18 listopada 2024
trybunna-logo

„Wyścig” do Rakki

Pod koniec maja Amerykanie podjęli kilka kluczowych decyzji związanych z walką z Państwem Islamskim. Oznaczało to jednocześnie włączenie się armii USA w wojną domową w Syrii. Na obszar tego kraju skierowano 500 żołnierzy sił specjalnych, zwiększono dostawy uzbrojenia dla tzw. umiarkowanej opozycji oraz Kurdów. W efekcie Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF), w których dominującą rolę pełnią oddziały Kurdów (YPG), ogłosiły rozpoczęcie ofensywy na stolicę Państwa Islamskiego Rakkę.

Było to tym łatwiejsze, że od miasta dzieliło Kurdów tylko 26 km. Rozpoczęły się intensywne amerykańskie naloty, w tym strategicznych bombowców bazujących w Katarze. Do akcji weszły, owiane złą sławą z wojny z Wietnamem, bombowce B-52 „Stratofortress”. O mocy tych samolotów niech świadczy fakt, że może on jednorazowo zrzucać 60 szt. bomb o wadze 500 kg każda. W pierwszej linii atakujących oddziałów arabsko-kurdyjskich (SDF) znajdowali się amerykańscy komandosi, między innymi naprowadzając na broniących się bojowników uderzenia lotnicze.
W tym tygodniu, dodatkowo, Stany Zjednoczone do wsparcia swoich sił walczących z Państwem Islamskim na terenie Syrii skierowały na Morze śródziemne lotniskowiec USS Harry S. Truman (CVN-75). To jeden z serii 10 amerykańskich lotniskowców z napędem atomowym typu Nimitz, które są największymi okrętami świata. Wyporność pełna okrętu, to 102 000 ton, długość 332 m szerokość 76,8 m. Załoga tego kolosa liczy 3300 marynarzy i 3000 obsługi lotniczej. Pokład startowy pomieściłby 3 boiska piłki nożnej. Lotniskowiec typu „Nimitz”, ma na swoim pokładzie grupę lotniczą liczącą ok. 60 maszyn. W większości to samoloty uderzeniowe F/A-18 Hornet, F/A-18 Super Hornet, oraz uzupełniające je samoloty walki elektronicznej EA-6 Prowler, „latające radary” E-2 Hawkeye oraz śmigłowce SH-60 Seahawk. Jak widać, to ogromna siła bojowa jaką USA skierowały do walki z Państwem Islamskim.
Jednak decyzja o wysłaniu lotniskowca USS „Harry Truman” na Morze Śródziemne ma też drugie dno. Na łamach The Wall Street Journal, informator gazety związany z Pentagonem stwierdził, że jest to demonstracja siły, pokazująca możliwości militarne Stanów Zjednoczonych. Ruch ten wzmacniać ma za razem poczucie bezpieczeństwa sojuszników USA z NATO. Wojskowy stwierdził wprost. „Wiadomo, kto nas obserwuje, Rosja będzie się musiała da razy zastanowić nim coś zrobi”.
Jednak pomimo sukcesów pierwszych dni, ofensywa SDF (Sojusz Sił Demokratycznych) wyraźnie wyhamowała. Po wyparciu bojowników IS z kilkunastu wsi, z czego ostatnie znajdują się już tylko kilka kilometrów przed Rakką, o dalszych sukcesach doniesień brak.
Równolegle, co jest dość zaskakujące ze względu na dotychczas kategoryczny sprzeciw Turcji, wojska kurdyjskie sforsowały Eufrat na środkach przeprawowych dostarczonych przez US Army z Iraku, (graniczny most na Eufracie zniszczyło lotnictwo Rosji). Kurdowie z YPG (Powszechne Jednostki Ochrony), utworzyli przyczółek i rozpoczęli ofensywę na miasto Manbidż. To ruch o znaczeniu strategicznym. W przypadku zdobycia Manbidż i dalszej ofensywy, pozwoli to Kurdom połączyć kontrolowane przez siebie obszary na zachodzie i wschodzie północnej części Syrii w jedną całość. Zarazem, ku rozwścieczeniu Ankary, Kurdowie w pełni przejmą kontrolę nad granicą turecko-syryjską. Kilkanaście miesięcy temu Prezydent Turcji Erdogan wyznaczył tzw. „czerwoną linię”. W przypadku przekroczenie rzeki Eufrat przez Kurdów, Turcja groziła wprowadzeniem własnych wojsk do Syrii w celu niedopuszczenia do tego manewru.
Póki co na pełnych niezadowolenia „pomrukach” Ankary się skończyło. Kurdowie i noszący naszywki (YPG) komandosi USA, przy wsparciu lotnictwa US Navy z lotniskowca USS „Harry Truman, w ciągu kilku dni podeszli pod Manbidż i wg najnowszych informacji okrążyli już miasto. Media informują też, że kurdyjskie firmy budowlane, przy pomocy amerykańskich saperów, błyskawicznie odbudowują most przez Eufrat w celu polepszenia możliwości transportowych.
Tymczasem terroryści z Państwa Islamskiego atakujący dotychczas pod Azaz (na północ od Allepo) sojuszników Turcji z ugrupowani Al-Nusra, wycofują oddziały, aby powstrzymać napierające siły SDF na Manbidż. Co wydaje się nielogiczne, pośrednio Kurdowie uratowali protureckich bojowników Al.-Nusra przed strategiczną porażką. Przesmyk pod miastem Azaz pod ciosami ataków IS kurczył się, a przed ostateczna klęską kilka dni temu, uratowały bojowników naloty lotnictwa USA i ataki tureckiej artylerii na pozycje terrorystów Państwa Islamskiego. Przez Azaz przebiega kluczowa droga dostaw broni i przeszkolonych bojowników, jakimi Turcja „zalewa” północną Syrię. Siły te z sukcesem od kilku dni z atakują armię rządową na zachód od Allepo. Al.-Nusra i „umiarkowana opozycja” wspierana przez USA, przełamała front obrony wojsk rządowych pod Chan-Tuman, zmuszając je do odwrotu. Wyrwę w liniach obrony „załatały” dopiero interweniujące odwody sojusznika Syrii – Iranu. Do walki weszły bowiem odziały irańskie z Korpusu Strażników Rewolucji i komandosi z wysłanej do Syrii przez Teheran elitarnej 65 brygady powietrzno-desantowej „Nohed”.
Być może w zamian za uratowanie Al.-Nusry i umożliwienie Turcji dalszych rozgrywek w Syrii, szczególnie pod Allepo, USA wytargowało „przymknięcie oka” na kurdyjską ofensywę pod Manbidż. Atak Amerykanów i SDF na stolicę Państwa Islamskiego – Rakke jest być może tylko propagandową przykrywką.

Doradcy rosyjscy wchodzą do gry

Media syryjskie powołując się na źródła rządowe informują, że po ogłoszeniu przez Departament Stanu USA informacji o rozpoczęciu przez SDF operacji zaczepnej, mającej na celu zdobycie Rakki, rosyjscy doradcy usilnie naciskali na przeprowadzenie ofensywy wzdłuż szosy Itria-Rakka. Wojska rządowe Syrii miałyby atakując siły IS wąskim klinem wzdłuż szosy, poprzez bazę lotniczą Tabka, dojść do stolicy islamistów Rakki. W przeciwieństwie do wspieranych przez USA sił rebelianckich z SDF i YPG, wojska rządowe na początku czerwca dzieliło od Rakki ok 120 km. Na drodze natarcia wiodącej przez nieliczne osady i pustynię znajduje się silnie ufortyfikowana i obsadzona przez siły bojowników baza lotnicza Tabka oraz rzeka Eufrat. Niezrażeni tym Syryjczycy rozpoczęli 1 czerwca dynamiczne natarcie i po tygodniu walk, przerwanych dwudniową burzą pisakową wyparli bojowników kalifatu z pozycji obronnych. Wojska rządowe pomimo kontrataku sił bojowników z flanki wbiły się na odległość ok. 40 km.
Ze skąpych, szczątkowych internetowych informacji wynika, że, podobnie jak pod Palmirą, Syryjczykom „dyskretnie” towarzyszą „rosyjscy doradcy”. Ich obecność może potwierdzać – widoczna w telewizyjnych reportażach i na publikowanych zdjęciach – relatywnie duża liczba nowoczesnych rosyjskich opancerzonych samochodów terenowych GAZ-2975 „Tigr. Z dostępnych relacji wynika, że operują na osi natarcia również komandosi rosyjskiego Specnazu, naprowadzający na pozycje IS uderzenia swojego lotnictwa i artylerii. Tę drugą reprezentuje słynna już z walk w Syrii, 5 działowa bateria dział dalekonośnych „MSTA-B” kalibru 152 mm, ze składu 120 samodzielnej gwardyjskiej brygady artylerii. Syryjczycy ze swej strony wsparli swoje wojska również silną grupą artylerii holowanej, samobieżnymi działami gąsienicowymi 2S1 „Goździk” kalibru 122 mm oraz „morderczymi” wyrzutniami artylerii rakietowej BM-21 „Grad”.
Z powietrza, oprócz wykonujących uderzenie bombowe samolotów SU-24 i SU-34, należących do syryjskiego kontyngentu rosyjskich Sił Powietrzno-Kosmicznych, teren „wymiata” z terrorystów Państwa Islamskiego grupa kilku rosyjskich śmigłowców szturmowych typu MI-28N „Nocny Łowca” i Ka-52 „Aligator”.
W szpicy natarcia idą oddziały „Jastrzębi Pustyni”. Warto przybliżyć, czym jest syryjska brygada „Jastrzębie Pustyni”, bo choć formacja ta owiana jest wojenną sławą, stanowi swoisty ewenement sił prorządowych. Jednostkę stworzył i sfinansował emerytowany generał, Muhammad Dżaber na wiosną 2013 roku. Kim jest Dżaber? Otóż, jak mówią źródła syryjskie, generał po przejściu na emeryturę, wykorzystując rządowe kontakty uzyskał koncesję na handel produktami przetwórstwa ropy naftowej. Dość szybko, uzyskując intratne rządowe kontrakty, stał się jednym z najbogatszych obywateli Syrii zyskując miano syryjskiego Rocefellera. Uzyskane pieniądze przeznaczał na liczne podróże po świecie oraz zakup wielu luksusowych willi w krajach basenu Morza Śródziemnego. Klęski armii rządowej oraz utrata znaczącej części pól gazowych i naftowych, zachwiały jego imperium finansowym. W tych okolicznościach, w drugim roku wojny domowej, generał uzyskał zgodę rządu na sformowanie prywatnej jednostki wojskowej, na wzór działającej w Iraku amerykańskiej firmy „Blackwater”. Tzw. kontraktatorzy „Blackwater”, to wysoko opłacani najemnicy, werbowani szkoleni i uzbrajani przez firmę. Są to byli żołnierze elitarnych jednostek specjalnych i powietrzno-desantowych z całego świata. Podobnie jest w brygadzie „Jastrzębie Pustyni”, których budżet stanowiły dziesiątki milionów dolarów gen Dżabera. Generał mógł pozwolić sobie na szczodre opłacanie żołnierzy i oficerów pośród byłych jednostek specjalnych Syrii. Dżaber kupował wyposażenie swojej brygadzie na rynkach Europy Zachodniej i Azji. Brygada jest świetnie umundurowana w specjalistyczne mundury pustynne, wyposażona oraz uzbrojona. Część specjalistów twierdzi, że w brygadzie nie brak najemników z innych krajów arabskich, z Europy Wschodniej i krajów byłego ZSRR. Tak czy inaczej powstała świetnie wyszkolona i dobrze wyposażona jednostka „panów po 40 tce”, stanowiąca silne wzmocnienie wojsk rządowych. Po raz pierwszy na szeroką skalę „Jastrzębie Pustyni” przystąpiły do walk w północnej Latakii, na osobisty rozkaz gen Dżabera odbijając z rąk islamistów Al.-Nustra, alawickie miasteczko Achrar Asz-Szam. Kolejną akcją brygady był kontratak, mający na celu odbicie pól gazowych Szacher przejętych przez Państwo Islamskie. Przełomowym dla „Jastrzębi Pustyni” było jednak wejście do Syrii kontyngentu wojsk rosyjskich. Rosjanie prowadząc operacje z powietrza oraz udzielając wsparcia artyleryjskiego potrzebowali dobrze wyszkolonej zmotywowanej jednostki piechoty. Rozpoczęła się współpraca z „Jastrzębiami Pustyni”. W zamian za to Rosjanie dostarczyli brygadzie uzbrojenie, w tym najnowsze czołgi T-90, wyposażone w system obrony przeciwko rakietom przeciwpancernym „Sztora-1”.
Brygada współpracując z operatorami rosyjskiego specnazu GRU oraz komandosami z 45 Pułku Specjalnego rosyjskich Wojsk Powietrzno Desantowych (WDW), wyzwoliła ok. 200 km kwadratowych północnej Latakii, a także zapisała chlubną kartę podczas walk o wyzwolenie z rąk terrorystów Państwa Islamskiego starożytnego miasta Palmira. Nie dziwi zatem fakt, że formując zgrupowanie uderzeniowe do ataku na Rakkę, kluczową rolę powierzono jednostce gen. Muhammada Dżabera.
Równolegle, również na wschodzie prowincji Homs, spod starożytnej Palmiry wzdłuż szosy Homs-Tadmor (Palmira) – Deir Ez-Zor, na pozycje Państwa Islamskiego spadło kolejne uderzenie wojsk rządowych. Zaczęto „wyrąbywać” drogę do oblężonej od 3 lat i znajdującej się w dramatycznej sytuacji enklawy Deir Ez-Zor. Broniący miasta spadochroniarze z 4 brygady powietrzno–desantowej Gwardii Republikańskiej, wspieranych przez 137 brygadę artylerii z 17 dywizji rezerwowej, bronią się już ostatkiem sił. Pomimo dużych strat ekstremiści z Państwa Islamskiego prowadzą kolejne szturmy. W poniedziałek, podczas jednego z kontrataków, prowadząc osobiście do szturmu swoich żołnierzy został ranny gen Issam Zahredine. Ten mający już swoje lata, siwobrody, charyzmatyczny dowódca spadochroniarzy, mimo ran wrócił na stanowisko dowodzenia i przy wsparciu stacjonujących na okolicznym lotnisku śmigłowców odzyskał utraconą linię obrony.
Ofensywa spod Palmiry ma pomóc żołnierzom rządowym i bronionej przez nich ludności cywilnej enklawy. Specjaliści szacują, że wraz licznymi kryjącymi się tam uchodźcami w mieście schroniło się przed fanatykami Państwa Islamskiego ok 120 – 150 tys. ludzi. Na pomoc idzie im zgrupowanie składające się z 60 brygady ze składu 11 Dywizji Pancernej i 67 brygady z 18 Dywizji Pancernej oraz lokalnej samoobrony. Są to jednak oddziały silnie wykrwawione, do tego wyposażone na skutek strat, w archaiczne na współczesnym polu walki czołgi T-62 i bojowe wozy piechoty BMP-1. Naraża to żołnierzy syryjskich na bolesne straty, gdyż bojownicy IS, w zamian za dostarczoną i sprzedaną ropę, pozyskali od Turków nowoczesne wyrzutnie przeciwpancerne amerykańskiej produkcji TOW-1. Cała nadzieja atakujących spoczywa na wsparciu lotniczym Rosjan, którzy rozwinęli tymczasowy punkt bazowania śmigłowców na lotnisku w Palmirze. Na opublikowanych przez terrorystów Daesz filmach z walk na tym odcinku frontu widać bojowników, próbujących bezskutecznie zestrzelić rosyjskie MI-28N ze stanowisk wielkokalibrowych karabinów maszynowych kalibru. 12,7 mm.
Na ile dwustronny atak na stolicę Państwa Islamskiego sił SDF wspieranych przez USA z jednaj strony i armii rządowej wspieranej przez Rosję z drugiej, są wynikiem ustaleń Moskwa-Waszyngton, a na ile są skutkiem rywalizacji supermocarstw, nie wiadomo. Ważne, że terrorystyczna hydra, jaką jest Daesz została zmuszona do defensywy i zaczyna się chylić pod tymi ciosami ku upadkowi.

Poprzedni

Wreszcie wyszło szydło z worka

Następny

Clinton wygrała… a Sanders swoje