19 listopada 2024
trybunna-logo

Brandt to on nie jest

Ukraiński prezydent Petro Poroszenko w przerwie w zajęciach na szczycie NATO wpadł na chwilę na Żoliborz. Na Skwerze Wołyńskim złożył wiązankę kwiatów i zapalił znicz przed pomnikiem ofiar zbrodni wołyńskiej.
Towarzysząca mu delegacja ukraińska składała się – oprócz prezydenta – z ministra obrony narodowej Stepana Połtoraka i lotniczki Nadii Sawczenko znanej ze swego zamiłowania do okrytego ponurą sławą batalionu Azow i z tego, że naprowadziła ogień ukraińskich moździerzy na dwóch dziennikarzy telewizji rosyjskiej. Ogień był skuteczny, Nadia popisała się – Anton Wołoszyn, dźwiękowiec, zginął na miejscu, a dziennikarz Igor Korniluk zmarł w szpitalu. W Rosji dostała za to 23 lata łagru, ale w wyniku porozumienia politycznego uwolniono ją i odesłano na Ukrainę. W Polsce obsadzona jest w roli niezłomnej bohaterki walki z Rosją.
Po złożeniu wieńca Poroszenko uklęknął przed pomnikiem ofiar ukraińskiego ludobójstwa, odsłaniając przy okazji stan ukraińskiej gospodarki.
„Gest” prezydenta Poroszenki – „na odwal się” i „przy okazji” – nie zrobił na nikim w Polsce wrażenia. Chyba, że mówimy o zażenowaniu.

Poprzedni

Już 20 lat!

Następny

Po szczycie