16 listopada 2024
trybunna-logo

Wciągające moczary sarmackie

U lewicy i liberałów sarmatyzm miał zawsze bardzo złą tzw. prasę albo opinię, jako ucieleśnienie najgorszych cech szlacheckiego narodu polskiego, jego anarchii, warcholstwa, pijaństwa, pychy, prowincjonalizmu, dewocji i dziesiątków innych przywar.

Sarmatyzm w tym ujęciu to owe łby podgolone, dymiące, wymachujące szablami, zrywające sejmy i sejmiki, to owa tłuszcza tak ostro oceniona w „Popiołach” przez Żeromskiego słowami księcia Gintułta w rozmowie z Piotrem Olbromskim, to Jędruś Kmicic odmawiający zdrowaśki między jednym a drugim podpaleniem wsi, to groteskowo-potworne sarmackie postaci w dramatach Juliusza Słowackiego z „Mazepą” na czele, w „Opisie obyczajów” księdza Jędrzeja Kitowicza i w „Pamiętnikach” pana Jana Chryzostoma Paska. U części prawicy (zapewne niecałej) z kolei Sarmacja cieszy się uznaniem, jako specyficzna forma unikalnej, dawnej polskości.
Niektórzy nawet chętnie by pewne jej formy życia zaimplantowali na niwie naszej współczesności („Fronda”). Krzysztofa Koehlera Sarmacja fascynuje od lat. Owocem jego studiów nad nią jest „Palus sarmatica” co oznacza mniej więcej sarmackie moczary, grzęzawisko, bagno. Fascynacji tej nie dziwię się, bo choć moralnej sympatii. Sarmacja we mnie nie budzi, to podziwiam jej niektóre formy estetyczne, ubiory, portrety, np. trumienne, barokowe kościoły i tuż obok orientalizm form, literaturę, poezję (np. księdza Baki) i tak dalej. Sarmacja może była i okropna, ale w swoim wyrazie estetycznym, tym już artystycznie przetworzonym, niebywale bujna, atrakcyjna, soczysta, zmysłowa. I postanowił Koehler nam tę Sarmację, te sarmackie moczary, bagna i grzęzawiska pokazać, układając coś rodzaju alfabetu, słownika Sarmacji, rozpoczynającego się od absolutum dominium i adwentu poprzez gorzkie żale, choroby, herby, kobiecość, leki, niebiosa, okopy, pielgrzymowanie, sejmy, sejmiki, śmierć sarmacką, wąsy, aż po „Żonę” (sarmacką) i wiele, wiele innych. Alfabet czy też słownik Koehlera układa się w uczony, błyskotliwy, bardzo dowcipny esej o kulturze staropolskiej, w jej panoramę. Lektura to przepyszna, fascynująca i jak zauważa wydawca, „wciągająca jak bagno”. W rzeczy samej i tuż obok.
Krzysztof Koehler – „Palus sarmatica”, Warszawa 2016, str. 455, ISBN 978-83-65248-10-7(Muzeum Historii Polski),ISBN 978-83-65459-01-5 (Wydawnictwo Sic!)

Poprzedni

Paryż to ocean

Następny

Łazienki w zwierciadle literatury

Zostaw komentarz