16 listopada 2024
trybunna-logo

Alternatywna rzeczywistość prezesa

Przedziwna rzecz dzieje się na naszych oczach; kiedy naród liczy straty i zastanawia się, co to będzie po zarazie, o ile w ogóle coś będzie, rządzący zamknęli się w mydlanej bańce i stworzyli sobie alternatywną rzeczywistość.

Było kiedyś w Polsce takie coś, jak Ruch Społeczeństwa Alternatywnego – RSA. Powołano ów ruch do życia w Gdańsku, na początku lat 80. RSA to kawał historii polskiego anarchizmu w wersji współczesnej, przeplecionego kontrkulturą Totartu; aż dziw bierze i krew zalewa na raz, że tak mało dziś wiemy o tym zjawisku, a wielka to szkoda dla myśli politycznej i młodzieży chowania. Uczestniczyłem jakiś czas temu w zajęciach w szkole wyższej, gdzie w rozmowach o czasach pierwszej Solidarności przedstawiano studentom narrację taką, jakoby istniały w Polsce wówczas dwa paradygmaty-solidarnościowy i komunistyczny, i że cała Polska, wyznawała jeden bądź drugi. Tymczasem grupy anarchistyczne, ulokowane między innymi w RSA, mówiły, że zniewolenie komunistyczne jak i solidarnościowe wynikają z tych samych pobudek, a Solidarność będzie w przyszłości częścią tego samego establishmentu co komuna, no i za wiele się w swoich diagnozach nie pomylili.

Ludzie siedzą w domach. Piją w domach. Ćpają w domach. W domach kwitnie przemoc domowa. Za tę przemoc zapłaci człowiek, w najlepszym przypadku traumą dzieciństwa i uzębieniem. Ludzie tracą i będą nadal tracić pracę. Zapłaci za to obywatel biedą i wzrostem aktywności bandyterki, bo policja łapie dziś rowerzystów i wlepia im mandaty po 12 tysięcy, zamiast przygotowywać się do powstrzymania fali przestępczości drobnej, ulicznej, która zaleje polskie miasta razem z kryzysem-to pewne. Brakuje pieniędzy na sprzęt medyczny, nie ma kasy na testy, ale znajduje się 320 milionów na wybory korespondencyjne. Im dłużej przyglądam się tej farsie, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że władza zbudowała sobie alternatywną rzeczywistość w której żyje. Tak jak po katastrofie smoleńskiej, prezes kazał przygotowywać dla swojej chorej matki fejkowe wydania gazet, żeby ukryć przed nią śmierć syna i synowej, tak i teraz ktoś chyba podsuwa prezesowi spreparowane informacje, o tym, że naród ma się dobrze, a koronawirus to tylko chwilowy kryzys, który niebawem minie. Kiedy prezes jedzie limuzyną z domu do pracy, ochroniarze wtykają za okno pasażera dziecięce rysunki z kwiecistą łąką i słoneczkiem oraz rodzinami na spacerze w letni dzień, a prezes przygląda się im i nie może się nadziwić, jak naród go bardzo kocha. Naprawdę, dobrzy ludzie, nie sądzicie, że ktoś musi zaklinać tam na górze rzeczywistość albo dodawać coś od siebie towarzystwu do herbaty, bo nikt normalny i przy zdrowych zmysłach, w obliczu tego wszystkiego, nie myślałby o wyborach. O przedłużeniu kadencji za wszelką cenę; o wymyślaniu sposobów na to, żeby w majestacie prawa, władzę raz zdobytą zatrzymać i nie oddać. Zdrowy psychicznie człowiek tak nie myśli; kiedy leci mu na głowę strop, nie zastanawia się, co tu by zrobić, żeby ratować fundamenty. Czyni tak ktoś poważnie chory: albo z żądzy władzy, albo z nienawiści do drugiego człowieka, albo po prostu chory na głowę. Doprawdy, pojąć nie potrafię, jak bardzo trzeba być pozbawionym kontaktu z uziemieniem i rzeczywistością, żeby nie dopuszczać do siebie prawdy, która dookoła aż krzyczy, żeby jej nie zignorować.

Czytałem kiedyś wywiad z Adamem Hoffmanem, ongiś złotym dzieckiem PiS-u i jego głównym spindoktorem, a dziś, prywatnym przedsiębiorcą od kreacji wizerunku. Adam Hoffman, pytany o prezesa i o to, co mu w nim najbardziej zaimponowało, bez wahania odpowiedział, że spokój; stoicki spokój. Kiedy afera goniła aferę i młodzian panikował, prezes siedział w fotelu, patrzył beznamiętnie na wykresy i…nic nie robił. Czekał. Spokojnie patrzył i czekał. Dokładnie tak, jak dziś. Prezes czeka. Patrzy, jak kraj idzie w rozsypkę i czeka. Słońce zachodzi nad Śródmieściem. A on nic. Jak posąg. Schabowy, kartofle, zasmażana kapusta. Później autem na Żoliborz. Rodeo do poduszki…

Poprzedni

Sadurski na Wielkanoc

Następny

Szum, niewidzialna ręka i wizje wyjścia

Zostaw komentarz