– Gowin musi sobie zdawać sprawę, że nie może grać w grę przegraną bez końca. Jarosław Kaczyński mu nie wybaczy, że po raz kolejny gowinowcy go zawodzą. Są najprawdopodobniej spisani na straty – mówi dr Mirosław Oczkoś, ekspert w zakresie marketingu politycznego, wykładowca Szkoły Głównej Handlowej, w rozmowie z Justyną Koć (wiadomo.co).
JUSTYNA KOĆ: Porozumienie Gowina zgłasza kandydata na RPO, ten nie dostaje poparcia od rządzącej większości, więc się wycofuje. PiS zgłasza senator niezależną Lidię Staroń, chwilę później cała opozycja proponuje na RPO profesora UW Marcina Wiącka, pod którego kandydaturą podpisuje się Jarosław Gowin, kilku posłów Porozumienia i poseł PiS Girzyński. O co tu chodzi?
MIROSŁAW OCZKOŚ: Trwa rozgrywka w tzw. Zjednoczonej Prawicy. Na pewno główne ugrupowanie, czyli PiS, gra na to, aby nie wybrać RPO, ponieważ po 15 lipca będzie wówczas mogło wprowadzić komisarza. Wówczas ostatni niezależny urząd stanie się podległy, „na rozkaz”. Łatwiej steruje się kimś, kto pełni obowiązki, bo w razie czego następnego dnia już może nie pełnić obowiązków. Tak jak pan Kaczyński zapowiedział premierowi Morawieckiemu, że ten jest premierem, bo on tak chce.
Zresztą to ciekawe, bo wicepremier Kaczyński ostatnimi czasy albo stracił czujność, albo gra jakąś grę, bo ujawnia wprost mnóstwo rzeczy.
Jakich?
Chociażby to, że to on nakazał wybory kopertowe, mimo że akurat wtedy nie miał żadnych kompetencji prawnych jako szef partii. Ujawnianie takich informacji wizerunkowo jest bez sensu, bo i tak wszyscy wiemy, że rządzi w kraju prezes z Nowogrodzkiej. Zatem widocznie ta informacja była skierowana do kogoś innego. Może do koalicjantów?
Co do RPO, to dziwię się pani senator Staroń, że ta pozwala się tak traktować. To, że pan marszałek Terlecki potrafi rozmawiać z dziennikarzami plecami, już wiemy, ale to opowiadanie, że pani Staroń „bardzo chce” i dlatego jest kandydatem na RPO, jest niegrzeczne.
Jest realna szansa, że pan prof. Marcin Wiącek zostanie RPO głosami całej opozycji i Gowina. Wiele zależeć będzie od posłów Konfederacji. I co wtedy?
Owszem, bo tam jest jeszcze pudełko w pudełku. To dość pokrętna zagrywka PSL, który najprawdopodobniej w zamyśle chce uwiarygodnić przejście pana Gowina na wybory. Kancelaria pana prof. Wiącka czynnie brała udział czynnościach cywilno-prawnych pana Gowina, jak głosi plotka dziennikarska, zatem trudno, żeby go w tej sytuacji nie poparł. Być może pani Lidia Staroń dlatego została zgłoszona przez PiS jako kandydatka na RPO, żeby łatwo było ja utrącić, bo pani senator nie jest prawnikiem.
Pan Bodnar pokazał, że prawnicze wykształcenie jest niezbędne na tym stanowisku. Wówczas kandydat PSL byłby dodatkowym pstryczkiem w nos.
Konstytucja wymaga, aby wyróżniał się wiedzą prawniczą.
Ale kto się dziś przejmuje z kręgów władzy wymogami konstytucyjnymi? To myślenie wsteczne, archaiczne. To, co zrobiło PiS z prawem, konstytucją w Polsce, to ewenement w demokratycznych krajach.
Nie o to chodzi, jaki jest zapis w konstytucji, tylko jak można to prawo lekceważyć. Podam przykłady i to niezwiązane bezpośrednio z PiS: sędzia Nawacki, który podarł uchwałę kilka miesięcy temu, teraz przewodniczący związku „Solidarność” pan Duda drze postanowienie TSUE. To świadczy o bagnie moralnym, w jakim się znaleźliśmy.
Wracając do RPO, oczywiście jest szansa, że zostanie wybrany na ten urząd pan prof. Wiącek, ale opozycja musiałaby się wznieść naprawdę na wyżyny dyplomacji. Już po przegranym w Senacie głosowaniu pani Żukowska nie powstrzymała się i wbiła szpilkę, zatem ten obrazek, który dziś widzieliśmy, że wszyscy z opozycji razem przed dziennikarzami może nie być tak trwały w tej kwestii.
Nie będzie to może determinanta, ale to jest ważne. Gdybyśmy wyobrazili sobie, że opozycja próbuje cały czas wjechać na autostradę, to wybór kandydata opozycji na RPO byłby niczym szerokie otworzenie bramek na autostradzie.
Jednocześnie Gowin musi sobie zdawać sprawę, że nie może grać w grę przegraną bez końca. Jarosław Kaczyński mu nie wybaczy, że po raz kolejny gowinowcy go zawodzą i są najprawdopodobniej spisani na straty i mogą zapomnieć o listach wyborczych.
Prezes NIK kieruje do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez premiera. Czy to powód do dymisji?
W każdym normalnym demokratycznym kraju nastąpiłaby minimum dymisja premiera i ministrów wymienionych przez NIK. Niestety to, co się dzieje, świadczy o głębokiej patologii naszego systemu i sprowadzeniu nas na kurs dryfujący.
Rozumiem, że według jednej z teorii jak jest chaos, to się lepiej zarządza, bo nie wiadomo za co kto odpowiada. Obrazowo można by powiedzieć, że zostaliśmy napadnięci przez wikingów, którzy łupią, gwałcą i grabią i zamierzają odpłynąć na statkach dalej. To, co się dzieje, jest naprawdę niespotykane, tym bardziej, że prezes NIK został wybrany głosami i oklaskami przez układ tzw. Zjednoczonej Prawicy.
Nie mam złudzeń zresztą, że prokuratura zajmie się tą sprawą, chyba że będzie taka potrzeba na górze. Na razie Zbigniew Ziobro może usiąść z popcornem i patrzeć, kto kogo jeszcze czym zażyje, bo sam nie podlega żadnym uderzeniom, a haki wyciąga minister Kamiński, broni się Marian Banaś, a to wszystko trafia na łaskę i niełaskę ministra sprawiedliwości. Zbigniew Ziobro zaczyna dzięki temu wyrastać na lidera prawicy, tylko że to polityk z gorąca głową, pytanie, czy ma kogoś przy sobie, kto mu tę gorączkę ostudzi, choć nie łudźmy się, bo jesteśmy w głębokiej chorobie struktur państwa, demokracji.
Czy Polski Ład pozwoli wrócić PiS do 40 proc. poparcia?
Wydaje mi się, że już tyle się wydarzyło, że za bardzo nikt się na tym nie koncentruje.
Najważniejszą kwestią jest w nim oczywiście rozdawnictwo pieniędzy, czyli czternastki, kolejne warianty 500 plus itd. To będzie potrzebne na wybory i być może PiS będzie musiał je przyspieszyć, aby niewdzięcznicy nie zdążyli zapomnieć. Jednak do tego trzeba dołożyć Brukselę, która ma obiekcje co do polskiego planu, zatem może się okazać, że to będzie dużo mniejsza karta przetargowa niż wydawało się prawicy na początku.
Wchodzą też w grę inne nowe czynniki, jak ostatnio kopalnia Turów, gdzie elektorat PiS-u, który dostaje bardzo mocno propagandowy komunikat, że to wszystko przez Brukselę i Czechów, dostrzeże, że to jednak wina niekompetencji rządu. W końcu ta bańka musi pęknąć, bo nie da się rządzić tylko i wyłącznie propagandą. Nawet ci, co mówią, że komunizm trwał 45 lat na propagandzie właśnie, muszą mieć świadomość, że stały też wojska Armii Czerwonej w pobliżu.
Z drugiej strony muszę dodać, że może ten pogląd cechuje pewna naiwność, bo pamiętam, że wielu uważało, że Trybunału Konstytucyjnego nie da się przejąć, a się dało, SN będzie ostoją, a okazało się inaczej, KRS przejąć też się dało, zorganizować wybory prezydenckie wolne, ale nie równe, również.
Obym się jednak mylił, choć wydaje się, że Polacy są jednak w jakimś otępieniu. Ten rząd sobie nie razi na każdym polu, a my jesteśmy w jakiejś chorobie, coś jak borelioza polityczna.