19 listopada 2024
trybunna-logo

Wakacje

Odetchnąłem z ulgą, kiedy ogłoszono wyniki wyborów na prezesa PiS. Ta niepewność – wybiorą go, czy nie wybiorą – była niezwykle frustrująca.

Na szczęście, wszystko skończyło się dobrze, nawet tych siedmiu delegatów wyznaczonych przez prezesa do głosowania przeciw niemu, by stworzyć choć pozory – używając słów pana Jarosława – „jakiejś tam demokracji”, ma się dobrze i nie jest narażonych na szykany.
Przy okazji pomyślałem sobie, że latem, w piękną pogodę, pośród radosnych ludzi, szkoda zajmować się stale i wciąż polityką, która wprawdzie daje nadzieję na wszechstronny rozwój naszej suwerennej do bólu Ojczyzny, odbudowanie jej potęgi i znaczenia w Europie, ale czasami przyprawia o stany przedzawałowe bądź nawet tylko – znów cytując klasyka – absmak.
Tyle jest wokół pięknych rzeczy, że należy zacząć je dostrzegać, by poprawić sobie trochę humor, a co za tym idzie – trawienie tak ważne dla prawidłowego oglądu świata. Dlatego dziś dla odmiany proponuję wycieczkę w moje najbliższe okolice. Dzień, w którym musiałem to i owo załatwić, zrobić, obejrzeć i przy okazji przyjrzeć się, jakie to ruiny musi ratować nasza władza ku uszczęśliwieniu narodu.
Na początek pojechałem na pobliską wieś, gdzie ksiądz pleban pełen zrozumienia pozwolił mi gmerać w księdze pochówków, w której szukałem danych do opracowywanego właśnie tematu.
Niewiele z tego wyszło, bo księgi starsze niż 1895 roku musiał ksiądz zdać do archiwum diecezjalnego, ale pogawędka była sympatyczna i pełna ciekawych spostrzeżeń. Dobry początek dnia.
Następnie wybrałem się do Trątkownicy, wsi gdzie można obejrzeć kamienne kręgi i kurhany na cmentarzysku Gotów z I – III w. n.e. I tu niespodzianka – dzień wcześniej rozpoczęły się tam nowe wykopaliska i kiedy dotarłem były już nawet pierwsze znaleziska.

opinia foki 1

Pani profesor Magdalena Mączyńska była tak miła, że pozwoliła połazić i pofotografować z bliska prace swoich doktorantów i ich pomocników i podywagować na temat odkrytych dwóch rodzajów pochówków (szkieletowego i ciałopalnego) pochodzących z tego samego okresu. Niezorientowanym wyjaśniam, że to dość istotne, bo może świadczyć za niepopularną dziś politycznie tezą, że tzw. wypieranie jednych kultur przez drugie, jednych plemion przez inne, jest najprawdopodobniej tylko błędem z naszym dotychczasowym pojmowaniu historii. Wiele już odkryć wskazuje na to, że tzw. kultury archeologiczne były w większości efektem przenikania się zwyczajów ludzi zamieszkujących wspólnie tereny naszego (i nie tylko) kraju. Potwierdzają to zresztą badania genetyczne, co niekoniecznie pasuje do tez lansowanych przez politykę historyczną.

opinia fotki 2

Jadąc dalej przez najpiękniejsze na świecie Kaszuby zobaczyłem coś, co jest świadectwem zmian zachodzących na polskiej wsi.
Ot, zwykłe, niewyglądające na szczególnie zamożne gospodarstwo, a przed oborą

opinia fotki 3

Dlaczego to takie ważne? Ano dlatego, że jeśli polski rolnik zaczyna odczuwać potrzebę obcowania z takimi przedmiotami (nawiasem mówiąc świetne wykonanie), to znaczy, że mamy już do czynienia z kim innym niż przywykło się o tym myśleć.
W innych wsiach po drodze napotykałem np. stare kaszubskie checze (chaty), już niezamieszkałe, ale pieczołowicie odnowione i stanowiące ozdobę przydomowego ogrodu. Szachulcowa konstrukcja, okna zaczynające się pół metra od ziemi i strzecha, która robi wrażenie prawdziwej, choć zrobiona jest (i to niemałym kosztem) ze słomy impregnowanej środkami niepalnymi.
Takich mini-muzeów spotykałem po drodze mnóstwo.
Po drodze dwujęzyczne tablice, które przyprawiają o ból głowy „prawdziwych Polaków”.

opinia fotki 4

W samych Ostrzycach, nad jednym z najpiękniejszych polskich jezior rozpleniły się pensjonaty, gospody i hoteliki, których otoczenie zdobią dawne sprzęty gospodarskie przerobione w najrozmaitszy sposób.
Np. ten kierat

opinia fotki 5

lub bryczka

opinia fotki 6

Właściciel nie ma nic przeciw temu, by rozsiąść się w takiej bryczce, a kelnerka bez zmrużenia oka przyniesie do niej lody w pucharku, albo i co innego.
Stare sanie dostały nawet parasol, by spokojnie w nich spożyć coś smacznego.

opinia fotki 7

Kiedyś atrakcją zakładowych ośrodków wypoczynkowych były przystanie z łodziami i kajakami. Dziś takie przystanie ma każdy pensjonat, a nawet wiele zwykłych małych knajpek.

opinia fotki 8

Rozsiadłszy się na jednym z wielu tarasów (na stromych stokach nad jeziorem porobione są tarasy wielkości raptem kilkudziesięciu metrów kw, za to w dużej liczbie) możemy kontemplować piękno przyrody, chłonąć bajkowy krajobraz i naprawdę psychicznie oderwać się od wszystkiego.

opinia fotki 9

Na stokach Złotej Góry, gdzie tradycyjnie odbywa się wielkie Truskawkobranie scena z dachem w kształcie odwróconej łodzi, na której występują zarówno tutejsi artyści, jak i np. Carlos Santana, który twierdzi, że na Kaszubach czuje się jak w drugim domu (w tym roku, za parę dni ma koncert w Dolinie Szarloty na Kaszubach).

opinia fotki 10

Gdy wracałem do Gdyni przypomniał mi się zespół Red Hot Chili Peppers grający na tegorocznym Openerze, który zachwycił się tutejszą plażą i zaklinał się, że choćby tylko dla niej będzie tu powracał.
Sam Opener to tłumy młodych ludzi w mieście, gwar wszystkich możliwych języków, kolorów skóry i strojów, ale przede wszystkim wzajemne uśmiechy wymieniane z „miejscowymi”, a nawet życzliwość „kanarów” w miejskiej komunikacji, pełnych zrozumienia dla przyjezdnych fanów muzyki pogubionych czasem w systemie sprzedaży biletów na trajtki czy autobusy.
W centrum zaś miasta pomnik Antoniego Abrahama, bojownika o polskość tych ziem, choć mniej kumatym psują radość czarno żółte flagi powiewające obok. W niektóre dni jest nimi przyozdobiona cała pryncypialna ul. Świętojańska, ulica zaprojektowana przed wojną, mająca dokładnie 1852 m, czyli tyle ile jedna mila morska.
To tak pokrótce, jeśli chodzi o wędrówkę jednego dnia po najbliższej okolicy. Z pewnością każdy z was zobaczy coś podobnego u siebie, a ja tylko namawiam, by to zrobić. Kiedy potem włączy się radio czy telewizor i posłucha o „ruinie”, to wszystko zaczniemy odbierać zupełnie inaczej.
Choć z dobrze poinformowanych źródeł słyszałem, że to osławione „państwo w ruinie”, to nie opis zastanej rzeczywistości, ale obietnica wyborcza.
Osobiście nie życzę sobie jej spełnienia.
A wszystkim czytelnikom miłych wakacji.

 

Poprzedni

My

Następny

Szwajcarski mistrz