Gdy informowaliśmy, że w Ostrowi Mazowieckiej, w kościele pod wezwaniem Wniebowstąpienia Najświętszej Maryi Panny, wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego, prof. Piotr Gliński weźmie udział w rekonstrukcji ślubu rotmistrza Witolda Pileckiego i Marii Ostrowskiej z 1931 roku, wielu myślało, że to kiepski żart, lipa zgoła. Gdy informacja się potwierdziła, publiczność osłupiała – w role rotmistrza i jego narzeczonej wcielili się aktorzy z filmu „Pilecki”, a świadkami byli wicepremier Piotr Gliński i wiceminister kultury Małgorzata Gawin. Publicysta „Gazety Wyborczej” napisał:
„Rekonstrukcja ślubu rotmistrza Pileckiego z udziałem przedstawicieli Ministerstwa Kultury wyznacza nowe horyzonty w polityce kulturalnej PiS. Odgrywanie scen bitewnych to za mało dla partii, której religią jest historia. Czas na rekonstrukcję życia cywilnego >>żołnierzy wyklętych<<. Ślub w Ostrowi to dopiero zapowiedź tego, co może nas czekać w najbliższej przyszłości. Są przecież do odtworzenia chrzciny, przyjęcia imieninowe i inne uroczystości rodzinne bohaterów. Dlaczego nie zrekonstruować dań z tamtych czasów? Niech wybrane restauracje serwują dania z kuchni polowej >>żołnierzy wyklętych<<. Przeżyjmy to jeszcze raz”…
Wiemy oczywiście, że się powtarzamy, ale „dobra zmiana” nie wzięła się znikąd, ani nie zaczęła się wczoraj. Od lat rodacy witają na dworcu w Poznaniu powracającego z obczyzny Ignacego Paderewskiego, od lat Piłsudski przejeżdża w karocy przez Warszawę, a nasi pod Radzyminem bolszewika gonią, gonią… Polityka historyczna, to nie jest wymysł PiS, Prawo i Sprawiedliwość tylko ją upaństwowiło i uprzemysłowiło jej wymiar ideologiczny.
Oczywiście jak jest popyt, to jest i podaż. W Kołobrzegu, przy okazji rekonstrukcji „zaślubin Polski z morzem” spotkaliśmy byłych wojskowych z Trzebiatowa, którzy dobrze rozpoznawszy rynek usług historycznych zorganizowali się w grupę rekonstrukcyjną i rekonstruują wedle obstalunku. Raz są żołnierzami LWP moczącymi biało-czerwony sztandar w Bałtyku, innym razem powstańcami warszawskimi, jeszcze innym – chłopcami z lasu walczącymi z LWP i MO, NSZ-etowcami niezłomnymi.
Paranoja goni paranoję? Niekoniecznie. Te hece nie pozostają bez śladu w głowach. Głowy uczące się wyłącznie historii zrekonstruowanej przez statystów-amatorów, szybko odzwyczajają się od jakiegokolwiek myślenia. Umeblowane są obrazami, jak pilot programami telewizyjnymi: pyk – Bitwa Warszawska, pyk – Powstanie, pyk – Piłsudski, pyk – hitlerowcy, pyk – Ruskie, pyk – PRECZ Z KOMUNĄ!, pyk – „KOD, Nowoczesna, „GW”, Lis, Olejnik i inne ladacznice – dla was nie będzie gwizdów, będą szubienice!”… To naprawdę szybko idzie. Dlatego z całej hecy w kościele w Ostrowi Mazowieckiej, w której osobisty udział w charakterze rekonstruktora wziął wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego, nam najbardziej podobał się kolejny wpis na Twitterze: „Podobno ktoś widział #Gliński na Weselu Wyspiańskiego w roli chama od złotego rogu pic.twitter.”