konieczność wprowadzenia takich rozwiązań. Ustalenie było takie, że to nie będzie poprawka jakiejś konkretnej partii i konkretnych posłów, tylko będzie to poprawka komisyjna.

Komisja złoży ją po to, żeby mogła być procedowana bez zbędnej zwłoki. Bardzo dobrze, że tak się stało, ponieważ te osoby uciekały tam, gdzie było im najbliżej, gdzie najłatwiej, gdzie przejście graniczne nie było tak oblężone jak te na naszej granicy z Ukrainą. Niezależnie od tego faktu to są uchodźcy wojenni i im także, na takich samych zasadach potrzebna jest pomoc.

Zdaniem ekspertów konflikt w Ukrainie potrwa jeszcze dłuższy czas. Jakie Lewica ma plany na pomoc uchodźczyniom i uchodźcom, te długotrwałe oraz takie na już?

W szczególności będą to dodatkowe poprawki do tej ogromnej ustawy, dotyczącej pomocy osobom uchodźczym z Ukrainy i ich rodzinom. Na pewno będą one dotyczyły spraw edukacji. To jest najpilniejsza kwestia, ponieważ nie wiadomo, czy dzieciom z Ukrainy uda się skończyć rok szkolny; w jakim trybie, jakie dostaną świadectwa, czy te świadectwa będą honorowane w Polsce, czy będą mogły kontynuować edukację i na jakich zasadach, bo również trzeba pamiętać, że zgodnie z tą ustawą pobyt uchodźcom wojennym z Ukrainy zagwarantowany jest na 18 miesięcy. Pytanie, co będzie dalej, jeżeli ktoś np. będzie chciał pójść na studia.

Najpilniejsza jest pomoc, związana z nauką języka polskiego i nauką języka polskiego dla osób głuchoniemych. Jest to poprawka, którą złożyłam. Ma umożliwić naukę tego języka jako języka obcego, co jest bardzo istotne, bo osoby, które od urodzenia są głuchonieme uczą się każdego języka jako języka obcego, ponieważ ich pierwszym językiem nie jest ukraiński czy polski tylko jest to polski język migowy czy ukraiński język migowy. Jest to istotne, żeby byli uczeni w taki sposób jakby rozpoczynali przygodę z nowym językiem. Zgodnie z tą poprawką, która została przegłosowana, będzie to możliwe.

Natomiast chodzi o to, żeby na początku stworzyć takie warunki, żeby dzieci i młodzież mogli nauczyć się języka polskiego na takim poziomie, który pozwoli im później brać udział w normalnych lekcjach po polsku, ponieważ samych nauczycieli i nauczycielek, którzy znają język ukraiński jest w Polsce za mało na tę skalę potrzeb, która się w wyniku wojny w Ukrainie pojawiła.

Lewica pomaga ofiarom wojny, otwiera swoje punkty informacyjne, a fundacja Kai Godek rozdaje ulotki w języku ukraińskim, mówiące o skutkach aborcji. Jak odwoła się Pani do tej sytuacji?

Myślę, że Pani Kaja Godek mogłaby sobie znaleźć lepsze zajęcie niż traumatyzowanie osób, które i tak już są stramatyzowane. Tak na marginesie, osoby przyjeżdżające z Ukrainy mogą być zdziwione polskimi przepisami, ponieważ w Ukrainie prawo do przerwania ciąży jest zagwarantowane.

Myśli Pani, że te ulotki jakkolwiek wpłyną na opinię Ukrainek na temat aborcji?

Nie, myślę, że w żaden sposób nie wpłyną, natomiast te osoby rzeczywiście będą miały problem, będąc przyzwyczajone, że jest to po prostu dostępne.

Poprzedni

Wygrał z Amazonem

Następny

„Przepraszam za Solidarność”