16 listopada 2024
trybunna-logo

Bigos tygodniowy

Lubczynski i Waniek

Generała Polko poniosła wojenna fantazja i brawura, gdy oświadczył, że Polska objęła przywództwo w Unii Europejskiej, wyrywając je ze słabnących rąk Niemiec i Francji. Wbrew dzikim fantazjom Polki (nie mylić z Polką kobietą), Polska rządzona niepraworządnie przez PiS dostała właśnie kolejnego mocnego kuksańca od Unii, co ponownie oddaliło możliwość przytulenia miliardów na plan odbudowy pocovidowej.

Don Donald oświadczył w Wałbrzychu, że jest za prawem do aborcji do 12 tygodnia ciąży na życzenie kobiety. Don Donald wyszedł z konserwatywnej jaskini, którą jeszcze niedawno się chlubił, aby podebrać głosów Lewicy. Rzecz w tym, że po stronie PO to tylko słowa, słowa, słowa. Dopóki odrobinę się nie uwiarygodnią, składając w Sejmie stosowny projekt ustawy, tak jak szereg razy uczyniła to Lewica, wypada potraktować te deklaracje jako obiecanki cacanki, z których bez żenady wycofają się pod byle pretekstem.

Ziobro prześladuje parę gejów, obywateli polskich, którzy zawarli małżeństwo za granicą. Adwokaci pary tłumaczą jak komu dobremu, że zawarty w konstytucji RP przepis, że „małżeństwo jako związek mężczyzny i kobiety jest pod szczególną ochroną Rzeczypospolitej Polskiej” w żadnym razie nie wyklucza możliwości zawierania innych związków, które nie są „pod szczególną ochroną RP”. Po prostu przepis jasny jak słońce.

Pod kinem „Muranów” w Warszawie odbył się kolejny odcinek tradycyjnego polskiego serialu pod tytułem „Gwałcenie przez uszy (i oczy) i obrona przed nim”. Pięknie ukazał tę tradycję Witold Gombrowicz w „Ferdydurke” jako pojedynek na miny i gwałcenie przez uszy sztubaka Syfona, który nie chciał dać się uświadomić (płciowo) przez sztubaka Miętusa. Współczesne Syfony protestowały modlitewnie przeciwko festiwalowi kina porno zorganizowanego przez współczesnych Miętusów. Syfony występują w obronie „naszej czystości”. No, jeśli o czystość chodzi, to na to najskuteczniejsze są woda i mydło.

Sławny niegdyś na cały świat szyk paryskiej mody na ulicach, to od lat już tylko blade wspomnienie. „Życie paryskie” bogatych, takie jak z operetek Offenbacha („ach, ach, Jowiszu znamy cię, trusi nie udawaj, nie”) gdzieś głęboko się skryło za murami. Lud paryski i podparyski jest dość zabiedzony, poszarzały, przybrudzony, pomięty, licho odziany w tanią odzież. Po prawdzie ludowi francuskiemu generalnie nie żyje się dużo lepiej niż polskiemu, mimo że Francja dużo od Polski bogatsza. Owszem, gdyby się ze swoimi zarobkami przeniósł znad Sekwany nad Wisłę, to ho, ho. Zatem – choć już „duch święty nie mieszka w bluzach paryskiego ludu”, to proletariusze wszystkich krajów, łączcie się.

Poprzedni

Platforma znowu podkrada

Następny

Gospodarka 48 godzin