Pierwszy projekt konstytucji zjednoczonej Europy, a zarazem śmiała wizja Europy, jako przymierza narodów i wiecznego pokoju jest dziełem Polaka, Wojciecha Bogumiła Jastrzębowskiego, powstańca listopadowego.
Mało kto o tym wie, że to niezwykłe dzieło wyszło spod pióra kanoniera zaraz po bitwie o Olszynkę Grochowską, która stała się krwawą łaźnią dla powstańców i nacierającej armii Dybicza. Napisane dosłownie po bitwie, a wydane drukiem w rocznicę Konstytucji Trzeciego Maja, miało pozostać na lata zapoznanym świadectwem zaskakująco dojrzałej myśli politycznej, niezwykłym projektem, który w Europie podjęty został dopiero 150 lat później.
Jastrzębowski zwracał się już w lutym 1831 roku z dramatycznym apelem do polityków, władców Europy:
„Monarchowie i Narody Europy, porozumiejcie się ze sobą! W Europie, w tym (przynajmniej mniemanym) siedlisku oświaty i cywilizacji, w tej szczupłej krainie, w której narody tak ściśle religią, naukami i obyczajami są ze sobą połączone, że prawie jedną zdają się składać rodzinę. Możnaż ustalenie Wiecznego pokoju uważać za rzecz niepodobną?”.
Brzmiało to przejmująco. Rzecz tym bardziej zdumiewająca, że Wojciech Jastrzębowski ani nie był politykiem, ani prawnikiem, przygotowanym do formułowania rozwiązań ustrojowych. Ten śmiały projekt zjednoczonej Europy bez wojen stworzył niemal wśród odgłosów bitewnych, po zmaganiach pod Olszynką Grochowską. Była to nie tylko szlachetna utopia, ale zarys rozwiązań ustrojowo-systemowych, kwtóre podjęto później budując zręby Unii Europejskiej, choć projekt Jastrzębowskiego był w tym czasie zapomniany, a jego jedyne wydanie książkowe niemal w całości zniszczone przez rosyjskiego zaborcę. Teraz spoczywa w gablocie w Pałacu Prezydenckim, przypominany od czasu do czasu, ale nadal jest dokument zapoznany.
Przez całe dziesięciolecia nie pamiętano o Traktacie o Wiecznym Przymierzu Między Narodami Ucywilizowanymi – Konstytucja dla Europy, choć jego autor nie został zapomniany. Przetrwał w pamięci pokoleń, zwłaszcza przyrodników i leśników, jako pionier ergonomii (Rys ergonomji, czyli nauki o pracy, opartej na prawdach poczerpniętych z Nauki Przyrody,1857), jako założyciel szkółki leśnej w Broku, jako wykładowca i uczony przyrodnik, autor ważnych książek, m.in. Kompas polski (1843), Historia naturalna w 2 tomach (1848, 1849), Mineralogia (1851), Rośliny polskie. To on był autorem projektu zegara słonecznego w warszawskich Łazienkach. Słowem – człowiek o iście renesansowych zainteresowaniach i niebywałych osiągnięciach. W Broku wystawiono mu nawet pomnik. Ale o jego politycznym projekcie nie pamiętano. W Encyklopedii PWN (wydanej w roku 1995) Jastrzębowski ma swoją notę biograficzną, wspomina się o tym, że podczas powstania listopadowego był kanonierem, ale o jego projekcie konstytucyjnym ani słowa.
W ostatnich latach to się zmienia, ale powoli. Obszerną, rzeczową notę o jego życiu i zasługach zawiera Wikipedia. Przede wszystkim ukazało się wznowienie tekstu traktatu Jastrzębowskiego (1984), co sprawiło, że przynajmniej środowisko ludzi zainteresowanych, konstytucjonalistów, badaczy historii Europy mogło wreszcie z tym tekstem się zapoznać. A jest co studiować. Dość przypomnieć kilka tylko artykułów (w traktacie Jastrzębowskiego jest ich łącznie 77), na chybił trafił, aby uświadomić sobie jak zdumiewająco prorocze i aktualne były zawarte w nich myśli.
Oto artykuł 74, który zawiera bodaj kwintesencję humanistycznego przesłania tego dokumentu:
„Jak dotąd najgłówniejszym źródłem, nie mówię szczęścia, bo to nieznane jest na ziemi, lecz sławy narodów była wojna. Tak od epoki zawarcia przymierza wiecznego w Europie tylko wychowanie, prawa, rząd, nauki, umiejętności, sztuki i przemysł w najobszerniejszym znaczeniu tego wyrazu będą jedynym źródłem sławy u narodów europejskich”.
Oto artykuł 3: „W obliczu Boga i prawa wszyscy ludzie, a zatem i wszystkie narody są sobie równymi”.
Artykuł 14: „Wszystkie narody, należące do wiecznego przymierza w Europie, winne są równą uległość prawom europejskim”.
Artykuł 44: „Krzywda wyrządzona prawom jednego narodu należącego do przymierza, przez inny naród tak europejski, jak barbarzyński, będzie uważana za krzywdę praw całej Europy”.
Artykuł 26: Różnica religii nie będzie pociągała za sobą różnic praw; każdy zatem człowiek, jakiego bądź wyznania, będzie doznawał równej opieki praw narodowych i europejskich, i równe będzie miał prawo do wszelkich urzędów i dostojeństw.
Artykuł 71: „Wolność mówienia, pisania i drukowania niezagrażająca przyjętym i uświęconym przez narody prawom będzie nieograniczona”.
Czy artykuł 49: „Wojsko stałe, zwija się na zawsze w Europie”.
I tak można by cytować garściami, niemal cały tekst tego zdumiewającego traktatu.
Nic więc dziwnego, że ten zapomniany projekt, znany, jak już podkreślałem, właściwie tylko specjalistom, wywarł wielkie wrażenie na Olgierdzie Łukaszewiczu, który od kilku lat zabiegał o przygotowanie widowiska plenerowego, podczas którego najważniejsze tezy tej konstytucji byłyby zaprezentowane. Chodziło artyście o przekroczenie bariery specjalistycznej, o sprawienie, aby tak inspirujące dzieło stało się bliższe wielu ludziom, żeby wreszcie weszło do obiegu powszechnej polskiej świadomości. Zjednał do tego Narodowe Centrum Kultury, Archiwum Państwowe, zapalił do tego kolegów ze Związku Polskich Artystów Polskich, także Koło Młodych ZASP na czele z Rafałem Zawieruchą – młodzi aktorzy w przygotowywanym widowisku wystąpią jako żołnierze, snujący swoje marzenia o wiecznym pokoju w Europie, wiecznym przymierzu narodów ucywilizowanych, powracający spod Olszynki wraz z Wojciechem Bogumiłem Jastrzębowskim (tej roli wystąpi Marcin Kwaśny).
Olgierda Łukaszewicza wspierają w tych działaniach artyści wcześniej z nim pracujący, kiedy przygotowywał widowiska poświęcone między innymi zesłańcom syberyjskim, Baczyńskiemu czy Słowackiemu. Tak jak wtedy za scenografię (tym razem u stóp Zamku Ujazdowskiego) odpowiada Jerzy Kalina, a muzyki udzielił Janusz Grzywacz. Zapowiada się bowiem coś więcej niż „rapsodyczne” widowisko, Wezmą bowiem w widowisku udział grupy rekonstrukcyjne, będą konie, będą pieśni majowe, wydobyte z zapomnienia, będą fragmenty wielkich dzieł Wyspiańskiego i romantyków, w finale pojawi się mistrz Ignacy Gogolewski – słowem konstytucja ukaże się w kontekście literatury romantycznej i postromantycznej. Warto przecież pamiętać, że Jastrzębowski był rówieśnikiem Mickiewicza i ten kontekst właśnie wydobywa scenariusz Olgierda Łukaszewicza.
Traktat polityczny Jastrzębowskiego tchnie duchem romantyzmu, choć całe późniejsze jego życie przenika najwyraźniej idea działania pozytywistycznego. Jego życie jest widomym dowodem, że proste podziały na tych, którzy wyznają idee romantyczne, i tych, którym bliższe są idee pozytywizmu zawodzą. Kto wie, czy losy autora tego porywającego dzieła nie mogłyby się stać kanwą filmu albo panoramicznej powieści. Pisarz, który podjąłby się takiego zadania, mógłby zmienić perspektywę patrzenia na naszą historię, w której dominuje krew i piękna poezja – ukazanie losów Jastrzębowskiego mogłoby dodać do tego obrazu rysy zwykle lekceważone – intelektualnej refleksji i rzetelnej pracy. Na razie mamy szansę zbliżyć się do jednego z najciekawszych świadectw poszukiwań intelektualnych epoki listopadowej.
W najbliższą sobotę, 9 lipca, kwadrans przed 21.00 w Parku Agrykola rozpocznie się wielkie widowisko historyczne „Konstytucja dla Europy 1831”. Widowisko z udziałem ok. 150 wykonawców, które ma nie tylko przypomnieć zapoznany dokument, ale uświadomić nam wszystkim, że w Polsce rodziły się idee do dzisiaj żywe, wyrażające marzenia pokoleń o życiu w pokoju, przyjaźni i wzajemnej pomocy. W duchu poszanowania prawa i wolności. Co ciekawe, wiele tych idei odnaleźć można w deklaracjach założycielskich Unii Europejskiej, a niejedna z nich nadal pozostaje pięknym marzeniem. Mówi się tu przecież „o Europie, jako rodzinie, o zniesieniu granic, końcu wojen, opiece praw europejskich nad bytem, niepodległością, wolą i honorem każdego narodu, wolności słowa czy też jedynym rzeczywistym podziale na ludzi – dobrych i złych” (na co zwrócił uwagę podczas niedawnej konferencji na Uniwersytecie Warszawskim prof. Roman Kuźniar). Co za wizja!