22 listopada 2024
trybunna-logo

Żywi i umarli

Takie dzieła trzeba wznawiać, bo to wielka humanistyka. I wydawnictwo Sic! wznowiło, po 17 latach, kapitalny esej Marii Janion „Do Europy tak, ale razem z naszymi umarłymi” Ogłaszając w 1990 roku koniec paradygmatu romantycznego w polskiej kulturze (nie jestem jednak pewien czy wielka uczona i myślicielka się nie pomyliła jednak) ogłosiła jednocześnie, że do Europy, do której będziemy zmierzać, powinniśmy iść „razem z naszymi umarłymi”. W tym konkretnym przypadku chodziło jej o polskich Żydów zamordowanych na naszej ziemi. Stąd rozdziały o „Legionie żydowskim” Mickiewicza, o starozakonnych Polakach Juliana Ursyna, o sporze o antysemityzm i inne tematy żydowskie, okołożydowskie i polsko-żydowskie.

„Do Europy…” nie ma tego transgresyjnego, namiętnego, niemal narkotycznego żaru romantycznego co „Gorączka romantyczna”, „Romantyzm i historia”, czy „Wobec zła”, ale też wpisuje się – jak chyba wszystko w myśleniu i przeżywaniu Marii Janion. „Według tradycji romantycznej, szczególnie mi bliskiej, warstwy pokoleń oznaczają jeszcze coś innego: ideę łączności żywych z umarłymi”.(…) „Istota polskości odczytana przez poezję polską, to w tej perspektywie „przykucie przez ofiary niewinne”. (…) „Romantyzm w Polsce jest pewnym gestem, rytuałem, formą pamięci (…)” Mickiewicz „uważał, że misterium Dziadów nie może być nigdy przerwane”.
W tym kontekście przez pryzmat romantyzmu (pisał już o tym m.in. Leszek Kolankiewicz we wnikliwym eseju niedługo po 10 kwietnia 2010) należy interpretować „religię smoleńską” i te comiesięczne pisowskie „dziady” na Krakowskim Przedmieściu. Dziady? Tak, proszę bardzo, tradycja nakazuje, ale dlaczego co miesiąc? I dlaczego na Krakowskim Przedmieściu, do którego mają prawo także spadkobiercy pozytywizmu, jako że w pobliżu stoi pomnik Bolesława Prusa, w pobliżu była redakcja tygodnika „Prawdy” Aleksandra Świętochowskiego, redakcja „Przeglądu Tygodniowego” oraz mieszkanie Stanisława Wokulskiego, który romantykiem trochę był, ale w trupach się nie lubował, przeciwnie, pożądał pewnej nader żywej damy. Czytajcie wielką Janion.
Maria Janion – „Do Europy tak, ale razem z naszymi umarłymi”, wyd. Sic!, Warszawa 2017, str. 288, ISBN 978-83-65-459-091

Poprzedni

W kręgu wielkiego piękna

Następny

Sadurski na dzień dobry

Zostaw komentarz