Praca w Call Center to pierwsze doświadczenie zawodowe wielu młodych ludzi, traktowane nieraz jako zajęcie chwilowe. Tymczasem w ciągu ponad dwudziestu lat obecności w Polsce, branża dynamicznie się rozwinęła. Wedle analizy finansowej tylko tych największych firm, polski rynek Call Center warty jest ponad 1 mld złotych. W polskich centrach telefonicznych pracuje od 20 do 25 tys. konsultantów. To dużo, firmy się rozwijają. Natomiast tryb pracy i jej specyfika znacznie utrudniają pracownikom zrzeszanie się i walkę o swoje prawa.
Jak wynika z moich rozmów z pracownikami Teleperformance Sp. z o.o., wraz z rozwojem branży, niestety nie rozwinęły się prawa pracownicze. Wręcz jest coraz gorzej. W polskich centrach telemarketingowych umowy śmieciowe to wciąć standard, a obecność związków zawodowych to rzadkość.
Choć od 1 stycznia do związków zawodowych mogą wstępować również osoby niezatrudnione na podstawie umowy o pracę (a więc zleceniobiorcy i usługobiorcy), to w branży call center związki rodzą się w trudach i muszą dopominać się o swoje podstawowe prawa. Przeniesienie pracowników na home office ze względu na pandemię utrudniło proces uzwiązkowienia się polskich pracowników. „Musieliśmy nauczyć się organizować związek na zupełnie nowych zasadach” – powiedział mi anonimowy działacz związkowy.
Ale pojawia się też iskra nadziei. „Już prawie dwa lata działamy w warunkach, można powiedzieć, partyzanckich. Mimo tego nasz związek zawodowy jest coraz liczniejszy” – słyszę od związkowców. Okazuje się, że pandemia pokrzyżowała plany nie tylko firmom. Normalnie działalność związków bazuje na codziennym kontakcie z pracownikami. Związek dostaje od pracodawcy pomieszczenie do dyspozycji na terenie firmy oraz tablicę informacyjną, pandemia wszystko to zmieniła. Jak prowadzi się działalność związkową w warunkach pracy zdalnej, opowiadają mi anonimowi działacze związku zawodowego „Razem Silniejsi” w Teleperformance Sp. z o.o. „Na razie jeszcze trochę się boimy. Ale spokojnie, niedługo się ujawnimy” – zapewniają pracownicy firmy.
„Założyliśmy związek zawodowy w lipcu 2020 r. Od kilku miesięcy trwała już wówczas pandemia. To bardzo utrudniło nasze działania, ponieważ pracownicy zostali przeniesieni na pracę zdalną i straciliśmy ich z pola widzenia. Działalność każdego związku zawodowego opiera się na relacjach międzyludzkich. Trzeba się z nimi kontaktować na co dzień i rozmawiać. Tego nie mogliśmy robić. Ustawowe narzędzia do organizowania się pracowników jak wspomniane pomieszczenie i tablica na niewiele się przydają w pustym biurowcu” – relacjonuje związkowczyni.
Jak dowiedzieliśmy się, sytuację komplikuje bardzo wysoka rotacja pracowników. “Pracodawca oferuje rekordowo niskie wynagrodzenia, co sprawia, że pracownicy rzadko chcą pozostać na dłużej” – powiedział nam inny związkowiec. Dlatego związkowcy nie mogli bazować na, wydawałoby się niezbędnych, relacjach międzyludzkich. W sytuacji kiedy pracownicy od początku swojej przygody w firmie pracują z domów, często nie wiedzą nawet jak koleżanki i koledzy z ich otoczenia wyglądają, nie mówiąc o jakichkolwiek relacjach.
Na przekór tym okolicznościom związek w Teleperformance jednak powstał i nie trzeba było długo czekać na efekty. 1 marca związkowcy weszli w spór zbiorowy z pracodawcą.
Podstawowe postulaty jakie wystosowali to: podwyżka wynagrodzeń dla każdego pracownika o kwotę 825 zł, utworzenie Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych oraz transparentne zasady premiowania. „Pracodawca udaje niewzruszonego, a pierwszy etap sporu – rokowania, przebiegł w atmosferze skandalu. Rozpoczęliśmy mediacje i czekamy na wyznaczenie mediatora. W tym samym czasie pracodawca zaczyna realizować nasze postulaty poza procedurą sporu, a tam gdzie może bez udziału związku zawodowego” – relacjonują nam pracownicy.
„Pracodawca przyznał podwyżki na niektórych obszarach firmy, ale są one poniżej naszych oczekiwań i w niezrozumiały sposób pomijają grupy pracowników. Zasmuca nas fakt, że w komunikacji do pracowników całkowicie pomija rolę związku zawodowego w powyższej kwestii. Nasza firma szczyci się tolerancją LGBT+, szkoda, że wciąż nie możemy powiedzieć tego samego o tolerancji podstawowego prawa pracowników do zrzeszania się w związek zawodowy” – powiedzieli związkowcy.
W odpowiedzi na moje pytania przedstawiciel spółki poinformował, że żądania związkowców są nierealne i zapewnił, że przystanie na ich warunki skończyłoby się jakąś niesłychaną tragedią i wtedy to już wszystkich musieliby zwolnić, bo firma by upadła.
Śpiewnik jest znany, związkowcy zdają się nieugięci, a nastroje są bojowe. Sztandar wysoko nieść, ducha nie tracić!