Dom bez książek, to jak dom bez okien. Wszędzie jest ciemno i nic nie widać, a świat staje się kompletnie niezrozumiały. I wtedy pada znane w całej Polsce pytanie „Jak żyć?”
Ponad 20 lat temu dyplom uczelni wyższej predestynował nie tylko do otrzymania atrakcyjnej pracy, ale stawiał absolwenta, zwłaszcza tego, który kończył kierunek humanistyczny, w szeregu ludzi, którzy z książką są zaprzyjaźnieni na co dzień. W pewnych środowiskach nie wypadało nawet nie przeczytać żadnej książki aktualnego noblisty. Dziś nikogo już nie dziwi, że młody człowiek spotyka się z książką jedynie w szkole i na studiach, a w domu zamiast półek wyłożonymi książkami ma na ścianie wielki telewizor plazmowy. Nauczyciele wychowanie przedszkolnego dostrzegają, że rodzice nie czytają bajek na dobranoc, gdyż wolą włączyć telewizor i karmić dzieci bajkami ze szklanego ekranu. Jak sami twierdzą, wynika to z notorycznego przepracowania, a tym samym braku czasu na wieczorne rozmowy z dzieckiem. Ci, których rodzice czytali baśnie do poduszki, mimo zmęczenia po całym dniu pracy, chcą jednak kontynuować rodzinne tradycje. A efekty wieczornego czytania są widoczne gołym okiem. Dziecko szybciej zaczyna mówić, lepiej się rozwija i ma przede wszystkim bliski kontakt ze swoimi rodzicami, co rodzi ogromną więź i procentuje na przyszłość. Tymczasem z badań, które zleciła Biblioteka Narodowa wynika, że 63 procent naszej populacji nie miało książki w ręku, a 14 proc. jest poza kulturą pisma (nie czytało ani jednego czasopisma, książki, tekstu dłuższego niż strony, informacji w Internecie).
Przyczyn tego zjawiska jest wiele. Co roku ginie w Polsce 200-300 księgarni. Dane wywiadowni Bisnode Polska mówią, że zostało ich tylko około 5 tys. Księgarnie dobija VAT podniesiony w 2011 roku z zera do 5 proc. Dlatego wiele z nich szukając ratunku sprzedaje artykuły papiernicze lub nastawia się w szczególności na sprzedawanie kryminałów, bo one najlepiej się sprzedają.
Polska Izba Książki apeluje o promocję czytelnictwa i lobbuje za ustawą o jednolitej cenie książki. Ta cena miałaby być stała przez cały rok. Ustawa ma też chronić budżety księgarni, bo dziś często nie mają wpływu na cenę tytułów. Jak na razie sprawa ustawy przycichła. Czy rządzącym zależy na tym, aby społeczeństwo było bardziej oczytane? Być może w końcu wielu dowiedziałoby się, jak we współczesnym świecie polskiej polityki można manipulować opinia publiczną. Po co szerzyć wiedzę na temat metod manipulacji. Manipulowana ofiara nie jest świadoma tego, że użyto wobec niej podstępu. Rządzącym zależy na tym, aby długo pozostawić ją w stanie tonalnej nieświadomości, że na jej zachowanie nie miały wpływu żadne czynniki zewnętrze. W dzisiejszych czasach wielu pada ofiarą tego typu nieuczciwych sztuczek. Tymczasem książki pisane przez naukowców czytają oni sami lub studenci, którzy piszą prace licencjackie i magisterskie. „Zmusza się” ich do czytania podczas studiów, potem tego przymusu już nie ma. W czasie podróży środkami komunikacji zbiorowej, pociągiem czy autobusem łatwiej dostrzec osoby, które oglądają film na tablecie, upajają się grami komputerowymi niż zawzięcie czytają książki lub prasę. Przeczytanie chociażby jednej książki z bestsellerowej serii „Prawdziwe historie”: „Ostatnie dni dyktatorów”, Kobiety dyktatorów”, „Dzieci dyktatorów” uświadomiłoby tym, którzy są za rządami silnej ręki, ile złego dla ludzkości zrobiły rządy autorytarne.
Wówczas nie tak łatwo by się godzono na łamanie reguł demokracji, na doprowadzenie do paraliżu funkcjonowania Trybunału Konstytucyjnego. Warto wspomnieć, iż w dotychczasowej historii wolnej Polski sędziowie różnych szczebli sądów i trybunałów nie byli przedmiotem tak drastycznych działań zmierzających do obniżenia ich autorytetu. Brak autorytetów doprowadza do tego, że nie docenia się roli pisarza, a to wiąże z docenieniem roli książki w naszym współczesnym życiu.
W Europie trwa renesans książki. Tymczasem z danych Eurostatu wynika, że Polska jest w ogonie czytających państw Unii Europejskiej. Coraz dalej nam do skonsolidowanych demokracji, a coraz bliżej do autorytarnego reżimu opartego na jednej osobie.