Walka o wprowadzenie niedziel wolnych od handlu nabiera rumieńców. Działający przy „Solidarności” komitet społeczny zbiera podpisy pod inicjatywą obywatelską, która – jeżeli przejdzie w Sejmie – zaowocuje zamkniętymi w siódmy dzień tygodnia galeriami handlowymi i dużymi sklepami.
Forsowana przez związkowców idea – jak sami mówią – ma duże szanse na powodzenie. Solidarność liczy bowiem na poparcie rządu Prawa i Sprawiedliwości. – Komitet został zarejestrowany, w poniedziałek rozpoczęło się kolportowanie formularza do zbierania podpisów oraz projektu ustawy – poinformował nas Marek Lewandowski, rzecznik związkowców. Sam komitet zawiązany został z kolei 28 kwietnia w Centrum Partnerstwa Społecznego „Dialog” w Warszawie. – Inicjatorem akcji jest Alfred Bujara, przewodniczący Sekretariatu Banków, Handlu i Usług NSZZ Solidarność. On też stoi na czele komitetu.
W komitecie są też przedstawiciele m.in. Związku Rzemiosła Polskiego, Akcji Katolickiej, KZPRSS Społem, Polskiej Izby Handlowej, Federacji ZZ Handlu i Spółdzielczości OPZZ, Lewiatana, Stowarzyszenia Zdrowa Praca, Misji Gabriela, Polskiej Izby Paliw Płynnych, Polskiej Grupy Supermarketów – wymienia Lewandowski. Teraz, by nadać projektowi ustawy obywatelskiej bieg, zwolennicy wolnych od handlu niedziel potrzebują 100 tysięcy podpisów.
Choć z proponowanych zmian wynika, że jeżeli weszłyby one w życie, to w niedzielę do dużych centrów handlowych się nie wybierzemy, to autorzy inicjatywy przewidują sporo wyjątków. Na oficjalnej witrynie Solidarności możemy przeczytać, że handel byłby dopuszczalny np.:
stacjach benzynowych, w kioskach, sklepach na dworcach autobusowych, kolejowych, portach lotniczych, strefach wolnocłowych, piekarniach, obiektach infrastruktury kryzysowej, szpitalach czy szkołach.
Marek Lewandowski w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim” zaznacza: – Całkowity zakaz handlu w niedzielę to był błąd, który popełnili Węgrzy. Wprowadzili administracyjnie zbyt restrykcyjne prawo, bez konsultacji i akceptacji społecznej. My chcemy tego uniknąć, dlatego nasza ustawa zakłada ograniczenie, a nie zakaz. Takie ograniczenia obowiązują w większości krajów i nie są niczym szczególnym. – Istotna jest zasada – niedziela powinna być dniem wolnym od pracy. Każdy, kto nie musi, nie powinien pracować.
Całotygodniowa dostępność handlu detalicznego nie ma uzasadnienia. Mówiąc wprost, wolność jednych nie może odbywać się kosztem wolności innych. W tym przypadku matek siedzących za kasami, zamiast z rodziną przy niedzielnym stole – podsumowuje działacz „S”.