19 listopada 2024
trybunna-logo

Czerwony patriotyzm

Jestem Polakiem i nic na to nie poradzę. Wielu moich lewicowych znajomych uważa, że to obciach. Bo Kaczyński, bo dewocja, bo nie wszyscy chodzimy do czysta wymyci. A Francuzi mówią nawet pijany jak Polak.

A ja biorę to wszystko na klatę i pocieszam się jak umiem Szopenem (muzyką nie flaszką), Kopernikiem i Januszem Korczakiem. Podczas praktyk robotniczych budowaliśmy ambasadę RFN. (Republiki Federalnej Niemiec) i pewien niemiecki dyplomata częstował nas studentów puszkowym piwem i luksusowymi, zachodnimi fajkami mówiąc, że to prezenty od Willy Brandta. Miałem tego trochę dość, więc poczęstowałem gościa hawańskim cygarem, mówiąc, że to od Edwarda Gierka.
Nie jestem oczywiście dumny z tego, że jestem Polakiem, bo to żadna zasługa się gdzieś urodzić, ale swoją godność mam.
Byłem przelotnie na demonstracji pod Sądem Najwyższym gdzie królowali „powstańcy”, ludzie w białoczerwonych opaskach, nierzadko nawet umundurowani w nieśmiertelne ubranka „moro”. Mój przyjaciel Adam Sandauer przekonywał mnie, że powinniśmy nawiązać dialog i współpracę ze środowiskami bardziej przywiązanymi do tradycji i wtedy mnie olśniło. Nie tylko prawica ma tradycję, my socjaliści też mamy i też jesteśmy do niej bardzo przywiązani.
Ale kiedy historyk poseł Giżyński rozmawiał w telewizji z Adrianem Zandbergiem to mu zarzucał, że jest pogrobowcem Stalina i obciążał go wszelkimi możliwymi zbrodniami tego okresu. Dlaczego historyk, człowiek skądinąd inteligentny, opowiada takie brednie? On przecież wie, że istnieje bardzo chlubna historia lewicy i jaką rolę lewica, socjaliści odegrali przy walkach o suwerenność naszego kraju. Tylko, że w ramach polityki historycznej PiS lewicową tradycję postanowiono amputować. A to, czego się nie da przemilczeć tak zdeformować by było odpychające.
Kiedy w 1987 roku podjęliśmy próbę odrodzenia Polskiej Partii Socjalistycznej nawiązując do Daszyńskiego czy Pużaka zamęczonego przez stalinowców w Rawiczu, było to nie w smak ówczesnej opozycji demokratycznej, gdyż rzekomo rozbijaliśmy obóz solidarnościowy. Pamiętam taką rozmowę z Jackiem Kuroniem, który już od progu zarzucił mi, iż rozsiewam fałszywe pogłoski, że w próbie reaktywacji PPS uczestniczy Jan Józef Lipski i dopiero, gdy mu pokazałem pisany ręką Jana Józefa manifest ideowy PPS, spuścił z tonu. Nie jest też dziełem przypadku, że dla PPS nie znalazło się miejsce przy „okrągłym stole”, mimo, że w gronie kierownictwa naszej partii były takie tuzy opozycji i „Solidarności” jak Lipski, Pinior czy profesor Goldfinger-Kunicki.
Lewicy miało już nie być. A jedyna, jaka pasowała prawicy to była postkomunistyczna SLD, bo ona zajmowała się głównie przepraszaniem, że żyje i ani im w głowie było bronić interesów świata pracy.
Teraz, kiedy za pomocą 500+ PiS rozprawił się z liberałami, zazdrośnie strzeże swego monopolu na reprezentowanie tej części polskiego społeczeństwa, która została najbardziej pokrzywdzona w toku transformacji ustrojowej. Stąd wrzucanie lewicy do jednego worka z liberałami sprowadzając ją do obyczajowej i antyreligijnej kontestacji lub dyskredytowanie w stylu: „wszystko, co lewicowe prowadzi tak czy owak do jakiejś odmiany sytemu, jaki panuje w Korei Północnej”.
My jednak socjaliści, społecznicy nie zamierzamy chować głowy w piasek i wzorem Adriana Zandberga udawać, że deszcz pada, kiedy na nas plują. Jesteśmy tak czerwoni jak tramwaj, którym Piłsudski dojechał na przystanek niepodległość, jak sztandar, który płynie ponad trony, jak pół naszej narodowej flagi i jak krew robotników przelana podczas robotniczej manifestacji w Chicago. Bo czerwony sztandar powstał w ten sposób, że ktoś zamoczył białe płótno we krwi zastrzelonego na demonstracji robotnika i zawiesił na kiju.
Socjaliści byli zawsze ważną a często najważniejszą siłą w walce o niepodległość kraju. Oczywiście nie marzyli o Polsce obszarniczej i burżuazyjnej, tylko o Polsce równych, wolnych ludzi. Przelewając krew za ojczyznę nie śnili o Berezie Kartuskiej, getcie ławkowym czy strzelaniu przez policję państwową do robotniczych i chłopskich demonstracji. Chcieli i my chcemy Polski dla wszystkich, a nie tylko dla bogatych. I rozczarowali się podobnie jak rozczarowali się robotnicy strajkujący w Sierpniu tą nową Niepodległą, która ma ich za nic. W której zniszczono ich miejsca pracy, żeby jakaś elita mogła się wzbogacić, a obce koncerny przejęły nasz rynek zbytu.

Poprzedni

Wizerunek lewicy

Następny

SLD wolno więcej