16 listopada 2024
trybunna-logo

Wałbrzych – tajemnicze miasto

To bogato ilustrowana opowieść o fascynującym, dziwnym mieście polskim-niepolskim, o Wałbrzychu (niemiecki Waldenburg). Polskim – bo należy do Polski od ponad siedemdziesięciu lat. A jednak nie polskim, tak jak na wskroś polskim miastem jest choćby Kalisz czy Warszawa, bo Wałbrzych był przez stulecia dolnośląskim miastem władanym przez dynastie niemieckie i tym sensie do 1000-letniej historii Polski (wyłączając okres po 1945 roku) nie przynależy. „Sekrety Wałbrzycha” nie są linearną opowieścią rozpoczynającą się od pradziejów miasta, lecz serią frapujących, bogato ilustrowanych gawęd (edycja w swojej formie zewnętrznej, łącznie z okładką, nawiązuje do graficznego stylu edytorstwa przedwojennego). Otwiera zbiór opowieść o sławnej wałbrzyskiej palmiarni (mniej znanej niż palmiarnia poznańska), której powstanie było owocem pewnej miłości w wysokich, arystokratycznych sferach. Możemy też poznać dzieje markowego wałbrzyskiego przemysłu spirytusowego oraz cieszącej się światową renomą „wałbrzyskiej porcelany”, losy „wałbrzyskiego Cyganiewicza”, siłacza-atlety Rajmunda Niwińskiego, dokonania wałbrzyskiego sportu, w tym losy o najbardziej znanego wałbrzyskiego piłkarza Włodzimierza Ciołka. Wałbrzych to także miasto górnicze, więc historiom kopalnianym oraz innym podziemnym historiom wałbrzyskim poświęcona jest spora część zbioru. Bo Wałbrzych to miasto podziemnych tuneli, korytarzy, labiryntów (n.p. hitlerowski kompleks Riese czy dotąd nieodkryty „złoty pociąg”, najbardziej sensacyjna zagadka miasta), które już to pobudzały mroczną wyobraźnię, już to prowokowały do realnych poszukiwań tego, co w podziemnych trzewiach Wałbrzycha może się znajdować. Są też opowieści z czasów wojennego, hitlerowskiego Waldenburga, w tym o waldenburskich hitlerowcach i o pompatycznym mauzoleum-świątyni nazistów, której nędzne pozostałości (doszczętnie zniszczono ją po wejściu Armii Czerwonej), niczym ruiny Akropolu, można do dziś oglądać. Do tego dochodzą ponure kryminalne zagadki miasta, w tym historia „bestii”, seryjnego mordercy, a także na poły groteskowa historia działalności Czesława-Śliwy vel Silbersteina, „największego oszusta PRL” (zekranizowana jako film „Konsul” przez Mirosława Borka (1989), z Piotrem Fronczewskim w roli tytułowej). I oczywiście opowieść o najsławniejszym zabytku Wałbrzycha, okazałym Zamku Książ, z którym związana jest m.in. historia legendarnej Bursztynowej Komnaty i w którego scenerii, głównie we wnętrzach, kręcono szereg filmów historycznych, w tym reżyser Jerzy Antczak „Hrabinę Cosel”.

Na koniec przyznam, że nigdy nie byłem w Wałbrzychu, ale lektura „Sekretów” skłoniła mnie ostatecznie do podjęcia decyzji o dość dalekiej (jak na krajowe warunki) podróży do tego miasta. Kto wie, może zbiegnie się to z premierą kręconego obecnie filmu według głośnej przed kilku laty powieści Joanny Bator, „Ciemno, prawie noc” (2012), jedynego dotąd utworu literackiego, dla którego inspiracją był mroczny, tajemniczy i fascynujący genius loci tego niezwykłego miasta.

Artur Szałkowski – „Sekrety Wałbrzycha”, Księży Młyn Dom Wydawniczy, Łódź 2017, str. 167, ISBN 978-83-7729-398-0.

Poprzedni

Powstanie społeczne

Następny

„O klątwie”

Zostaw komentarz