16 listopada 2024
trybunna-logo

Zwierzenia artysty-zegarmistrza

Nie tylko dla mnie „Zegarmistrz światła” w wykonaniu Tadeusza Woźniak, to jedna z najbardziej niezapomnianych piosenek młodości. Dla mnie to przedlicealne lato 1972, czerwiec, festiwal polskiej piosenki w Opolu, a potem to samo wykonanie w sierpniu w Sopocie.

Kpiono z tego utworu z powodu jego ekscentrycznego tekstu autorstwa Bohdana Chorążuka, zarzucano mu mętniactwo i pretensjonalność, ale pełna emocjonalnej siły, monumentalna linia melodyczna tego utworu, jego dramatyczne wykonanie i aranżacja robiły silne wrażenie sprawiając, że do dziś utworu tego słucha się znakomicie, a mimo 45-letniej metryki bardzo nowocześnie brzmiącego. Niewiele lat potem Tadeusz Woźniak zniknął z estrady i wychynął ponownie po wielu latach. O tym, czym się zajmował w czasach koncertowych, czym później (głównie komponowaniem muzyki do przedstawień teatralnych), a także do serialu („Plebania”), do filmu kinowego (niemy „Pan Tadeusz” Ryszarda Ordyńskiego z 1928 roku) a także o swojej warszawskim dzieciństwie i młodości (chłopak z Woli), o swoich fascynacjach, przyjaźniach, miłościach, znajomościach, podróżach, o życiu prywatnym, a nawet o flircie z alkoholem i marihuaną – o wszystkim tym opowiada Tadeusz Woźniak w rozmowie z dziennikarzem muzycznym Witoldem Górką. Frapująca lektura, pełna interesujących faktów, nazwisk, anegdot, przemyśleń artysty. Gorąco rekomenduję.
„Zegarmistrz światła. Tadeusz Woźniak w rozmowie z Witoldem Górką” Wyd. Zysk – s-ka, Poznań 2016, ISBN 978-83-656-76-04-7

Poprzedni

Zgulaszowane bratanki

Następny

Komu bije dzwon

Zostaw komentarz