Mamy w Polsce różne związki zawodowe. Swoboda zakładania organizacji związkowych była jednym z głównych postulatów tzw. pierwszej „Solidarności”, która jako szeroki ruch społeczny wybuchła w pamiętnym roku 1980. Wolne związki zawodowe były tworzone jeszcze w latach 70. XX w. Po 1989 r., czyli od rozpoczęcia zmian ustrojowych i gospodarczych w Polsce, związki miały mieć zagwarantowaną szeroką swobodę działania.
Potwierdzały to odpowiednie zmiany prawne, łącznie z obowiązującą (jeszcze…) Konstytucją z 1997 r. oraz ustawą o związkach zawodowych. Prawo to w jednakowy sposób traktuje wszystkie związki zawodowe, opisując nie tylko należne im prawa, ale również zakres ich obowiązków. Kiedy kończy się prawo, zaczyna się jednak praktyka i to ona w rzeczywistości decyduje o tym, w jaki sposób związki zawodowe realizują swoją podstawową funkcję, jaką jest reprezentowanie oraz obrona praw i interesów ludzi pracy. I pod tym względem mamy nie tylko pluralizm polityczny (bo związki nie są organizacjami apolitycznymi, nie oszukujmy się), ale cały wachlarz światopoglądów oraz mentalności ich działaczy.
Wspomniana praktyka pokazuje, na jak wiele sposobów można walczyć o prawa pracowników. Duże centrale związkowe specjalizują się w opracowywaniu prawa dotyczącego ludzi pracy oraz wywieraniu nacisków na kolejne rządy oraz parlamenty, by te w swoich pracach uwzględniały interesy pracowników. Mniejsze związki wyspecjalizowały się natomiast w bezpośrednich starciach z konkretnymi tzw. pracodawcami w zakładach pracy, sięgając przy tym często po niekonwencjonalne metody. Niezależnie od sposobu działań, cel jest zawsze ten sam – obrona dotychczasowych warunków pracy bądź ich poprawa. Jeśli w jakiejś firmie dochodzi do zwolnień pracowników, związki – będące jedyną prawną reprezentacją załóg – zwykle starają się je zahamować bądź zmniejszyć ich skalę. Robią to najczęściej negocjując bądź naciskając na właściciela, łącznie z groźbą strajku, który dla kapitalisty może oznaczać wymierne straty i wymuszać ustępstwa z jego strony. Walka o zachowanie miejsc pracy jest dla związków zawodowych jednym z podstawowych zadań, zwłaszcza w obecnych, trudnych czasach kapitalizmu.
Przypomnijmy, że mitem założycielskim tzw. pierwszej „Solidarności” był sprzeciw wobec zwolnienia z pracy Anny Walentynowicz, suwnicowej ze Stoczni Gdańskiej i jednej z założycielek Wolnych Związków Zawodowych na Wybrzeżu. W obronie zwolnionej pracownicy zaprotestowali solidarnie jej koledzy ze Stoczni, którzy wysunęli z czasem szereg innych postulatów dotyczących bieżącej sytuacji społeczno-politycznej. Do stoczniowców z Wybrzeża szybko dołączyli robotnicy z innych zakładów w całej Polsce, organizując w swoich zakładach pracy solidarnościowe strajki. Strajki, które w 1980 r. zapoczątkowały daleko idące zmiany polityczne, społeczne i ekonomiczne. Nie zapominajmy jednak, że ów protest rozpoczął się od zwolnienia z pracy jednej osoby, zaangażowanej w walkę z ówczesną władzą i w tworzenie wolnych i niezależnych związków zawodowych.
Po wywalczonej (?) w 1989 r. m.in. przez „Solidarność” tzw. wolności zwolnienia pracowników stały się codziennością. Miliony ludzi traciły pracę i nikt z tego powodu nie organizował masowych protestów, nie powstawały ruchy społeczne w obronie wyrzucanych z pracy. Bo to już była inna Polska – taka, w której o wszystkim decydowała, podobno, niewidzialna ręka rynku. A skoro niewidzialna, to nie wiadomo, w kogo uderzać i z kim rozmawiać. Tymczasem okazuje się, że wyjście z tej patowej sytuacji znaleźli właśnie, po raz kolejny, działacze „Solidarności”.
Przedstawiciele związku zawodowego, który wywalczył odbudowanie w Polsce kapitalizmu, i to w jego neoliberalnym wydaniu, sięgnęli po nowe metody walki o zwalnianych z pracy pracowników. Na stronie związku znaleźliśmy komunikat, który nawołuje do wyrażenia solidarności ze wszystkimi zwalnianymi pracownikami. Tym razem „Solidarność” nie nawołuje jednak do organizowania strajków czy protestów w obronie zwalnianych, a do… modlitwy. Komunikat ów brzmi: „Komisja Zakładowa Nr 788 NSZZ „Solidarność” w Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych S.A. informuje, iż 14 lipca br. o godz. 15.00, w Kościele Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny – kościół znajdujący się na Nowym Mieście w Warszawie przy ul. Przyrynek 2, odbędzie się msza święta w intencji wszystkich zwolnionych pracowników i ich rodzin”.
W tej sytuacji pozostaje mieć nadzieję – jeśli się wierzy w boga – że ten się zlituje nad zwalnianymi i podejmie stosowną interwencję. Nie można jednak wykluczyć, że się wkurzy na związkowców z „Solidarności”, że ci próbują zrzucić na niego swoje ustawowe obowiązki.