O sytuacji w kraju i o tym, „jak pokojowo walczyć o demokrację” rozmawiali z byłym prezydentem Lechem Wałęsą członkowie i sympatycy Komitetu Obrony Demokracji w gdańskim Europejskim Centrum Solidarności. Na debacie organizowanej przez KOD Lech Wałęsa powitany został gromkimi brawami i okrzykami: – Lechu! Lechu! Lechu! Spotkanie zatytułowane było: „Porozmawiajmy o Polsce. Jak pokojowo walczyć o demokrację, praktyczne porady”.
– Na dziś oceniam, że sprawy są tak poważne, że trzeba o tym wszystkim porozmawiać – zadeklarował na wstępie Wałęsa.
– Chyba będę musiał zrezygnować z tego dłuższego urlopu i jeszcze raz z państwem… – przerwały mu brawa. – Dzisiaj podważa się tamten wielki sukces całego narodu, dzisiaj jacyś nowi bohaterowie piszą historię narodową – wskazał były prezydent. – Zamierzam jeździć po całej Polsce i zamierzam na ten temat rozmawiać. I dodał: – Okazuje się, że budowanie demokracji też nie jest proste. W tym sporze wszyscy mają trochę racji – mówił i wspominał, że chciał systemu prezydenckiego, ale jego dekrety by „przechodziły przez parlament”. – Obecna ekipa omija te wszystkie rzeczy, które utrudniają, likwiduje – powiedział. Były przywódca Solidarności wskazywał, że Polska może mieć inne rozwiązania prawne niż te „zerżnięte z Zachodu”, ale wprowadzenie ich wymagałoby „zgody narodu”, której dziś jego zdaniem nie ma. – Raz mi się udało zorganizować. Byliśmy razem i zwyciężyliśmy i jeszcze teraz nam się uda – mówił Wałęsa i odpowiedziały mu brawa. – Gdybyśmy frontalnie szli do ataku, to byłoby powstanie warszawskie – mówił i zapowiadał, że chce iść do spokojnej zmiany w „białych rękawiczkach”. Wałęsa opowiadał o swoim „wzorze na demokrację”: 30 procent to prawa i konstytucja, 30 proc. uczestnictwa ludzi i 30 proc. „grubości książeczki czekowej całego społeczeństwa” (pozostałe 10 procent były prezydent „zostawił na rozkurz”). – Pierwszy element jakoś funkcjonował, ale ta ekipa zaczyna w tym prawie mieszać – mówił i wskazywał zwłaszcza na sądownictwo. Z kolei, jeśli chodzi o uczestnictwo to zdaniem Wałęsy go brakuje („w ostatnich wyborach brało udział 50 proc, w poprzednich 30 proc”). – Dziś tworzy się nowa Polska więc potrzebny jest udział prawie wszystkich – powiedział i zastrzegł, że w trzecim – finansowym – aspekcie najmniej będzie dyskusji, „bo oni dali 500 plus”. – Zastanówcie się państwo, co robić zwłaszcza w tych dwóch pierwszych – apelował. W kolejnej części spotkania pytania zadawali wszyscy chętni. Na sali zasiadło ich ponad 200. Kobieta, która przedstawiła się jako bezdomna, pytała o sytuację osób niepełnosprawnych „w Polsce niepodległej”. – To, że się Polsce udało przeżyć, to ogłoszą kiedyś cud nad Wisłą – mówił Wałęsa i wskazywał na katastrofalną sytuację polskiej gospodarki po rządach komunistów. Lekarz ginekolog apelowała o kulturalny język i to by uczestnicy zabierali głos w mediach społecznościowych. Geodeta tłumaczył, że to on ustawiał 3 krzyże pod stocznią i pytał o kontakty Wałęsy z ludźmi pierwszej Solidarności („jak Frasyniuk, Wujec”): – Czy jest pan wstanie ponownie skrzyknąć tych ludzi? Takie nasze spotkania, to mało dają, my musimy naprawdę zrobić coś wielkiego – zaznaczył. – Pan nie przypuszcza, że ja przychodzę tylko pogadać i na tym się kończy… – odpowiedział Wałęsa, któremu znów z sali odpowiedziały brawa, a były prezydent mówił o obecnych władzach, jako o swoich „uczniach” i byłych kolegach, ale stwierdził, że obecny rząd kompromituje Polskę. – Nie na wszystko, kolesie, dostaliście pozwolenie i jak chcecie to pozwolenie uzyskać, to musicie się zapytać narodu. Nie pozwolę, żeby tak Polskę rujnować wobec świata całego – mówił. Kobieta, która wskazywała, że jest starsza od byłego prezydenta sugerowała by wprowadzić obowiązkowe uczestnictwo w wyborach, a Wałęsa tłumaczył, że nazwy PO i PiS nic nie znaczą, bo są „ze starej epoki”, a społeczeństwo należy podzielić na partie według interesów poszczególnych grup (np. pracownicy najemni i pracodawcy). Przedstawiciel KOD z Bydgoszczy pytał, kiedy Wałęsa tam przyjedzie? W odpowiedzi usłyszał, że jak będzie minimum 200 osób. Olgę Krzyżanowską, harcerkę Szarych Szeregów i działaczkę opozycji tłum powitał brawami: Pan jest dla nas świetnym przykładem, bo pan to wszystko zrobił bez nienawiści. – Tamten czas, to byli idealiści, była ta pięść nad nami, a teraz jest wolność – powiedział Wałęsa. – Została walka, a nie zostało prawa – dodał. Studentka pytała, co młodzi mają robić by podtrzymać dziedzictwo Solidarności. – Nie możesz podnieść ciężaru, no to doproś jeszcze, żeby go podnieść – mówił o swojej interpretacji filozofii Solidarności. Wskazywał, że potrzebna jest dziś więcej niż jedna solidarność i wspominał, że już dawno apelował o zwinięcie sztandaru związku. – Dziś to związek stoi na przeszkodzie nowym procesom – dodał. – Prawdopodobnie PiS doprowadzi do takiej ruiny, że pozbierać się będzie niełatwo – mówił główny bohater spotkania i tłumaczył, że potrzebna jest „ogólnopolska komisja porozumiewawcza”, która zdecyduje, co zrobić z krajem, kiedy zakończą się rządy PiS. Kobieta z sali mówiła o młodych: – PiS niestety znalazł ofertę. Oni chodzą w mundurach, oni tylko mówią o żołnierzach wyklętych – mówiła. – Pan mówi, żeby działać spokojnie. Nie bawmy się w taki Wersal. Pan chce zostać w historii, jako „Bolek”, my wiemy, kim pan jest i co pan zrobił. Musimy zawalczyć o tę pamięć – apelowała. – Oni chcą odejść z tym, że byli tacy wspaniali, tyle rozdawali – mówił o obecnych władzach Wałęsa. – Nie można szybciej tego zrobić – powiedział, ale po chwili ostro zastrzegł odnosząc się do tych, którzy biorą teraz stanowiska, że „zostaną sprawdzeni”: – Wytniemy was z korzeniami od sołtysa do ministra – powiedział.
– Jeśli rozbiją układ unijny, to 5 minut później trzeba powołać nową unię, tylko mądrzejszą – mówił o sytuacji w Europie. – Ten kraj przez ten czas unijny się zmienił, że żeby go trochę utrzymać, trochę pozmieniać – dodał. Wałęsa raz jeszcze przekonywał, że ostry protest dziś mógłby zmienić się w „powstanie warszawskie”. – Byśmy poszli, oni naprawdę będą strzelać. To są tacy ludzie. Tam paru ludzi jest chorych, ja ich chciałem do lekarza odesłać. Nie jest tajemnicą, że niektórzy mieli żółte papiery – mówił. Były prezydent opowiadał również o zmieniającym się świecie, sytuacji międzynarodowej, rozwoju Chin, zagrożeniach kryzysami paliwowym, ale też wynikającym z braku wody. – Ja na razie tylko proponuję, sprawdzam, czy wy macie ochotę. To jest dopiero pierwsze spotkanie – powiedział wracając na polski grunt. – Powinniście już zebrać wszystkie partie i powiedzieć: ty odpowiadasz w jednej przyszłej kadencji za rolnictwo, ty za szpitalnictwo, ale do tego trzeba się przygotować. Trzeba więcej zrobić niż powiedzieć – dodał. – Ja już nie chcę być wodzem. Ja już jestem stary, ja już jestem zmęczony. Jeden z mężczyzn zapytał: czy KOD ma być organizacją masową? – Musi być komisją porozumiewawczą, bo to jest potrzebne, musi podzielić role umówić się kto za co odpowiada, zaznaczyć, że na jedną kadencję to musi trwać bo musimy zrobić porządek po PiS-ie. Jak to się osiągnie, to oczywiście będzie potrzebna masówka jak PiS nie będzie się zgadzał, kiedy podpisy zbierzemy, kiedy zażądamy referendum, wtedy potrzeba będzie – tak jak mówiłem kiedyś – 2 miliony w Warszawie, no i z krzesłami wylądują na ulicy – powiedział Wałęsa. Inny głos z sali zadał pytanie o to, czy głosując na PiS wyborcy byli wiedzeni przez syndrom homo sovieticus? Kiedy nam obcięto głowę w Katyniu. Tu brak nam tej ciągłości, brak nam tamtych autorytetów. Potem komunizm podobnie robił. Nie dopuszczał ludzi, którzy inaczej myśleli – powiedział na koniec Wałęsa. Na koniec, na wspólnej konferencji prasowej z Radomirem Szumełdą, szefem pomorskiego i wiceszefem ogólnopolskiego KOD, były prezydent zapowiedział kolejne spotkania w całej Polsce. Jak powiedział Szumełda będzie ich bardzo wiele…
Jakby, ktoś z Państwa nie zrozumiał, nie nadążył, to można to spokojnie przeczytać jeszcze raz, i jeszcze… Nam, na przykład, najbardziej spodobała się wizja 2 milionów rodaków na krzesłach.