Historia jest cenna nie tyle przez swe pamiątki, co przez doświadczenia i nauki.
gen. Wojciech Jaruzelski
Mija 63 lata od ogłoszenia idei strefy bezatomowej. Minister Spraw Zagranicznych Adam Rapacki zawarł ją w słowach- „W interesie bezpieczeństwa Polski i odprężenia w Europie, po uzgodnieniu swej inicjatywy z innymi członkami Układu Warszawskiego, Rząd Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej oświadcza, że w razie wyrażenia zgody przez oba państwa niemieckie na wprowadzenie w życie zakazu produkcji i magazynowania broni jądrowej na ich terytorium, Polska Rzeczpospolita Ludowa gotowa jest wprowadzić również taki sam zakaz na swoim terytorium”. Wygłosił je 2 października 1957 r., podczas 12 Sesji ONZ. Strefa miała obejmować cztery kraje: wspomniane dwa państwa niemieckie, Polskę i CSRS. Na tej Sesji, poza Polską- zgodę wyraziła CSRS. Kilka dni później NRD. Natomiast niemal natychmiastowy sprzeciw zgłosiła NRF, USA i Wielka Brytania, nie podejmując nawet merytorycznej dyskusji. Sekretarz generalny NATO Henry Spaak określił Plan jako „pełen hipokryzji”, którego „przyjęcie byłoby szaleństwem”, gdyż pozbawiałoby Zachód obrony. Czyżby rzeczywiście wierzył, że ZSRR zaryzykuje użycie tej broni? Wątpiąc, ocieram się o brak taktu. Choć idea zyskała obywatelstwo na świecie, o czym przypomniał 28 lat później, gen. Wojciech Jaruzelski na 40 Sesji ONZ, 27 września 1985 r. (tekst z 25-27 września 2020 i wcześniejszy z 1-2 czerwca 2020); po dzień dzisiejszy na tym obszarze nie uzyskała mocy prawnej. Czy jest taka szansa w III dekadzie XXI wieku? Pytanie to stawiałem w kilku poprzednich tekstach.
Istota bezpieczeństwa
Naukowcy opracowali kilkadziesiąt definicji bezpieczeństwa, analizując je w różnych aspektach. Najkrócej mówiąc-to stan, który daje poczucie pewności i gwarancje jego zachowania oraz szansę na doskonalenie. To jedna z podstawowych potrzeb człowieka. To brak ryzyka utraty czegoś, co człowiek szczególnie ceni. Zastanówmy się chwilę nad tymi skrótowymi określeniami Cóż – w sensie państwowym narodowym, daje człowiekowi „poczucie pewności”, jeśli nie utrata jego państwa, a w znaczeniu ludzkim życia. Przez co, czym człowiek może te wartości stracić? Nie kwestionowaną od 75 lat-pierwszą pozycję, jako „narzędzia” utraty poczucia bezpieczeństwa zajmuje broń jądrowa. Skutki jej użycia dla człowieka i środowiska naturalnego pokazała całemu światu Hiroszima oraz Nagasaki. Płynąca stąd „nauka” nie straciła znaczenia po dziś dzień. Broń jądrowa, jej wyrzutnie, składy i środki produkcji były i dziś także będą celem uderzeń jądrowych i rakietowo-lotniczych. Dlatego strefa bezatomowa, jako obszar na którym nie ma broni jądrowej pod żadną postacią, co głównie zależne jest od władz państwowych. Jako obszar gwarantowany umowami wojskowymi, międzynarodowymi, że tu broń ta nie będzie miała zastosowania. By tak się stało, by tak było nadal, należy postawić pytanie- czy Polska należycie czuwa, troszczy się o bezpieczeństwo uzyskujące wymiar zewnętrzny międzynarodowy, właśnie poprzez umowy, traktaty, sojusze polityczno-militarne? W rocznicę ogłoszenia Planu Rapackiego, pytanie staje na porządku dnia, staje się niezbywalne! Są dwa niejako ponadczasowe powody. Pierwszy-„Nikt nie ma wyłączności na pragnienie pokoju. Są jednak narody, którym dramatyczna historia daje szczególne moralne prawo oraz nakłada niezbywalny obowiązek, aby przypominać, ostrzegać, wzywać do opamiętania. Naród nasz jest jednym z nich… Kraj nasz był zawsze w pierwszym szeregu >ochotników pokoju<”- mówił w ONZ Generał (pisałem w poprzednim tekście). Od kilku lat pojawiają się „pogłoski” o możliwości zainstalowania broni jądrowej w Polsce- oto powód drugi. Nie dopuścić do rozprzestrzeniania, do proliferacji czy nawet zmiany dyslokacji broni jądrowej, szczególnie w Europie Środkowo-Wschodniej, a w Polsce nade wszystko. Broń jądrowa w Europie Od kiedy w Europie jest broń jądrowa? Precyzyjnej odpowiedzi brak, jest w tajnych archiwach USA. Wiadomo, od 1954 r. USA zaczęły składować broń jądrową na terenie NRF i Wielkiej Brytanii (tu silosy jądrowe były wspólne), przygotowania trwały w Belgii, Holandii, Grecji i Turcji. 1 kwietnia 1957 r. Kanclerz NRF Konrad Adenauer oficjalnie wypowiedział się za wyposażeniem Bundeswehry w broń jądrową. Kolejny raz przypomniał roszczenia terytorialne i zastrzeżenia graniczne wobec Polski. Także wiadomo od wielu lat, że w 1949 r., gdy powstawało NATO, Amerykanie mieli 3067 ładunków jądrowych. W tym czasie- tylko USA dysponowały taką bronią, Francja i Wielka Brytania pod koniec lat 50.tych Ile spośród nich było w Europie? Można się domyślać, w b. NRF, Francji, Wielkiej Brytanii, później w Belgii, Holandii i innych krajach. USA w latach 70. wydzieliła ze swoich zasobów do dyspozycji NATO 15818 ładunków jądrowych, z tego 2500 pocisków artyleryjskich dla Bundeswehry. Gdyby wówczas, w latach 70 czy 80. doszło do lokalnego konfliktu zbrojnego w Europie- jak teoretycznie zakładano – z ograniczonym użyciem broni jądrowej – kto z Państwa dziś wykluczy, że ta broń ominęłaby naszą Ojczyznę? Przecież fakt posiadania broni jądrowej przez USA w Europie był podstawą, ideą strefy bezatomowej w Europie, jaką zgłosił Adam Rapacki. Broń jądrowa w Polsce Od wielu lat wiemy, że w marcu 1954 r., do jednostki Północnej Grupy Armii Radzieckiej (PGAR) w Strachowie k. Świętoszowa przybywają pierwsze pociski z głowicami atomowymi. W lipcu 1965 r.,(3 lata po kryzysie kubańskim) ZSRR bez powiadamiania polskich władz wprowadza do PGAR kołowe wyrzutnie rakiet z głowicami atomowymi. W 1967 r. władze wyraziły zgodę na rozmieszczenie dwóch magazynów. Wiemy też, że Władysław Gomułka nie ufał ZSRR i miał ku temu podstawy – wówczas były to różne sygnały i przypuszczenia, a po latach są fakty. Wspomniany Plan Rapackiego, był praktycznym wyrazem naszej suwerenności na arenie międzynarodowej, ale także formą poddania terytorium Polski międzynarodowej kontroli. Dlaczego- gdyby powstała w Europie strefa bezatomowa, wówczas – zgodnie z polskim „Memorandum” byłaby oczywista potrzeba kontroli przestrzegania jej zasad, właśnie pod względem składowania ładunków jądrowych, środków ich przenoszenia, także u nas. My, jako kraj takiej broni nie posiadaliśmy, ale nasz „wielki brat”? Rzut oka na historię Tu taka dygresja. W tekście „Armia Radziecka” …(21-22 września 2020), napisałem, że 1 lipca 1991 r. Układ Warszawski (UW) został rozwiązany w Pradze. Celowo- pozostawiając Państwu domysł- nie napisałem dlaczego został rozwiązany? Najkrótsza odpowiedź brzmi- bo nie chcieli go dalej członkowie, tak jego członkowie! wśród nich Polska, a głównie sam ZSRR. Co na takiej decyzji Kremla zaważyło? Kilka czynników-głównie sytuacja gospodarcza, jej wydolność w pokryciu coraz bardziej rosnących potrzeb- niektórzy powiedzą że ubożenia społeczeństwa, też będą mieli wiele racji. Ciężary ZSRR, ponoszone na pokrycie finansowego wspierania budowy demokracji i socjalizmu w kilku krajach Trzeciego Świata, na utrzymanie zagranicznych kontyngentów armii i potencjału uzbrojenia (w ramach UW), wysoce przerastały możliwości gospodarki. Tu proszę dostrzec wpływ wyścigu zbrojeń z USA i jego koncepcji wojen gwiezdnych, które wymuszały nakłady na zbrojenia, a którym ZSRR nie mógł finansowo sprostać. Tu proszę dostrzec światowy czasowo zbieg doboru mądrości polityków- tak, właśnie mądrości! Proszę zauważyć- na Kremlu urzęduje Michaił Gorbaczow; prezydentem USA George Bush; prezydentem Francji Francois Mitterand; premierem Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher; kanclerzem RFN Helmut Kohl; Papieżem-Polak, który Generałowi, 13 stycznia 1987 r. mówi – „Opatrzność zesłała nam Gorbaczowa, oby mu tylko głowy nie ukręcili” (oczywiście, pucz Janajewa w 1991r.- „ukręcił”, na szczęście już po podjęciu strategicznych, światowych decyzji). Wielu z Państwa w tym miejscu zapyta- na czym te decyzje strategiczne polegały? Po pierwsze- USA. Prezydent George Bush widzi (meldunki wywiadu) proces słabnięcia potencjału gospodarczego ZSRR. Choć wyścig zbrojeń „przykłada rękę” do tego słabnięcia, USA nadal kontynuuje proces redukcji broni jądrowej. Taka postawa USA pozwala ZSRR, a potem Federacji przenieść broń jądrową z Białorusi i Ukrainy na swoje terytorium. „Spirala zimnej wojny idzie w dół”- obrazowo oceniał Generał. Także „idzie w dół”, albo inaczej-nabiera mocy redukcja sił zbrojnych. Tu zaś Pan Jaruzelskiego (1987) zyskuje aplauz na Zachodzie. Poprawne- jeśli napiszę, że przyjazne momentami stosunki Busha z Gorbaczowem- nie popełnię rażącego błędu. Taką postawą wspiera nie tyle reformy z ZSRR, ile budzi zaufanie do USA. Właśnie- to zaufanie pozwala Kremlowi (Gorbaczowowi ze współpracownikami) podejmować decyzje: Gorbaczow, „odpowiada” na tę postawę rozpoczęciem wycofywania wojsk radzieckich z NRD w 1989 r.; przychylnością na zjednoczenie Niemiec (na tę myśl Kohla jeszcze w 1987 r. w Bonn, mówił- „niet”)-zaczyna „chwiać się” mur berliński; Po drugie- mądrość Polski (Generała, reformatorów) To zaufanie sprawia, że prezydent USA od 1987 r. wspiera proces Okrągłego Stołu (czyni to różnymi kanałami Papież), także Gorbaczow. George Bush wspiera wybór Generała na urząd Prezydenta Polski. „Proces wyboru” dyplomatycznie wspiera Papież, Zachód (Thatcher, Kohl Mitterand) i oczywiście Gorbaczow. Co więcej-prezydenci USA i Francji, premier Anglii zgodzą się na zjednoczenie Niemiec- pod warunkiem zachowania nienaruszalności zachodniej granicy Polski, do czego w Paryżu przekonywał Generał z Tadeuszem Mazowieckim i szefem MSZ. Dyplomatyczne wsparcie USA i Gorbaczowa sprawi, że granica uzyska traktatowe gwarancje w Moskwie 12 września 1990 r., przed podpisaniem aktu o zjednoczeniu Niemiec. Pytam, kto o tym fakcie pamiętał w Polsce – teraz minęła 30 rocznica? Wnioski Wyciągnięcie mądrych wniosków w USA i na Zachodzie Europy pod koniec lat 80.ubr. z lat zimnej wojny, z teorii i praktyki „równowagi strachu”- pozwoliły przejść do mądrej, opartej na mądrym zaufaniu wzajemnej współpracy-zrozumieć Wschód, Gorbaczowa.
To Zachód, który generalnie „górował” nad Wschodem- dał pierwszeństwo rozwadze. Zechciał zrozumieć różne historyczne i kulturowe uwarunkowania swojego przeciwnika, okresowo nawet wroga! Wschód – ZSRR, Europa Środkowo-Wschodnia na czele z Polską-PRL! mądrze te „gesty i okazje” przyjęła i mądrze, pokojowo wykorzystała. Zachód tym sposobem odniósł zwycięstwo nad ustrojem, systemem, (teorią i praktyką), którą zwalczał 45 lat. Doprowadził do jego upadku, niejako pod „własnym ciężarem”, na pokojowej drodze i dla dalszego pokoju, nie płacąc za to zwycięstwo krwią mieszkańców całej Europy, zapewne USA i ZSRR, bez jakichkolwiek gwarancji na dalsze istnienie życia na Ziemi- gdyby doszło do „jądrowej wymiany ciosów”. Stąd wynika kolejne- na miarę przyszłości pokoleń – pytanie. Co czynić, by świat nadal pokojowo się rozwijał? Co Polska może i powinna czynić by broń jądrowa zniknęła z Europy. Pogłoski i fakty. ALARM! Dziennik Trybuna poinformował, że 3 września 2017 r. w „debacie kanclerskiej” Martin Schulz. zgłosił propozycję – jeśli zostanie kanclerzem, podejmie kroki by terytorium Niemiec ogłosić strefą bezatomową. Oznaczałoby to usunięcie jądrowych instalacji USA. Niektórzy z nas, znający historię mogli westchnąć- może ziści się nadzieja na strefę bezatomową! Choć wielu z uwagą słuchało tej dyskusji, przegrana Martina Schulza niejako „zamknęła sprawę”-nie na długo. „Polski Minister Spraw Zagranicznych chce rozmieszczenia amerykańskiej broni jądrowej w Europie”, napisał Der Spiegel, 1 lutego 2019 r. Tę przerażającą informację, zawarł red. Andrzej Ziemski w publikacji – „NIE dla ładunków jądrowych na ziemiach polskich” (Trybuna, 4-5 lutego 2019). Skąd i czyj taki pomysł, by ładunki jądrowe miały być w Polsce? Czytelnicy także zwrócili uwagę na wiadomość, że „w naszym europejskim interesie jest, aby amerykańskie wojska i rakiety nuklearne stacjonowały na kontynencie”- powiedział Jacek Czaputowicz „Nie wykluczył, że będzie to w Polsce, choć jak podkreślił, >wcale sobie tego nie życzymy<”, napisał Andrzej Ziemski- któremu najuprzejmiej dziękuję za zwrócenie uwagi na ten najżywotniejszy dla Polaków problem. Przeczytajcie Państwo raz jeszcze tę myśl „pierwszego polskiego dyplomaty”. Może zapytacie- jakiż to jest ten „nasz i europejski interes”, skoro mają go chronić amerykańskie rakiety, a jednocześnie „nie bardzo chcemy”, aby były w Polsce? Jaką tu Minister kryje tajemnicę? Na zdrowy rozum biorąc- wiemy, że naszym najżywotniejszym interesem jest nasze, osobiste, rodzinne i narodowe życie. Czy inne narody, kraje mają rozbieżne z nami interesy w tym względzie? Czy „nasz i europejski interes” nie wymaga ogłoszenia alarmu? Przecież jest „interesem” istnienie, życie Polski jako Narodu i Państwa! Po co w Polsce broń jądrowa? Przecież w 2020 r. można wystrzelić rakietę z głowicą jądrową z atomowego okrętu podwodnego na dalekim Atlantyku czy Pacyfiku i trafić – dla przykładu- w Pałac Kultury! Że wojska amerykańskie są w Europie od zakończenia II wojny światowej w 1945 r. a dokładnie rzecz biorąc- od 6 czerwca 1944 r. (lądowanie w Normandii), wie średnio zdolny uczeń szkoły średniej. Dlaczego polski minister na początku 2019 r. chce „amerykańskich wojsk i rakiet nuklearnych na kontynencie” – kto z Państwa zna odpowiedź? W maju br. J.E. pani Georgette Mosbacher, ambasador USA w Polsce, zamieściła taki twitt: „Jeśli Niemcy chcą zmniejszyć potencjał nuklearny i osłabić NATO, to być może Polska – która rzetelnie wywiązuje się ze swoich zobowiązań, rozumie ryzyka i leży na wschodniej flance NATO-mogłaby przyjąć ten potencjał u siebie”. Ta myśl i „pochwała” wywołała komentarze w polskiej prasie (ostrożne z dozą „soli”) i europejskiej. Nawiązywano do dyskusji w Niemczech, m.in. o zakupie w USA samolotów- nosicieli broni jądrowej oraz realizacji programu NATO- nuclear sharing. Za wycofaniem amerykańskiej broni jądrowej z Niemiec opowiedział się szef frakcji SPD w Bundestagu. Stanowisko poparli przywódcy SPD, socjaldemokratyczni politycy w rządzie i Bundestagu byli przeciw. Do problemu odniósł się także ambasador USA w Niemczech, który skrytykował stanowisko SPD. Jego zdaniem Niemcy powinni się zdecydować, czy chcą kontynuować sojusz nuklearny z USA. Do trwającej od pewnego czasu dyskusji w USA włączył się były dyplomata USA m.in. w Polsce, były dyrektor ds. Rosji i Ukrainy w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego USA. Uważa on, że przerzucenie sił nuklearnych USA z Niemiec do Polski jest za drogie, niebezpieczne i zbyt prowokacyjne wobec Rosji. Jest zdania, że dyskusja amerykańskich dyplomatów daje dodatkowy argument zwolennikom wyprowadzenia broni nuklearnej z Niemiec- „Teraz mogą po prostu powiedzieć, że można tę broń zabrać do Polski”. Zbigniew Brzeziński, którego wypowiedzi cytowane są u nas- jak mówił Generał- „na klęczkach”- otrzymując 12.05.06 od „Gazety Wyborczej” tytuł „Człowieka Roku”, pytany o wykorzystanie przez Polskę obecnie „optymalnej sytuacji międzynarodowej” -odpowiedział: „Polska nie jest na Księżycu, ale między Odrą, Nysą i Bugiem. Polska jest, ale bez przesady, do pewnego stopnia, sojusznikiem Ameryki, ale nie jest jej sąsiadem”. Kto z Państwa wskaże przykłady, że obecne władze pamiętają o płynących z tej myśli praktycznych wnioskach. Przypomnę, że rok temu w naszej prasie, za doniesieniami z USA pojawiły się spekulacje o przenoszeniu amerykańskich ładunków jądrowych z Turcji do Polski. Miało to być efektem retorsji NATO wobec Turcji za zakup rosyjskich systemów S-400. Rosja, bacznie przysłuchująca się dyskusji o szeroko rozumianym bezpieczeństwie, a o broni jądrowej szczególnie, także zabrała głos. Szef dyplomacji Siergiej Ławrow, zwrócił uwagę, że przesunięcie amerykańskiej broni atomowej z Niemiec do Polski stanowiłoby bezpośrednie naruszenie porozumień Rosja-NATO. Rzecznika MSZ, rozszerzając wypowiedź szefa uznała takie działanie za pogorszenie już napiętych stosunków między Rosją a NATO. Wskazała, że Stany Zjednoczone mogłyby wnieść rzeczywisty wkład we wzmocnienie bezpieczeństwa europejskiego, przenosząc amerykańskie głowice jądrowe na terytorium Stanów Zjednoczonych. Rosja zrobiła to już dawno temu, przenosząc całą swoją broń jądrową z Europy Środkowej i Wschodniej w latach 90. na swoje terytorium. Czy USA w tym przypadku nie powinny sięgnąć po przykład George Busha- kwestia zaufania- oraz Gorbaczowa i Jelcyna w sprawie „zabrania” do siebie tej broni? Powyższe fakty opisał Andrzej Ziemski w DT 25-26 maja 2020, dziękuję. Strategia Bezpieczeństwa.
Zatwierdzona 12 maja 2020 r. przez Prezydenta RP Strategia Bezpieczeństwa, uznaje, że „podstawowym czynnikiem kształtującym bezpieczeństwo Polski jest jej silne osadzenie w strukturach transatlantyckich i europejskich, a także rozwój współpracy dwustronnej i regionalnej z najważniejszymi partnerami”. Bez dozy złośliwości, należy tu postawić pytanie- dlaczego dotąd nie uzyskaliśmy czytelnych, jasnych gwarancji, że art. 5 Traktatu NATO, dot. uznania agresji na Polskę jako atak na cały Sojusz i konieczność każdego państwa- członka podjęcia stosownych do swoich możliwości kroków? Czyżby zapomniano o wnioskach z Września 1939 r.? A jeśli mowa o „osadzeniu w strukturach… europejskich”- nie mamy sobie nic do zarzucenia? Czyżby decyzje TSUE (Trybunał Sprawiedliwości) można było lekceważyć? Czytam, że „Polska przywiązuje również dużą wagę do rozwoju współpracy regionalnej, min. w ramach Dziewiątki Bukareszteńskiej, Grupy Wyszehradzkiej, Trójkąta Weimarskiego, Inicjatywy Trójmorza oraz współpracy z państwami regionu Morza Bałtyckiego”. Chciałbym głośno krzyknąć, wprost pokłonić się Autorom tego zapisu, mając nadzieję, że może tym razem Polska wyciągnie wnioski z niezbyt odległej przeszłości. W 1996 r. pojawiła się myśl utworzenia strefy bezatomowej od Bałtyku do Morza Czarnego, obejmująca m.in. Białoruś, Ukrainę i Polskę. Jednakże z powodów politycznych nie doszła do skutku. Wstydziłbym się przypominać, że „rozwój współpracy regionalnej” – też w sferze gospodarczej i polityczno- wojskowej powinien obejmować obu naszych sąsiadów na wschodzie. A czy wspomniane wyżej organizacje nie są wręcz gotową tkanką współczesnej strefy bezatomowej w Europie Środkowo -Wschodniej? Czy my, Polska tak boleśnie doświadczeni przez Historię, inicjatywą utworzenia takiej strefy możemy stać się kolejny raz „ochotnikiem pokoju<”? Przecież w tym względzie wśród Polaków nie będzie i nie może być różnic, sprzeczności! Wszyscy, bez względu na polityczne przekonania i wyznawane wartości religijne chcemy żyć w pokoju. Z woli Boga czy natury odejść z tego świata z poczuciem dozy pewności, że nasze dzieci i wnuki biorąc z nas przykład będą żyć szczęśliwie. Jest jeszcze jeden, jakże wymowny przykład. 8 września 2006 r. w Semipałatyńsku podpisano Układ o Strefie Wolnej od Broni Jądrowej w Azji Centralnej – obejmuje Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Turkmenistan i Uzbekistan. Mało kto o tym wie, gdyż nasze media wyrozumiale nie informowały. Kto z Państwa wie dlaczego? A może właśnie Polska, jako „Członek Europy” powinna przypomnieć wezwanie, apel gen. Charles’a de Gaulle’a- „Europa od Atlantyku po Ural” (rozmawiał o tym z Józefem Cyrankiewiczem i Władysławem Gomułką w 1967 r. w Warszawie, napiszę odrębny tekst) i podjąć starania o upowszechnienie i wdrożenie. Czy nasza Historia- „cenna przez doświadczenia”, nie żąda od Polaków „nauki”- bycia wprost budowniczymi pokoju „Od Atlantyku po Ural” w III dekadzie XXI wieku. Pomyślmy, działajmy! Rektorzy, Dziekani… Obraziłbym Wasze Magnificencje, profesorów, uczonych, pracowników nauki – apelem u progu roku akademickiego 2020-2021 o podjęcie problematyki bezpieczeństwo narodowego na kierunkach je prowadzących.
Podjęcie i wręcz nagłośnienie tej tematyki wśród studentów, na uczelnianych konferencjach i w publikatorach, na łamach prasy ma uzasadnienie w różnych sondażach, badaniach opinii społecznej, w środowiskowych dyskusjach. Sentencja-„Umysły są jak spadochrony. Działają, kiedy są otwarte” (Tomasz Dewark) właśnie dziś – w Polsce wymaga praktycznego zastosowania. Naukowo mówiąc- jako kształtowania umiejętności obiektywnego „patrzenia”, rozumienia uwarunkowań przeszłości (historii) oraz rzeczywistości, „dzisiejszego dnia” i odpowiedzialności za przyszłość Ojczyzny. Zastanawia, czy nasi politycy rozumieją skalę współczesnego zagrożenia dla kraju i swojej odpowiedzialności za bezpieczeństwo Polski. Może czas najwyższy ogłosić alarm dla Polaków, jeszcze nie jest za późno. Proszę, apeluję do Państwa- zastanówmy się, nie bądźmy obojętni. Nawet dla sędziwych Polaków musi być ważna myśl, wyobrażenie-czy i jak będą żyły nasze dzieci i wnuki. Czy na naszych mogiłach leżał będzie zwyczajny kurz, czy radioaktywny pył, choć nie będziemy tego odczuwać! Redaktor Naczelny Trybuny, Pan Piotr Gadzinowski w „Ostatniej szansie”, 25-27 września 2020 zachęca do dyskusji m.in. „o bezpieczeństwie narodowym”. Jednocześnie pyta-„Czy jego gwarancją ma być tylko kontyngent wojsk USA”. Proszę bacznie zwrócić uwagę na słowa Pana Redaktora- zachęca do dyskusji, do myślenia i działania. Kogo-wszystkich, zgodnie ze swoimi kwalifikacjami i zawodowymi możliwościami. Podkreślam- nie neguje obecności wojsk USA w Polsce, ale wyraźnie pyta- co konkretnego uczyni nasza władza. Profesor Grzegorz Kołodko (DT, 27-29 marca 2020). „Chcę mocno podkreślić, że jeśli mamy troszczyć się o bezpieczeństwo społeczeństwa i ludzi, co tak bardzo podkreślają uczestnicy każdych wyborów, łącznie z obecnymi- prezydenckimi, to niech politycy i parlamentarzyści wykażą się minimalnym rozsądkiem i odwagą i zamrożą co najmniej na pięć lat tzw. wydatki obronne. Nie będziemy przecież walczyć z koronawirusem przy pomocy myśliwców F-35, nakręcając przy okazji koniunkturę amerykańskim protektorom. To lizusostwo pro-amerykańskie powinno się skończyć. Bezpieczeństwo Polski spokojnie może być zachowane przy zamrożeniu wydatków na obecnym, minimalnym poziomie, a cały przewidywany przyrost powinien być skierowany na dofinansowanie profilaktyki i lecznictwa, nie tylko w obecnej walce z epidemią”.
Spodziewam się, że listopadowa konwencja Lewicy, nie tylko SLD – zachęci Państwa Czytelników do dyskusji na łamach Trybuny, do wcześniejszego składania wniosków i propozycji. Że politykom, przedstawicielom władzy wszystkich szczebli, dostarczy w tym względzie kilku interesujących myśli i koncepcji ich wdrożenia.