20 listopada 2024
trybunna-logo

Dzień po…

Dwa wydarzenia zdominowały miniony tydzień: wizyta papieża Franciszka, który przyjechał na Światowe Dni Młodzieży i 72 rocznica Powstania Warszawskiego. Oba aż kipiące od emocji, choć całkowicie odmiennych.

Wizyta

Na Franciszku znamy się słabo. Czytaliśmy recenzje jego homilii, czytaliśmy wypowiedzi biegłych w komentowaniu wydarzeń kościelnych. Nas jednak interesuje polityka. A bez niej wizyta Franciszka wolna jednak nie była.
Papież przyjechał przecież do kraju wzbraniającego się, jak diabeł święconej wody, przed udzieleniem pomocy potrzebującym – nawet katolikom. Tymczasem papież postępuje odwrotnie. Nie tylko jego słowa różnią się od słów jego polskich dzieci w wierze, ale i czyny. Gdy oni odpychają od siebie najmniejszą myśl o przyjęciu uchodźców, on jedzie Lampedusę – do miejsca koncentracji wszelkiego migracyjnego nieszczęścia i zabiera stamtąd do Watykanu kilka rodzin. Bardzo bylibyśmy ciekawi, co myślał sobie, gdy obserwował polskich oficjeli podczas mszy, pogrążonych w głębokiej, żarliwej modlitwie? Co myślał o ich wierze, o kościele, w którym wyrośli? Możemy domyślić się tego jedynie pośrednio. Papież do końca bowiem mówił o potrzebie pomocy bliźniemu, który wyzbyty wszystkiego próbuje jeszcze uratować jedyne, co mu pozostało – życie. Do końca, jak grochem o ścianę… Gdy wyjechał, pani premier i ministrowie puchli z dumy, że nikt sobie nie zrobił krzywdy, ani nikt nikomu nie zrobił krzywdy, że wszystko się udało – miliony pielgrzymów przyjechały i wyjechały bezpiecznie. Sukces organizacyjny, logistyczny, propagandowy… Przepraszamy, że akurat my o to pytamy – a duchowy? Co zostało z ducha Franciszka? O tym pani premier ani panowie ministrowie ani mru-mru. Nawet kardynał Dziwisz! Kardynał cieszył się, że papież i liczni pielgrzymi zobaczyli uśmiechniętą Polskę i uśmiechnięty, głęboko wierzący kościół… Nie wspomniał jednak ani on, ani żaden z biskupów, ani nawet Tadeusz Rydzyk, który gębę ma jak wiadomo niewyparzoną i potrafi walnąć prosto z mostu – o kościelnym handlu. Nie poznaliśmy ich odpowiedzi na przecież jednoznaczne oburzenie papieża na handlowanie przez księży pobożnym towarem: chrzest – tyle a tyle, ślub, pogrzeb, msza – za tyle a tyle… Papieżowi nie mieści się to w głowie, a naszym kapłanom? Otóż nie wiemy, bo oni nic nie mówią. Jakby nie słyszeli…
Co więc zostanie z tej wizyty? Trudno nam wskazać coś, co zostanie na pewno. Może te buty zamiast kapci i marsz, zamiast siedzenia na kanapie, do czego papież namawiał młodzież? Może to ich naprawdę ruszy? Może… Młodzież, jak wiadomo, potrafi być nieobliczalna.

Rocznica

A drugie wydarzenie? Rocznica Powstania Warszawskiego, oczywiście! Powstanie jest, niestety coraz brutalniej wpisywane w „politykę historyczną” i to w wersji PiS. Ta wersja, jak mogliśmy się przekonać, jest odległa od przyzwoitości. Pamięć uczyniono elementem targu politycznego. Wy nam pozwolicie do Powstania zaciągnąć Lecha Kaczyńskiego, my wam damy za to wojskową oprawę. No, dobrze – na dokładkę uczynimy jeszcze zadość twierdzeniu pana prezydenta, że „nie ma lepszych i gorszych powstańców”. Wymienimy więc w tym apelu także „Czwartaków” i „Armię Ludową”, żołnierzy Berlinga i lotników sowieckich. A, co tam! Przecież prezydent i tak podpisał już ustawę dekomunizacyjną i w ciągu roku takie symbole „komuny” bezpowrotnie znikną z przestrzeni publicznej…
Obłuda, dwulicowość, skryte pod płaszczem rzekomego szacunku i wdzięcznej pamięci. Ale powstańcy doskonale czują każdy fałsz.
Pani Anna Jakubowska, ps. Paulinka, powstańcza sanitariuszka nie pozostawiła żadnych złudzeń. Naciski Antoniego Macierewicza, by Apel Poległych zastąpić apelem pamięci z uwzględnieniem nazwiska Lecha Kaczyńskiego potraktowała jako „odbieranie godności”.
– Skoro była decyzja gremium do tego upoważnionego i się ją podważyło, i – nie boję się tego słowa – podstępem wymusiło się inną decyzję, to czuję się poniżona i upokorzona jako powstaniec – podkreśliła Jakubowska. „To nie dodaje Lechowi Kaczyńskiemu splendoru”, powiedziała. Dodała, że jako powstaniec ma żal do prezydenta Andrzeja Dudy, że nie odpowiedział na ich prośby i nie zareagował na działania Macierewicza dotyczące Apelu Poległych. Przypomniała, że jako głowa państwa Duda jest także zwierzchnikiem Sił Zbrojnych. – Więc jeżeli minister obrony narodowej ma jakieś swoje preferencje, to zwierzchnik Sił Zbrojnych powinien zareagować. Pani Anna Jakubowska odniosła się też do sprawy gen. Zbigniewa Ścibora-Rylskiego. Sąd bada, czy 99-letni oficer może wziąć udział w postępowaniu lustracyjnym wytoczonym przez IPN. – Prosimy pana prezydenta, żeby wykorzystał swój autorytet, swoje możliwości – mówiła. – Umiał to zrobić, kiedy mu na tym zależało – dodała. „Paulinka” przypomniała, że gen. Ścibor-Rylski był przez kilkanaście lat prezesem Zarządu Głównego Związku Powstańców Warszawskich. – Czy można sobie wyobrazić, że powstańcy wybraliby jakiegoś niegodnego człowieka? – pytała retorycznie. Dodała, że powstańcy wiedzieli o jego współpracy w powojennych czasach, a dzięki niej Ściborowi-Rylskiemu udało się uratować wiele osób. – PiS zawsze prześladuje kogoś, kto wyrasta ponad miarę, a kto nie jest tych samych poglądów – oceniła. (źródło: TVN24)
Na Facebooku wypowiedzi są o wiele bardziej emocjonalne. Nawet ci, którzy podpisują się imieniem i nazwiskiem nie kryją emocji. A widok heilujących (!) powstańcom ONR-owców naprawdę rozpalał niektórych do białości:
„Właśnie zestawienie tych dwóch postaw – Papież w Auschwitz, który nie mówi ani słowa, bo nie ogarnia, gdyż ogarnąć się nie da. Nie udaje mądrzejszego niż jest, chociaż jest szefem jednej z największej instytucji na tej planecie. I tysiące młodych Polaków drących dziś mordy i palących race, bo przecież cześć i chwała bohaterom, a bohaterom te race bardzo potrzebne. I śmierć najlepiej zakrzyczeć, wtedy ją się z pewnością oswoi i zrozumie. Cześć i chwała bohaterom – rzeka gówna, błota, krwi, kurzu, wnętrzności płynąca po Nowym Świecie. Matce urwało nogę. Bratu na Szucha wyrywają paznokcie. Dziewczyna jeszcze wczoraj w letniej sukience, a teraz już sztywna i oczy ma mętne. Była Polska, nie ma Polski. Było miasto, nie ma miasta. Zamiast cukierni lej po bombie.
To koniecznie trzeba zakrzyczeć, bo jak się będzie darło mordę, to wszystkie te tragedie nabiorą głębokiego, metafizycznego sensu. A jak się będzie milczeć, to się nie daj Boże zobaczy pustkę, bezsens i trzech facetów krojących świat, którym nasze wspaniałe zrywy są doskonale obojętne, gdyż geografia jest geografią, a polityka polityką. Jak się będzie milczeć, to się zobaczy bohaterów, co leżą pokotem i gniją, już zimni. I żadna raca, żaden okrzyk ich nie wskrzesi.
Zabraliście mi to święto, nacjonalistyczne tępe pały. I nie ma, że jeden świętuje tak, a drugi inaczej. Na ślubach się nie lamentuje. Na pogrzebach się nie tańczy. Wspominając tragedie się nie drze mordy. Nie zakrzyczycie tego, że nie rozumiemy, po co to wszystko było”. (źródło FB)
I jeszcze jeden wpis. Tym razem człowieka w latach, po przejściach:
O czym myślę? O Rocznicy. Właśnie wróciłem z wolskiego Cmentarza Powstańców. Zawsze chodzę tam 1 sierpnia. Jest uroczyście, a zarazem jakoś intymnie. Jakby bliżej tamtych dramatycznych dni.
Tym razem było bardzo uroczyście, ale niestety warstwę, którą umownie zwę intymną sprowadzono piętra niżej. Denerwująco nisko. Bariery ze sznurów, z ludzi „na służbie”, ograniczenia dostępu. Jakby uroczystość dla oczekiwanych gospodarzy, a nie dla warszawiaków, którzy się pojawili. Jak zawsze – tłumnie, jak zawsze z kwiatkiem i zniczem. Kwiatków na wzniesieniu usypanym z ludzkich prochów nie dało się złożyć, ze zniczem nie można było podejść do Pomnika-Symbolu już półtorej godziny przez początkiem uroczystości. Suweren – jak to się modnie mówi – musiał być widzem z oddali. I nawet nie wszystko dosłyszał, co głosili mówcy – bo nagłośnienie było kiepskie. Klaskał, bo chciał mieć wkład w manifestację pamięci o Poprzednikach; i jest dobrze patriotycznie wychowany… Znicz zapaliliśmy na mogile „po drodze”, gdzie wolno było podejść; część pochowanych – po dziś NN. Też na płomyk pamięci zasłużyli.
Na marginesie: Najmocniej z tegorocznych obchodów przemówiła do mnie inicjatywa Muzeum Powstania Warszawskiego. Lista ofiar cywilnych. Nareszcie! Znalazłem trzy pozycje „rodzinne”; szczątki dwóch osób są na Wojskowych Powązkach, trzecia tylko na tablicy symbolicznie. Może na wolskim wzgórzu z prochów, może jako NN”… (źródło FB)
72 rocznica Powstania Warszawskiego przeszła do historii. Ktoś mądry kilka dni temu powiedział mi: PiS zrobił w ostatnim czasie dwa błędy, które będą go drogo kosztowały.
Pierwszy, to dopisanie Powstańcom na siłę Lecha Kaczyńskiego i próby uczynienia z Powstania Warszawskiego PiS-owskiego mitu. To się musi skończyć skandalem.
A drugie, to wybryk, jakiego w imieniu PiS dopuściła się minister edukacji, mówiąc, że z tym Jedwabnem to był „fakt historyczny, w którym doszło do wielu nieporozumień, do bardzo tendencyjnych opinii”. A w ogóle, to sprawa jest „kontrowersyjna”. W podobnym tonie wypowiadał się uczony wybrany właśnie przez PiS na szefa IPN.
Ani w pierwszym przypadku, ani w drugim nie wyjdzie to PiS na zdrowie. Już nie wychodzi…

Poprzedni

Interwencja USA w Libii

Następny

Złota Tarka