16 listopada 2024
trybunna-logo

Dom wariatów

KOD przeszedł przez Warszawę. 30 tys., 40, 100, 240 tys.? Liczby padały gęsto, zapalczywie, zajadle, z betonową pewnością siebie. Spór trwał trzy dni i nie został rozstrzygnięty… Ale, co było w środku? Co było poza tym, że PiS-owi NIE! To ważne pytanie tym bardziej, że słychać o jakimś rysującym się wspólnym, anty-PiSowskim froncie. Fajnie, tylko, jak nie PiS, to co? Znów ciepła woda w kranie? Na to już nikt się nie nabierze. Święty spokój? Spokoju też już nie będzie. To, co będzie? Diabli wiedzą… Gdy tak patrzymy, no to, co stało się z naszymi sąsiadami, znajomymi, a zwłaszcza z tak zwanymi „szerokimi masami”, z ludźmi, którzy na pierwszy rzut oka nie potrafią niczego przeczytać ze zrozumieniem, ale za to z ogniem w oczach wołają innym w twarz: koniec, precz z komuną, Targowica won, to jesteśmy pełni złych przeczuć.
Nie jesteśmy sami, okazuje się. Skąd to wiemy? Bo na Twitterze swoimi refleksjami z szeroką publicznością podzielił się Jacek Dehnel – rocznik 80’, poeta, tłumacz, prozaik, malarz, wielokrotnie nominowany do nagrody Nike. Marsz widziany jego oczami, od środka, wyglądał tak: – Widać polskie demonstracje muszą być przaśne, widać inaczej się nie da. Wcześniej były jeszcze jakieś próby odróżnienia się od agresywnej retoryki PiS-owskiej – dziś szedłem właściwie nieustannie zażenowany albo wściekły.
I to nie tylko tym, że Platformy wszędzie było więcej, niż KOD-u, jej logo było wypisane większymi zgłoskami, a poseł Halicki jadący na – nomen omen – platformie wołał przez mikrofon, że pozdrawia Platformę i Nowoczesną, Nowoczesną i Platformę, po czym przypomniał sobie i dodał: „No i KOD też”. Nie, chodzi o hasła.
Tu i ówdzie jakieś inteligenckie jaskółki, pan z cytatem z Tischnera, pani niosąca wypisany na tekturze cytat z Johna Donne’a o tym, że nikt nie jest samotną wyspą i że komu bije dzwon… A poza tym albo infantylne zaczepki, albo rzeczy, od których prędzej bym się zapadł pod ziemię, niż je skandował. Jakieś feklane wierszyki o tym, że lepiej myć zęby w klozecie niż mieć Ziobrę w Internecie, porażająca mizeria, porażająca prowincjonalność, zupełne nierozumienie tego, co się dzieje w Polsce i w Europie.
I żeby jeszcze wychodziła od pojedynczych demonstrantów. Ale nie. Organizatorzy wystawili na trasie kolumny z głośnikami, z których skandowali zapiewajłowie, schrypłym tonem akwizytorów Providenta witający Radom, witający Wałbrzych, Witający Zieloną Górę, ale przede wszystkim skandujący te kretynizmy. Miarka się przebrała, kiedy pańcia w okularach KOD, istnych klapkach na oczy, fanatycznie skandowała „Precz z PiSlamem”, a tłum o tym PiSlamie powtarzał, powtarzał i powtarzał, PiSlam, PiSlam. Jak tu ujął Piotr: W dniu, w którym mieszkańcy największego miasta Europy Zachodniej wybrali na burmistrza muzułmanina, w czasie demonstracji mającej być wyrazem przywiązania Polski do Europy i do zachodnich wartości, partyjno-KODowy zapiewajło drze się: „Precz z PiSlamem”. Zaraz weszliśmy w Nowy Świat i tam tłum radośnie pozdrawiał czołowego przeciwnika UE w Polsce, Romana Giertycha, bezwstydnie stojącego na balkonie pod transparentem: „Fundacja Ochrony Demokracji”. A to Polska właśnie…
No, czyż to nie dom wariatów?

Poprzedni

Śmieciarze się bronią

Następny

Dom wariatów 2