Brzmienie nazwiska Marian Spychalski (1906-1980), to dla mojego pokolenia brzmienie nazwiska z najwyższej półki politycznej lat sześćdziesiątych, wymieniane jednym tchem z takimi nazwiskami jak Władysław Gomułka, Józef Cyrankiewicz, Zenon Kliszko, Aleksander Zawadzki, Ignacy Loga-Sowiński i kilka innych. Przedwojenny sympatyk ruchu komunistycznego, w czasie okupacji członek kierownictwa PPR, działacz Krajowej Rady Narodowej, po wojnie prezydent Warszawy, a potem więzień stalinowski (1950-56), aresztowany, więziony i brutalnie przesłuchiwany przez funkcjonariuszy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w ramach represji przeciw „odchyleniu prawicowo-nacjonalistycznemu” (1948), jako jeden z ludzi bliskich Gomułce („gomułkowszczyzna”, „spychalszczyzna”).
W latach 1957-1968 członek Biura Politycznego KC PZPR i Minister Obrony Narodowej, od 1963 Marszałek Polski.
Podaję tę skromną garść z bogatego życiorysu Mariana Spychalskiego, ponieważ w wydanych przez oficynę Bellona jego wspomnieniach jako architekta i pierwszego powojennego prezydenta stolicy, tych informacji w zasadzie brak, poza ogólnymi uwagami o „działalności politycznej”. Nie ma choćby wzmianki o okolicznościach i okresie uwięzienia, jeśli nie liczyć dramatycznych rysunków więziennych. A szkoda, bo mamy do czynienia z jedną z kluczowych postaci w historii Polski Ludowej, a przy tym ostatnim jak dotąd Marszałkiem Polski. Wspomnienia Mariana Spychalskiego nie są zbyt skrupulatne, jeśli chodzi o historię rodzinną i czas jego dzieciństwa i młodości w rodzinnej Łodzi.
Z całą pewnością nie są to „wspomnienia niebieskiego mundurka” ani „samowara” Większość zapisków dotyczących okresu międzywojennego odnosi się do działalności Mariana Spychalskiego jako młodego, utalentowanego architekta, kierownika Wydziału Ogólnego Planu Zabudowy Warszawy.
Mocno zaangażowanego w budowanie stołecznego statusu Warszawy z urbanistycznego punktu widzenia i silnie akcentującego potrzebę rozwoju mieszkalnictwa w cierpiącej na głód mieszkaniowy stolicy.
Wspomnienia mają co prawda rys specjalistyczny, ale pisane jasnym, gawędziarskim językiem stanowią ciekawy przyczynek do urbanistycznej historii Warszawy czasów prezydentury Stefana Starzyńskiego. Są też wspomnienia ze służbowych podróży autora, w tym do hitlerowskich już Niemiec i do Szwecji. Wojenna część wspomnień Spychalskiego dotyczy po części spraw prywatnych, po części działalności w konspiracyjnej komórce planowania rozwoju stolicy w przyszłości.
Jest też nieco informacji o podziemnej działalności politycznej autora, ale serwowanych dość oszczędnie, bez wystarczająco jasnego opisu zdarzeń i personaliów, z licznymi lukami.
Wydaje się, że to dramatyczne, więzienne przeżycia Spychalskiego wytworzyły w nim instynkt tak daleko idącej dyskrecji, a poza tym pisał je prawdopodobnie po odejściu z kierownictwa PRL, po 1968 roku, w warunkach intensywnego działania Służby Bezpieczeństwa. I nie mógł wykluczyć, że w przypadku przechwycenia przez nią materiałów zbyt niedyskretnych ich treść mogłaby być skierowana przeciwko niemu. Ostatnia część wspomnień Mariana Spychalskiego dotyczy jego działalności jako pierwszego powojennego prezydenta stolicy, który zastał ja jako po części zburzone i całkowicie zdewastowane miasto. Wspomnienia poprzedzone są wstępem architekta Adama Wagnera na temat Warszawy, jako nieukończonego projektu II RP oraz wstępem wnuczki Mariana Spychalskiego. Wzbogaca je komplet fotografii, w tym jedna szczególnie wymowna – reprodukcja autoportretu autora w więziennej celi.
Marian Spychalski – „Warszawa architekta. Wspomnienia pierwszego powojennego prezydenta stolicy”, Wyd. Bellona, Warszawa 2015, str. 210, ISBN 978-83-13416-4