24 listopada 2024
trybunna-logo

Bigos tygodniowy

Bigos paryski

Lubcz

Jest nadzieja, że Unia Europejska nie nabierze się na pisowskie plewy i nie odblokuje dla rządu PiS (tak, tak, dla rządu PiS-uarskiego, bo to oni będą je marnotrawić) pieniędzy z KPO. PiS-uary jak zwykle próbują być głupio chytrzy. Gotowi są zrezygnować z jakiejś nazwy (Izba Dyscyplinarna), co jest mało istotne (bo jak zwał, tak zwał), ale jednocześnie wybrali do KRS swoich najbardziej gorliwych pachołków, a o odwieszeniu sędziów Tulei i Juszczyszyna oraz o zaprzestaniu prześladowań sędziego Żurka i innych sędziów ostro krytycznych wobec reżimu ani pary z gęby nie puszczają. Terlecki Rychu powiedział nawet, że ma nadzieję, że „nigdy nie zostaną odwieszeni”. Tak więc opozycja powinna starannie zalecać Unii, aby tak trzymała jak trzyma i nie popuszczała. A jeśli już dojdzie do rzetelnego wniosku, że jakieś pieniądze można odblokować, to niech to robi plasterek po plasterku. Powinna nadal PiS bić i patrzeć, czy równo puchnie.

********
Bigos doznał szoku podczas lektury eseju Oksany Zabużko w – nie bójmy się tego słowa – „Gazecie Wyborczej”. Był to szok biorący się z jaskrawej sprzeczności między formą a treścią. Z literacko-artystycznego punktu widzenia esej utalentowanej pisarki ukraińskiej jest znakomity, finezyjny, koronkowy, sugestywny, mistrzowski. Jednak jego treść jest szokująca i nie do zaakceptowania przez Bigos. Otóż po analizie degeneracji „duszy rosyjskiej”, w czym ma dużo racji, Zabużko wskazała głównego winnego. Tym winnym jest literatura rosyjska, a w szczególności Dostojewski, Tołstoj i Turgieniew. Ten pierwszy, bo w powieści „Zmartwychwstanie” pokazał demoralizację, której niejaki Niechludow poddał Masłową, popychając ją do prostytucji, co ma być metaforą relacji między narodem rosyjskim a władzą na Kremlu. Może i jest, tyle że Tołstoj napisał to powodowany krytycyzmem wobec takiego moralnego zła, ale Zabużko widzi w tym pochwałę. Zabużko, jakby znała Bigosa, i jakby chciała zagrać na jego krańcowej, bolesnej wrażliwości na los zwierząt, przywołała opowiadanie „Mumu” Turgieniewa, w którym prymitywny zwyrodnialec, z poduszczenia zabija swoją wierną suczkę. Turgieniew napisał to powodowany wrażliwością na zwierzęcy los, ale Zabużko widzi w tym pochwałę ohydnego czynu zwyrodnialca. Wiadomo, jak „Ruski” coś opisuje, to znaczy, że to wychwala. Z kolei najazd Putina na Ukrainę to dla niej „dostojewszczyzna”, bo Dostojewski też był opętanym irracjonalnym Wielkorusem. Gaspadina Zabużko – proza literacka, to nie publicystyka. Jako literatka powinna pani to wiedzieć. Gogol też w pewnym momencie polubił, przynajmniej oficjalnie, samodzierżawie i Wielkorosję, ale nie przeszkodziło mu to napisać „Martwych dusz”, wielkiego oskarżenia carskiej Rosji. W konkluzji Zabużko twierdzi, że „drogę bombom i czołgom zawsze torują książki” i że o „losach setek milionów decyduje wybór lektur”. Co za brednia! Gaspadina Zabużko, grubo Pani przecenia siłę książek. Jeśli już, to książki raczej starały się (bezskutecznie) blokować drogę bombom i czołgom, i to dlatego Hitler kazał je palić na stosie. A jeśli (czemu przeczę) ma Pani nieco racji, to które książki zagrzewały Pani rodaków do rzezi na Wołyniu? Na koniec gaspadina Zabużko powiada, że „czas, byśmy przejrzeli nasze półki z książkami”. Mają pójść na stos czy tylko na makulaturę? W tej samej gazecie o Wielkorusie Josifie Brodskim, który dobrze sobie żyjąc w Nowym Jorku i popijając „whisky and soda”, głosił jakieś historyczne, wielkoruskie brednie. A dajcie wy Wielkorusy, i z Moskwy, i Wy, Małorusy z Kijowa, Bigosowi święty spokój z waszymi przeklętymi, obłąkańczymi neurozami, dajcie żyć normalnym ludziom. My tu w Polsce mamy dość własnych problemów z Zaplutym Karłem Reakcji i jego ferajną.

Poprzedni

Bękarty Balcerowicza

Następny

Sadurski na dzień dobry