Z ANDRZEJEM SZEJNĄ, eurodeputowanym SLD, kandydatem Koalicji Europejskiej do PE (okręg 10 – Małopolska-Świętokrzyskie, miejsce 3 na liście) – rozmawia Krzysztof Lubczyński.
Czy eurodeputowany powinien być przede wszystkim reprezentantem Polski, czy reprezentantem swojej opcji politycznej? A może jest to opozycja pozorna?
Eurodeputowany jest reprezentantem Polski, wyborców swojego okręgu i powinien być lojalny wobec opcji politycznej, która go rekomendowała. W Parlamencie Europejskim dbamy o interesy Polski przy tworzeniu prawa czy walce o podział środków europejskich, regionu dbając o jego rozwój natomiast opcja polityczna to zespół wartości takich jak: tolerancja, równość, poczucie przynależności do Europy i rozdział państwa od Kościoła. Europosłowie SLD bez wątpienia znajdą się w rodzinie Partii Europejskich Socjalistów.
Polska stoi z boku dyskusji o dalszej ewolucji europejskiego systemu. Wpisany w traktaty stan równowagi pomiędzy Unią jako związkiem państw członkowskich i Unią jako wspólnotą jej obywateli wydaje się ulegać zachwianiu. Jak byśmy go chcieli widzieć? Czy poprzez większą centralizację, jako superpaństwo? Czy europejskie instytucje powinny mieć większy wpływ, bardziej bezpośredni na nasze życie?
Mam inne zdanie. Obecny rząd PIS nie stoi obok dyskusji ale stara się jak najbardziej w tej dyskusji namieszać bez konkretnego celu i koalicjantów wśród innych krajów. Ośmiesza nas na arenie międzynarodowej swoją niekompetencją. Unię Europejską należy reformować w duchu wspólnoty obywateli i wartości bez względu czy mówimy o wspólnym rynku, swobodzie przepływu osób czy solidarności europejskiej w kwestiach imigracyjnych, wspólnego budżetu oraz wyrównywania poziomu życia w poszczególnych regionach. Dla SLD w Koalicji Europejskiej ważne są sprawy pracownicze i socjalne i np. powołanie Europejskiego Urzędu ds. Praw Pracowniczych. Odpowiedzią na populizm i kryzys powinna być dalsza integracja.
Pojawiają się cały czas koncepcje reformy UE w duchu albo „Europy dwóch prędkości”, albo takie jak plan Macrona. Dzielące Unię na jej centrum i peryferie. Czy to nie regres europejskiej idei? Z drugiej strony nawet największe gospodarki unijne zdają sobie sprawę, że samotnie nie mają szans w rywalizacji z Chinami, Stanami Zjednoczonymi, a może nawet i z Rosją. Którędy zatem wiedzie droga do przekształcenia UE w jeden organizm, który w stosunku do zewnętrznych partnerów będzie mówił jednym głosem?
Problem Unii tkwi w przybierających na sile ruchach populistycznych, które albo chcą zniszczyć ten piękny projekt, albo jak PiS i premier Morawiecki marzą o Polexit. Powinniśmy mówić jednym głosem szczególnie w sprawach wspólnej polityki zagranicznej, bezpieczeństwa energetycznego i walki ze zmianami klimatycznymi. Poziom smogu nie tylko w Warszawie, Krakowie czy Kielcach jest zatrważający. Nawet Polska na mapie geopolitycznej świata niewiele znaczy, ale Polska w silnej Unii Europejskiej może skutecznie się rozwijać i bronić.
Wspólne, europejskie instytucje obronne. W tym zakresie integracja europejska jest dość słaba. Czego by nie mówić, UE nie jest systemem zbiorowego bezpieczeństwa. Ten projekt to uzupełnienie czy alternatywa dla NATO? Czy Europa może taki system zbiorowego bezpieczeństwa zbudować, bez Stanów Zjednoczonych?
Zagadnienie przyszłości europejskiej współpracy obronnej wróciło do debaty politycznej w UE w związku z wdrażaniem europejskiej strategii globalnej (EGS), która powinna wesprzeć wspólną politykę bezpieczeństwa i obrony (WPBiO). Pojawiła się także w propozycjach kilku państw UE, postulujących budowy europejskiego „rdzenia obronnego”. Na razie wydaje się, że w Unii nie uda się wypracować zgody na głębszą reformę WPBiO. Dlatego państwa wzywające do szybkiego pogłębienia współpracy obronnej również w zakresie rozbudowy sił w oparciu o europejski przemysł zbrojeniowy będą próbowały zrealizować swoje zapowiedzi integracji w wąskiej grupie. Według nich byłaby to polityczna reakcja na kryzys UE i Brexit oraz operacyjna odpowiedź na kryzys bezpieczeństwa w południowym sąsiedztwie Unii. Państwa takie jak Polska, opowiadające się tylko za pragmatycznym podejściem do WPBiO i stawiające przede wszystkim na NATO i w współpracę z Donaldem Trumpem mogą znaleźć się poza głównym nurtem europejskiej współpracy obronnej.
Co europejska lewica chciałaby zrobić, aby Europa stała się również przestrzenią wspólnych standardów socjalnych i standardów zatrudnienia, ochrony zdrowia oraz praw konsumenta? Czy europejska płaca minimalna jest na to rozwiązaniem? Jak powinna być konstruowana – czy jako konkretna kwota, czy też dla różnych krajów, a może i regionów ważona w oparciu o ceny koszyka podstawowych artykułów?
Jako członek Prezydium Partii Europejskich Socjalistów uczestniczyłem w przygotowaniu naszego europejskiego programu przyjętego podczas kongresu w Madrycie 22 lutego 2019 roku. Naszym kandydatem na szefa Komisji Europejskiej jest Frans Timmermans, obecny wiceszef KE, który na zaproszenie SLD Koalicja Europejska wziął 6 maja udział w spotkaniu w Warszawie i debacie z prezydentem Kwaśniewskim i premierem Cimoszewiczem, w której tematy praworządności i społeczne były wiodące.
Postulujemy powstanie Europejskiego Urzędu ds. Praw Praw Pracowniczych oraz Europejskiego Programu Walki z Nowotworami. Nie może być podwójnych standardów ochrony praw konsumenta czy sprzedaży produktów różnej jakości w różnych krajach w takich samych opakowaniach za taką samą cenę. Płaca minimalna powinna być określona we wszystkich krajach UE na poziomie co najmniej 60 procent średniego wynagrodzenia. To propozycja Niemieckiego SPD, którą popieramy. Dla Polski oznacza to wzrost płac o kilkaset złotych.
Wiadomo, że praca europarlamentarzysty wymaga specjalizacji. W jakich dziedzinach widziała/by Pani/Pan swoją rolę? W jakich komisjach. Wokół jakich spraw obracają się pana główne zainteresowania związane z Unią?
W Parlamencie Europejskim VI kadencji byłem Wiceprzewodniczącym Komisji Stanowienia Prawa i członkiem Komisji Kontroli Budżetowej. Przez ostanie lata zajmowałem się w międzynarodowej kancelarii pracowniczej i jako Wiceszef SLD sprawami budżetowymi, inwestycjami, energią odnawialną i sprawami pracowniczymi. Myślę, że to będzie mój obszar zainteresowania.
Unia Europejska to także unia regionów. Jakie najważniejsze potrzeby mają wyborcy pańskiego regionu wyborczego. Jak będzie pan, jako euro deputowany, pomagał im?
Mój okręg wyborczy to województwa małopolskie i świętokrzyskie. Zmagają się z podobnymi problemami. Potrzebne są inwestycje w służbie zdrowia, edukacji, programy wsparcia dla małych i średnich przedsiębiorstw. Trzeba rozwijać edukację na każdym poziomie bo to inwestycja w przyszłość kolejnych pokoleń. Należy walczyć ze zmianami klimatycznymi aby ograniczyć smog i dalsze zanieczyszczenie i wreszcie doprowadzić do podwyższenia dopłat dla rolników w Polsce do poziomu jaki mają w Niemczech czy Francji. To wszystko osiągniemy jeśli budżet UE dla Polski będzie odpowiednio bogaty. Moim zdaniem europosłowie SLD i całej Koalicji Europejskiej wiedzą jak to wygrać.
Parlament Europejski jest ważną, ciężko pracującą instytucją. Zatrudniająca wielu pracowników, posiadającą fundusze na promocje. Ale w Europie, a zwłaszcza w Polsce, postrzegany jest jedynie jak dom spokojnej, politycznej starości, rozgadane niewiele znaczące ciało. Czemu grono tak znakomitych, doświadczonych ludzi zgromadzonych w PE akceptuje tak kiepską politykę informacyjną?
Pamiętam, że gdy byłem europosłem odwiedziłem wiele szkół, rozdałem setki tysięcy ulotek i broszur europejskich. Myślę, że trudno mądremu Parlamentowi Europejskiemu konkurować w mediach z takimi igrzyskami jakie są np. w Sejmie RP, gdzie niektórzy posłowie konkurują w chamstwie i absurdach. W Brukseli to tylko margines a w naszym Sejmie wręcz reguła.
Dziękuję za rozmowę.
Koalicja Europejska, czyli SLD
Nietrudno już zauważyć, że tegoroczne wybory do Parlamentu Europejskiego rozegrają się przede wszystkim pomiędzy antyeuropejską PiS a Koalicją Europejską.
Nietrudno zauważyć, że antyeuropejski PiS, aby znowu oszukać swój, przysłowiowy „ciemny lud”, przebrał się teraz w niebieskie szaty. Kolorze niedawno pogardzanej przez elity PiS unijnej flagi, zwanej przez nich „szmatą”.
Po wyborach flagi Unii Europejskiej zostaną zwinięte. Poparcie dla Unii Europejskiej wycofane. Znowu okaże się, że ten łagodny i proeuropejski jaśnie pan prezes Kaczyński był jedynie, chwilowo „na proszkach”.
Nietrudno też zauważyć, że najbliższe wybory do Parlamenty Europejskiego będą decydować o roli naszego kraju w naszej Unii Europejskiej.
Czy Polska pozostanie pełnoprawnym partnerem w Unii Europejskiej czy stanie się rozkapryszonym brzdącem, wiecznie obrażonym na starsze rodzeństwo?
Czy PiS przeprowadzi hybrydowy polexit? Sprawi, że Polska zerwie z niektórymi europejskimi normami, z zasadą trójpodziału władz w państwie chociażby, choć formalnie z Unii nie wyjdzie.
Bo rządzonej przez PiS Polsce przyjdzie grać tam rolę amerykańskiego osła trojańskiego. Będzie rozbijać jedność i wspólną politykę Unii w imię interesów USA albo sprzymierzonego z nimi Izraela.
Tegoroczne wybory do Parlamentu Europejskiego rozegrają się między dwoma blokami. Kandydaci Sojuszu Lewicy Demokratycznej starują na listach Koalicji Europejskiej.
Z koalicją wyborczą jest jak z Unią Europejską. Trzeba zrezygnować z części swej partykularnej suwerenności partyjnej na rzecz nadrzędnego interesu wszystkich obywateli naszej Polski.
Dlatego w tych wyborach szukajcie kandydatów SLD na listach Koalicji Europejskiej w całym kraju. Na Andrzeja Szejnę, którego wypowiedzi możecie dziś przeczytać, powinni zagłosować mieszkańcy regonu Małopolski i Świętokrzyskiego.
Już wcześniej na naszych łamach prezentowała się Małgorzata Szmajdzińska-Sekuła kandydująca z Dolnego Śląska i regionu opolskiego oraz Włodzimierz Cimoszewicz kandydujący z Warszawy i otaczających ją gmin. Znacie też poglądy często wypowiadającego się na łamach „Trybuny” wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego Bogusława Liberadzkiego, ponownie kandydującego z Lubuskiego i Zachodniopomorskiego.
W następnym wydaniu „Trybuny” zaprezentuje się premier Leszek Miller kandydujący z Wielkopolski.
Pragniemy też zaprezentować na naszych łamach pozostałych kandydatów SLD, których też znajdziecie na listach Koalicji Europejskiej. Marka Balta kandydującego na Ślasku, Janusza Zemke kandydującego z Kujawsko – Pomorskiego, Riada Haidara z Lubelszczyzny, Marka Ustrobińskiego z Podkarpacia, Elżbietę Jachlewską i Jolantę Kalinowską z Pomorskiego, Władysława Mańkuta z Warmii – Mazur i Podlasia, Ireneusza Sitarskiego z Mazowsza, oraz Aleksandrę Stasiak i Marką Belkę kandydujących z Łódzkiego.
Łamy „Trybuny” są dla nich otwarte.
W odpowiedzi na liczne pytania naszych Czytelników informujemy, że w tych wyborach kandydatów SLD nie ma na listach komitetu „Lewica Razem”. Bo tym razem jest to koalicja stworzona wokół Partii Razem.
Zatem ci wszyscy, którzy kojarzą kandydatów SLD z podobnie brzmiącą w poprzednich wyborach listą wyborczą, w niedzielę 26 maja powinni szukać kandydatów SLD na listach Koalicji Europejskiej.
Redakcja „Trybuny”