22 listopada 2024
trybunna-logo

American Idiot

A teraz z zupełnie innej beczki…

Green Day nagrali piosenkę o tym, że nie chcą być Amerykanami. Piosenka nie tylko nie traci na aktualności ale wręcz przeciwnie z czasem zyskuje. W moim odczuciu mogłaby nawet zostać nieoficjalnym hymnem USA. Amerykański Shitshow się powiększa a pandemia unaoczniła, być może, ten stan większej części obserwatorów. Albo i nie.

Ameryka jest krajem upadłym tylko Amerykanie nie chcą tego przyjąć do wiadomości. W reakcjach na pandemię Stany są praktycznie bezradne podobnie jak Brazylia, która jest mocarstwem zaledwie urojonym.

Chiny się cieszą, choć na miejscu chińskich przywódców nie przesadzałbym z radością, bo czasy idą niepewne. To znaczy już teraz są niepewne a poziom niepewności będzie się zwiększał.

Imperia upadają długo, choć zapewne szybciej niż kiedyś. A co dopiero imperia urojone. Sny o potędze, powinny w najgorszym razie kończyć się nad ranem…

Problem w tym, że jest wielu chętnych na bycie Amerykanami, nawet upadłymi. Nie zawsze zdają sobie z tego sprawę… ale jednak.

Amerykanizujemy się. Chyba najbardziej w Europie nie licząc Brytyjczyków. A może zresztą ich już przebiliśmy? W ostatnim sondażu European Social Survey (ESS) (przeprowadzany jest raz na dwa lata) większość badanych Brytyjczyków 56,8 proc. do 34,9 proc. opowiedziało by się za pozostaniem w UE. Pewnie już za późno, bo wybrali klauna na premiera a tzw. negocjacje zmierzają w kierunku twardego brexitu. Po pandemii Brytyjczyków czeka kolejna katastrofa a rozpad Zjednoczonego Królestwa wcale nie jest wykluczony.

Na kontynencie sceptyczni są nieco jedynie Włosi i Czesi. Tam poparcie dla jest na poziomie „tylko” 67 i 68 % Polacy, co może dziwić, znajdują się obok Hiszpanii, Irlandii i Belgii w czwórce krajów , w których liczba popierających Unię zbliża się do 90 %.

Być może wyniki wyglądałyby inaczej, przynajmniej w Polsce, gdyby przebadano tylko, tak zwaną, klasę polityczną. To właśnie klasa polityczna wydaje się być jednym z największych problemów wielu krajów, nie tylko Ameryki.

W USA też toczy się kampania wyborcza. Prawybory u Demokratów przerwała pandemia przez co ich kandydatem został ograniczony przedstawiciel klasy panującej, taki demokratyczny George Bush jr. Jego własny ojciec miał go za lekko upośledzonego, a jego doradców za szkodników.

I taki właśnie demokrata szykuje się do walki z Trumpem. O ile w poprzednich wyborach Trump zawdzięczał wiele swoim demokratycznym konkurentom, to w tych wyborach, sam dla siebie będzie największym zagrożeniem.

Niestety, przynajmniej dla Amerykanów, choć nie obojętnie dla reszty świata, kampania zdaje się odgrzewać temat rosyjskich wpływów w Białym Domu. Nie mając wiele do zaoferowania Amerykanom, Biden zajmie się przywracaniem godności i dumy Amerykanom… i w zasadzie nic więcej nie jest w stanie im zaoferować. Z kolei europejscy analitycy uważają że przedłużenie prezydentury Trumpa byłoby korzystniejsze dla Chin, niż prezydentura Bidena. Zakładają, że demokratyczna administracja będzie miała choćby minimalne kompetencje polityczne i sprawcze. Do jesieni jest jeszcze trochę czasu. Można zakładać, że Ameryka nie poradzi sobie w żadnym stopniu z epidemią. To epidemia zakończy więc rządy Trumpa. Przestaniemy nabijać się z Prezydenta i znowu będziemy mogli kpić z Amerykanów.

O ile oczywiście sami nie okażemy się bardziej amerykańscy niż Amerykanie…

Co okaże się już niebawem.

Poprzedni

Prezydent Kosowa zbrodniarzem?

Następny

Jak kompromitujący jest wynik Biedronia?

Zostaw komentarz