Szewc Fabisiak rozróżnia te dwa pojęcia uważając, że bezprawność polega na podejmowaniu działań niezgodnych z prawem natomiast bezprawie oznacza wprowadzanie w życie takich aktów prawnych, które są niezgodne z obowiązującym prawem.
Przykładów działań bezprawnych namnożyło się w ostatnich latach aż tyle, że na wymienienie wszystkich z nich mogłoby nie starczyć łamów Trybuny. Szewc Fabisiak przypomina, że początek tej dobrej zmianie dały dwie decyzje prezydenta a mianowicie ułaskawienie Mariusza Kamińskiego przed wydaniem przez sąd prawomocnego wytoku oraz zaprzysiężenie wybranych z naruszeniem prawa sędziów Trybunału Konstytucyjnego. I później potoczyła się lawina, która wartko toczy się dalej.
Ostatnio dzięki orzeczeniu warszawskiego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego na forum publiczne powróciła sprawa prezydenckich wyborów korespondencyjnych. Sąd uznał, że decyzja premiera zobowiązująca Pocztę Polską do przygotowania wyborów prezydenckich w trybie korespondencyjnym w rażący sposób naruszyła prawo. Jak można było przewidywać, orzeczenie sądu nie znalazło zrozumienia w czołowej partii rządzącej w odróżnieniu od jej koalicyjnych partnerów. Doszli oni bowiem do wniosku, że prawo ma być równe dla wszystkich wyłamując się tym samym z koalicyjnych kanonów. Jest to racjonalne z ich punktu widzenia, gdyż, jak zauważa szewc Fabisiak, głupotą byłoby branie na siebie współodpowiedzialności za nieswoje decyzje i działania. Zwłaszcza, że to w końcu Jarosław Gowin uratował obóz rządzący przed wyborczą kompromitacją. Swoje wygrał też Zbigniew Ziobro bynajmniej nie dlatego, iżby miałby być konsekwentnym zwolennikiem równości wobec prawa, lecz z tego powodu, że wyczuł tu okazję aby zyskać dodatkowy mocny punkt w rywalizacji z premierem Morawieckim.
Pisowscy idą jednak w zaparte powtarzając po raz kolejny, że rząd działał w warunkach wyższej konieczności spowodowanej wirusową epidemią. Szewc Fabisiak uważa jednak, że taka argumentacja nie trzyma się przysłowiowej kupy. Mogłaby ona mieć jakiś tam ślad uzasadnienia, gdyby wprowadzono w kraju stan nadzwyczajny dający władzy uprawnienie do podejmowania różnych niekiedy dziwnych decyzji. Jednak przed wprowadzeniem takiego stanu partia PiS broniła się wszystkimi kończynami zdając sobie sprawę z tego, że majowe wybory stwarzają największą szansę na ponowny wybór Andrzeja Dudy być może nawet w pierwszej turze. Orzeczenie sądu jak również opór koalicjantów zmusiły PiS do wycofania się z bezprawnej ustawy o bezkarności. Bezprawnej, gdyż w Polsce póki co obowiązuje zasada, iż prawo nie działa wstecz w związku z tym każdy, kto podejmuje niezgodne z prawem decyzje i działania musi liczyć się z konsekwencjami a nie oczekiwać tego, że po fakcie zostanie uniewinniony.
Inną normą, która powinna być przestrzegana w państwie szanującym swoje własne prawo jest ochrona praw nabytych. Normę tę złamano w przypadku tzw. ustawy dezubekizacyjnej. Była ona powszechnie krytykowana za to, że kieruje się zasadą odpowiedzialności zbiorowej. Zwrócił na to uwagę również Sąd Najwyższy uznając, że każdy przypadek umniejszania świadczeń emerytalnych należy rozpatrywać indywidualnie. Jednakże zdaniem szewca Fabisiaka nie tu tkwi istota problemu. Jak twierdzi, to kto pełnił jaką funkcję i jakich dopuszczał się czynów nie powinno w żaden sposób wiązać się z wysokością emerytury czy renty. Są to bowiem dwa odrębne byty prawne. Jeśli ktoś w przeszłości popełnił jakiś czyn niezgodny z prawem, to powinien za to odpowiadać przed niezawisłym i bezstronnym sądem a emerytura nie ma nic do tego. Jednak osoby ogarnięte antykomunizacyjnym amokiem widzą w tej niedoszłej ustawie przejaw sprawiedliwości dziejowej. Typowym przykładem takiej argumentacji może być wypowiedź jaką w emitowanym w TVP info Studiu Polska udzielił jego stały uczestnik pan Adam Borowski. Stwierdził on mianowicie, iż działające w PRL służby specjalne pracowały na rzecz obcego mocarstwa. Idąc śladem tej absurdalnej logiki należałoby poobcinać emerytury i renty również kadrze zawodowej wojska a idąc dalej także pracownikom państwowej, bo przecież podległej ZSRR administracji. Chyba, że wojsko oraz administracja było wyjęte spod sowieckiej okupacyjnej kontroli co z kolei nijak nie przystaje do teorii o całkowitej podległości Moskwie. Oba omawiane powyżej gnioty prawne są dowodem na bezprawność i bezprawie, które na szczęście udało się zahamować dzięki interwencji sądów – podsumowuje swoje spostrzeżenia szewc Fabisiak.