17 listopada 2024
trybunna-logo

Całkowity zakaz aborcji w praktyce

Wszyscy pracownicy jednego z rzeszowskich szpitali podpisali tzw. klauzulę sumienia, w ramach której zadeklarowali że ich placówka nie będzie przeprowadzać zabiegów aborcji – nawet tych, które są dopuszczalne przez obowiązujące obecnie prawo. Z kolei jedna z prawicowych organizacji zgłosiła petycję, by programem „500+” objęto wszystkie kobiety w ciąży, ponieważ w jej ocenie płód od momentu poczęcia jest dzieckiem.

Pracownicy rzeszowskiego szpitala Pro-Familia kilka dni temu zobowiązali się, że w ich placówce nie będą przeprowadzane zabiegi przerywania ciąży. Powołali się oni na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 7 października ubiegłego roku, stwiedzające, iż lekarze mają prawo powoływać się na tzw. klauzulę sumienia, która pozwala im odmówić wykonania określonych zabiegów medycznych, jeśli stwierdzą, że są one niezgodne z wyznawanym przez nich światopoglądem. Tak się składa, że większość tego rodzaju odmów dotyczy przede wszystkim praw kobiet, w tym zwłaszcza prawa do legalnych zabiegów aborcji, które dopuszcza obowiązująca obecnie – i tak jedna z najbardziej restrykcyjnych w Europie – ustawa antyaborcyjna.
Dyrektor placówki, Radosław Skiba mówił, że taka decyzja zapadła min. z powodu ataków ze strony tzw. obrońców życia, którzy od kilku lat urządzali pod szpitalem pikiety.. Protesty te organizowali działacze fundacji „Pro-prawo do życia”, założonej min. przez prof. Bogdana Chazana, byłego dyrektora warszawskiego szpitala Świętej Rodziny, który zasłaniając się właśnie klauzulą sumienia odmówił przeprowadzenia aborcji ciężko uszkodzonego płodu Został za to zwolniony z pełnionej funkcji, ponieważ jednocześnie odmówił udzielenia informacji (mimo iż miał taki prawny obowiązek) w jakiej placówce można tego zabiegu dokonać. aborcji, To właśnie ta sprawa stała się podstawą do wspomnianego orzeczenia TK, którego sędziowie stanęli w tej sprawie po stronie lekarza-fundamentalisty katolickiego.

Wymuszona decyzja?

Dyrektor szpitala Pro-Familia walczył z atakującymi jego placówkę działaczami katolickimi w sądzie. Jeden proces wygrał, kolejny przegrał. Obrońcy praw kobiet twierdzą, że skład sędziowski przestraszył się zmiany klimatu politycznego i nie chciał narażać się na represje, jakich mogą się spodziewać po planowanych przez PiS zmianach w sądownictwie, dających ministrowi sprawiedliwości możliwość niemalże dowolnego „ustawiania” sędziów i decydowania o ich karierach zawodowych.
W innej wypowiedzi dyrektor szpitala zastrzega, że podjęta decyzja o odmowie wykonywania zabiegów aborcji nie była spowodowana działaniami aktywistów z fundacji „Pro –prawo do życia”. Zapewnia, że nie ma żadnej umowy ani układu z jej działaczami, wspieranymi przez lokalnych polityków rządzącego PiS.
W ubiegłym roku w szpitalu Pro-Familia dokonano zaledwie pięciu zabiegów terminacji ciąży. Były one związane z zagrożeniem życia matki bądź płodu. Był to jedyny szpital na Podkarpaciu, który wykonywał tego rodzaju zabiegi. Niedawna decyzja lekarzy Pro-Familii oznacza więc, że w całym województwie w praktyce będzie obowiązywał całkowity zakaz aborcji. Zamiast możliwości przerwania ciąży – obarczonej wysokim ryzykiem zdrowotnym kobiety bądź płodu, co dopuszcza obecna ustawa – pacjentkom zaoferowano możliwość skorzystania z pomocy Podkarpackiego Hospicjum Prenatalnego oraz pracujących w placówce psychologów. Zaoferowano im więc pozory wsparcia psychicznego, gdy będą zmuszone urodzić ciężko chore dziecko, o którym wiadomo, iż umrze wkrótce po urodzeniu. Będą więc mogły przyglądać się tej wypełnionym cierpieniem agonii dziecka otoczone troską obcych ludzi. Wiadomo przecież z Biblii, że kobieta jest stworzona do służenia i cierpienia.

Zaostrzany zakaz

Przypomnijmy, że obecna ustawa dopuszcza prawo do aborcji w trzech przypadkach: gdy ciąża zagraża życiu kobiety, kiedy jest ona wynikiem czynu zabronionego (np. gwałtu) oraz wówczas, gdy badania prenatalne wykazały ciężkie wady płodu. W każdej z tych sytuacji to kobieta decyduje, czy chce skorzystać z takiego prawa, nikt jej jednak nie zmusza do przerwania ciąży. Mimo takich wyjątków od całkowitego zakazu aborcji, wielu kobietom uniemożliwia się skorzystanie z takiego prawa, m.in. odraczając wydanie zgody na zabieg i przeciągając obowiązujące procedury do momentu, gdy na przerwanie ciąży jest już za późno.
Jedną z najbardziej znanych publicznie ofiar tych ograniczeń oraz nieprzestrzegania obecnej ustawy przez środowisko lekarskie jest Alicja Tysiąc, której utrudniano dostęp do skorzystania z tego prawnego wyjątku, choć ciąża i poród poważnie zagrażały pogłębieniem się jej poważnej wady wzroku (retinopatia- odklejanie siatkówki). Kobieta donosiła zagrażającą jej zdrowiu ciążę, na skutek czego obecnie jest niemal niewidoma, co uniemożliwia jej normalne funkcjonowanie, w tym – opiekę nad dziećmi. Tysiąc pozwała Polskę do Trybunału Praw Człowieka i wywalczyła odszkodowanie za uniemożliwienie jej skorzystania z dopuszczalnej prawnie aborcji. Wkrótce stała się ona ofiarą ataków ze strony organizacji domagających się całkowitego zakazu aborcji, nawet jeśli miałoby to polegać na narażaniu zdrowia i życia kobiet.

Hipokryzja

Zdaniem obrońców praw kobiet, obowiązująca w Polsce tzw. ustawa antyaborcyjna jest jedną z najbardziej restrykcyjnych w Europie. W dodatku nie jest ona przestrzegana – wielu lekarzy nie przestrzega wymienionych w niej wyjątków od zakazu przerywania ciąży. Dzieje się tak zwłaszcza w mniejszych miejscowościach, gdzie trudniej o anonimowość, zaś życie społeczne regulują urzędnicy kościoła katolickiego. Mimo obowiązujących obostrzeń, wprowadzony w 1993 r. zakaz prawa do aborcji nie ma wpływu na poprawę wskaźników demograficznych, czym niektórzy uzasadniają konieczność takiego zakazu. Wręcz przeciwnie – z roku na rok wskaźniki demograficzne są coraz gorsze, głownie dlatego, że polskie państwo od lat nie zapewnia młodym ludziom stabilizacji życiowej, która jest głównym czynnikiem podejmowania decyzji o założeniu rodziny.
Zwolennicy prawa do aborcji przypominają, że obowiązujący obecnie zakaz aborcji stworzył podziemie aborcyjne, czyli system nielegalnych zabiegów, bardzo często przeprowadzanych w złych warunkach, nie gwarantujących kobietom właściwej opieki lekarskiej. Co więcej, na takie nielegalne zabiegi stać tylko te kobiety/pary, które mają dochody wystarczające na opłacenie bardzo drogiego zabiegu zakazanej prawnie aborcji. Im bardziej ów zakaz rozwija się w praktyce, m.in. na skutek odmawiania przez lekarzy wykonania dopuszczalnych prawem zabiegów, tym bardziej rośnie cena takiego zabiegu w podziemiu aborcyjnym. Niektórzy wykazują, że wszelkie zakazy w tej sprawie i kolejne utrudnianie dostępności aborcji służą interesom lekarzy, którzy dokonują ich w prywatnych gabinetach i zarabiają na nich poważne pieniądze.
Innym wyjściem jest sprowadzenie odpowiednich środków farmaceutycznych do przerwania ciąży z zagranicy, przede wszystkim z krajów skandynawskich. Aborcja farmakologiczna jest bezpieczna, ale przeprowadzana na własną rękę, bez nadzoru lekarza może zagrażać zdrowiu i życiu kobiety. Dlatego wiele z nich decyduje się na tzw. turystykę aborcyjną, czyli wyjazd do krajów, których mogą przeprowadzić legalny i gwarantujący pomoc medyczną zabieg, przede wszystkim w Niemczech, Czechach i na Słowacji. Pracownicy tamtejszych szpitali potwierdzają, że Polki stanowią znaczną część ich pacjentek, a raczej klientek, bo nie wykonują tych zabiegów przecież za darmo.
Wspomniane orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, które dało lekarzom prawo do zasłaniania się tzw. klauzulą sumienia i odmawiania na jej podstawie dopuszczalnych przez ustawę zabiegów aborcji stało się narzędziem nacisku na lekarzy ze strony kleru katolickiego. Wielu z nich, podpisując takie zobowiązanie, kieruje się względami koniunkturalnymi i własnym interesem. Zwłaszcza teraz, gdy przed kilkoma miesiącami władzę objęło Prawo i Sprawiedliwość, które od dawna zapowiadało wprowadzenie kolejnych ograniczeń w prawie do aborcji aż do jej całkowitego zakazu. W tych okolicznościach wielu lekarzy – aby władza, także lokalna, nie utrudniała im możliwości prowadzenia praktyki, a więc zarabiania na życie – oficjalnie przystępuje do grona tych, którzy deklarują swój negatywny stosunek do zabiegów aborcji.

„Obrońcy życia” działają w internecie

Do sieci trafiła właśnie petycja, której celem jest objęcie rządowym programem „500+” kobiet w ciąży. Autorzy takiego rozwiązania twierdzą, że płód wymaga materialnego wsparcia ze strony państwa „od momentu stwierdzenia ciąży przez lekarza”. Trzeba przyznać, że takie postawienie sprawy świadczy o konsekwencji organizacji „pro-life”, które utrzymują, że płód jest dzieckiem. Skoro więc rząd PiS chce zachęcać Polaków do posiadania dzieci przez specjalne dopłaty, a jednocześnie opowiada się za zakazem aborcji, tego rodzaju pomocą powinien też objąć kobiety w ciąży. Autorzy wspomnianej petycji domagają się również, by specjalną opieką zostały objęte zwłaszcza te kobiety, które są w zagrożonej ciąży, obarczonej chorobą bądź wadami genetycznymi. Dodają, że taka pomoc ze strony państwa powinna być kontynuowana także po urodzeniu chorego dziecka.
Petycję napisali działacze „Klubu Przyjaciół Ludzkiego Życia – Human Life International Polska”. Dotąd podpisało się pod nią blisko 16 tys. internautów.
Petycja została zamieszczona na stronie organizacji „CitizenGO”, której działacze angażują się też w inne tego rodzaju akcje społeczne. Jedną z ostatnich jest petycja w sprawie zakazu sprzedaży tzw. pigułek „po”, a więc kolejnego ograniczenia dostępu do środków antykoncepcyjnych. Ich zdaniem, jest to „śmiercionośny środek”. Domagają się oni nie tylko wycofania decyzji o dostępie do tej formy antykoncepcji awaryjnej bez recepty, ale wręcz całkowitego wycofania tego środka z polskiego rynku. W innej petycji, popartej przez ponad 30 tys. ludzi, żądają wycofania finansowania ze środków publicznych tych szpitali, w których wykonuje się dopuszczalne prawem aborcje.

Zakaz wbrew prawu

Dyrektor ostatniego na Podkarpaciu szpitala, gdzie wykonywano dopuszczalnie prawem aborcje może oficjalnie twierdzić, że „klauzulę sumienia” podpisali jego pracownicy z własnej woli. Mimo iż w ten sposób lekarze postawili się ponad obowiązującym prawem, dopuszczającym prawo do aborcji w kilku zaledwie przypadkach. Można się spodziewać, że za ich przykładem podążą wkrótce pracownicy innych szpitali, którzy mają świadomość tego, jaki klimat zapanował na skutek ubiegłorocznych wyborów parlamentarnych i kto teraz rozdaje karty. Wygląda na to, iż obecna większość rządząca nie będzie musiała zmieniać ustawy antyaborcyjnej ani oficjalnie popierać obywatelskiego projektu ustawy, który miałby wprowadzić całkowity zakaz aborcji. Ten zakaz już bowiem obowiązuje w praktyce.

Poprzedni

W królestwie Tajnera

Następny

Ojcowie założyciele