17 listopada 2024
trybunna-logo

„Audyt”

Tzw. „audyt” rządów PO i PSL, trwał 10 godzin. Jeśli go jednak dobrze „ścisnąć”, niewiele pozostaje w ręku. Ale przecież nie o to chodziło. Celem PiS nie było rzetelne podsumowanie dokonań i zaniechań rządów PO-PSL, lecz ich skryminalizowanie. Ten zabieg był przeprowadzony świadomie, na zimno i udał się. „Złoty mercedes” na trwale zapisał się w społecznej pamięci, jako symbol rządów Tuska i Kopacz. Wypłukał z niej „ciepłą wodę”. A, że mercedes nie był złoty, tylko szaro-jakiś tam?… No, to co? Dlatego jakakolwiek poważna krytyka tego, co zrobił PiS jest bez sensu. Co z tego, że można zakwestionować większość zdań wypowiedzianych przez służących Prezesa, patrzących mu głęboko w oczy w poszukiwaniu aprobaty i pochwały? Nie o to chodziło, czy to prawda, ale o to, żeby społeczeństwo nabrało przekonania, że rzeczywiście państwo Tuska i Kopacz, to „ch…, dupa i kamieni kupa”. 8 lat temu posłanka PO, Pitera zrobiła aferę na całą Polskę, bo znalazła jeden (!) przykład, że jakiś poseł PiS służbową kartą zapłacił niecałe 5 zł. za dorsza… No, to teraz PiS pokazał publice, jaka jest różnica między nimi a „tuskowymi” – jak między dorszem a „złotym mercedesem”. I kto jest większy krwiopijca?
Na dobrą sprawę sejmowy PiS-audyt-show, nadaje się do obśmiania. Jeśli „Kaczyńscy” walą w PO, że podwyższył VAT do 23 proc., to przecież mogli go już obniżyć… Jeśli ich zdaniem kwota wolna od podatku jest za niska, to mieli czas ją podnieść. Jeśli PO nie umiała wykorzystywać pieniędzy unijnych, to, dlaczego oni nie wykorzystali jeszcze nic, choć upłynęło już ponad 30 procent czasu perspektywy finansowej budżetu Unii na lata 2014-2020?
Żadna z poważnych spraw nie skupiła na sobie uwagi mówców. Nad każdą jeden po drugim się prześlizgiwali. Nie byłoby to możliwe, gdyby był to poważny audyt. Zamiast pyskówki o wszystkim, można przecież było skupić się na czymś naprawdę istotnym. Po poprzednich rządach rzeczywiście pozostały sprawy, które wymagają namysłu i wnikliwej analizy. Na przykład w roku 2007 dług publiczny wynosił 500 mld., a po rządach PO-PSL wynosi bilion sto miliardów. Albo sprawa wyprowadzania zysków przez firmy zagraniczne – niektóre agencje twierdzą, że ten proceder osiągnął już skalę ok. 90 mld. złotych rocznie. To kilka procent budżetu państwa. Czy rząd PO-PSL miał jakiś pomysł, co z tym robić, jak przeciwdziałać? Nie miał? Dlaczego? Może temu sprzyjał? Co z Inwestycjami Rozwojowymi, które były sztandarowym pomysłem poprzedniego rządu na ożywienie inwestycyjne? Minister Sienkiewicz miał rację?
Zamiast poważnej rozmowy oglądaliśmy jednak demonstrację lojalności członków PiS wobec Prezesa Kaczyńskiego, mierzoną słowami dobranymi dla pohańbienia przeciwników. Na dodatek często wypowiadanymi w sprawach i przez ludzi niegodnych krztyny zaufania. Jeśli bowiem chodzi o obkładanie krwioobiegu państwa pijawkami znajomych i pociotków, to PiS w niczym nie różni się od PO-PSL! Kuzyn prezesa w telewizji, znajoma Mamusi i pożyczkodawczyni prezesa w ociekającej pieniędzmi spółce skarbu państwa, tamże wieloletni przyjaciel. Tysiące osób powiązanych rodzinnie i towarzysko z PiS-em, rozrzuconych po posadach w całym kraju, skutecznie i bezapelacyjnie odbiera PiS-owi prawo do krytykowania kogokolwiek.
Poza hurtową utratą wiarygodności PiS traci też wiarygodność detalicznie. Cokolwiek powie Mariusz Kamiński, funta kłaków nie jest warte, gdyż jego zaangażowanie w obronę państwa przed złoczyńcami sąd wycenił na trzy lata bezwzględnego więzienia za łamanie prawa. Wydobyty z matni przez prezydenta przed ostatecznym rozstrzygnięciem, może się cieszyć wolnością, ale nie zaufaniem.
Oddzielne kuriozum stanowi przypadek Antoniego Macierewicza. Jego bezwzględna wiara, że wszyscy bez mała oficerowie – osobliwie służb wywiadu i kontrwywiadu, ale generalnie całego wojska, są podejrzani bądź to o złodziejstwo, bądź to o brak elementarnych umiejętności wojskowych, bądź to o zdradę i współpracę szpiegowską z Rosją, kosztowało już Rzeczpospolitą bardzo dużo pieniędzy, które w formie zadośćuczynienia pomawianym należało im wypłacać na mocy wyroków sądowych. Zaiste miłość prezesa Kaczyńskiego do tego człowieka jest ślepa i da się wytłumaczyć tym tylko, że to jedyna osoba w państwie, która głęboko wierzy zamach smoleński, gotowa jest bronić tego absurdu publicznie i wydać każde państwowe pieniądze, żeby sprawa toczyła się wbrew faktom, logice i zdrowemu rozsądkowi, ale za to zgodnie z wyobrażeniem pana prezesa i kilku ciągle niezaspokojonych „prawdą” wdów. Wystąpienie sejmowe ministra Macierewicza tylko w tym sensie stanowiło „nową jakość”, że tym razem charakterystyczne dla niego pomieszanie z poplątaniem przybrało formę teatralną. Pytając poprzedników: „co takiego wam Polska zrobiła, że ją tak pozostawialiście bezbronną?”, jako żywo pan minister przypominał filmową diwę przedwojnia, Jadwigę Smosarską, w roli Stefci Rudeckiej. I takie same wywołał emocje zalanej łzami patriotycznego wzruszenia partyjnej publiki.
Czy więc należy współczuć PO i PSL, że stali się ofiarą tak ogromnej manipulacji? A niby dlaczego? W końcu pan Kaczyński wykorzystał ich pomysł, tylko go udoskonalił. W roku 2014 rząd Donalda Tuska też przepłynął całodzienną falą przez Sejmową mównicę. 16 ministrów i sekretarzy stanu opowiadało do znudzenia, czego to nie dokonają, żeby z każdego polskiego kranu ciekła ciepła woda. Na koniec wszystkie kluby poselskie miały raptem po 10 minut, żeby się do tej chwalby ustosunkować. Jeśli więc nawet ktoś miał zastrzeżenia, czy wątpliwości, to i tak nie zdążył ich wypowiedzieć, bo ówczesny Marszałek Sejmu używał tego samego dzwonka, co teraz Marszałek Kuchciński. Prezes Kaczyński udoskonalił więc tylko tę metodę. Do zachwalania swojego programu wykorzystał kampanię wyborczą, a kiedy już opanował mównicę sejmową, to wykorzystał ją do symbolicznego nałożenia na członków PO i PSL więziennych pasiaków. Minister skarbu, Jackiewicz dopełnił zaś misterium przemiany polityków w kryminalistów, wołając za Piłsudskim: Bić …… – wiecie państwo, kogo!”. Wiemy – „k… i złodziei”… I to było jedyne przesłanie do narodu. Dlatego nic z tego nie wynika i nie wyniknie – poza kolejnym transparentem na Legii, obiecującym szubienicę następnym przeciwnikom „prawdziwych Polaków”.

Poprzedni

Wciąż robią nas na szaro

Następny

Lewandowski królem