20 listopada 2024
trybunna-logo

W obronie

W obronie Profesora Piotra Glińskiego wicepremiera i ministra kultury i dziedzictwa narodowego, członka rządzącej partii Prawo i Sprawiedliwość

W styczniu 2016, po opublikowaniu listu otwartego grupy socjologów do Piotra Glińskiego, jako profesora socjologii i byłego przewodniczącego Polskiego Towarzystwa Socjologicznego, profesor Gliński, w rozmowie z redaktorem Piaseckim w radiu TOK FM powiedział, że nie odpowie na pytania swoich kolegów-socjologów, bo nie jest już socjologiem, jest politykiem.
Pozwoliło mi to na sformułowanie opinii, że ta wypowiedź, gdyby był prowadzony konkurs na najgłupszą wypowiedź osoby publicznej, miałaby szanse na tytuł głupoty roku.
Wydawałoby się, że profesor socjologii z niemałym dorobkiem, cieszący się szacunkiem w swoim środowisku, nie może – nawet dla największej żądzy władzy, władzy vice-premiera i ministra, władzy uzyskanej przecież z kaprysu lidera partii, która wygrała wybory prezydenckie i parlamentarne – powiedzieć, że teraz już nie jest socjologiem.
Pisałem, że politykiem się bywa, a profesorem się jest. Minister Gliński robił, co robił, bywał bohaterem różnych medialnych wydarzeń, obrywało mu się od różnych gremiów, ale i członków najbliższej rodziny, ot, funkcjonariusz partyjny zaangażowany na froncie walki o nową politykę historyczną, o nowy kształt narodowej kultury.

Zapiekliło się ostatnio

Minister Piotr Gliński udzielił półgodzinnego wywiadu telewizyjnego w TVP Kultura. Prowadzący wywiad, nowy redaktor z nadania nowego prezesa telewizji narodowej, Jacka Kurskiego, pozwolił ministrowi na rozwinięcie skrzydeł i prezentację celów i zamierzeń ministerstwa. 
Nie będę skupiał się na wszystkich merytorycznych wątkach wywiadu, zainteresowanych odsyłam do Gazety Wyborczej, w której redaktor Roman Pawłowski przeanalizował tekst wywiadu i sposób jego przeprowadzenia.
Jest jednak kilka spraw, których nie mogę pominąć w tekście poświęconym ministrowi kultury.
Zacznę od formy – pierwsze ujęcie kamery pokazujące ministra na tle starego zegara i zapalonej lampy z misternym kloszem nie sprawiało wrażenia ciepła i spokoju, twarz ministra nie kojarzyła się z kulturą, dla mnie była to raczej twarz prokuratora, człowieka o surowym obliczu i uśmiechu (był widoczny), który nie wzbudzał pozytywnych uczuć.
Co tam forma, odczucia to absolutnie subiektywna sprawa, komuś się podoba, a komuś nie. Co innego słowa oddające myśl ministra…
Zacznę od jakże trafnej konstatacji ministra Glińskiego, który na pytanie prowadzącego o to, czy ważne jest łączenie funkcji ministra kultury z funkcją wicepremiera rządu stwierdził, że to bardzo ważne i kojarzy mu się to z czasami PRL, gdzie takie rozwiązania miały miejsce. To prawda. Tylko w rządach starego systemu pojawiała się taka konfiguracja. W rządach po zmianie ustroju, po 89 roku, żaden minister kultury nie miał takiej pozycji w rządzie. Czy to ważne? Czas pokaże, minister —ale i wicepremier — (pierwszy wicepremier, jak mówiła w exposé pani premier Szydło) może chyba więcej niż tylko minister i to tylko takiego „miękkiego” resortu.
Ponad osiem miesięcy na stanowisku ministra zaowocowały jedynie generalną wymianą kadr.
Nowa władza wymienia wszędzie, gdzie może na „swoich”. W wywiadzie minister zapowiedział nowe podejście do muzealnictwa, zapowiedział budowę muzeum historii Polski, łaskawie zaznaczając, że będzie to kontynuacja prac podjętych przez poprzedników.
Muzea żołnierzy wyklętych, muzeum Kresów, muzeum Sybiru — to przykłady wysiłków ujęcia sieciowego istniejących i planowanych placówek muzealnych nowej władzy.
W głośnej sprawie Muzeum II Wojny i planów połączenia z Muzeum Westerplatte minister Gliński zapewnił, że żadna krzywda Muzeum II Wojny się nie stanie, a grzeczny prowadzący nie zapytał ministra o skandaliczne recenzje dotyczące ekspozycji muzeum wojny, według których planowane ekspozycje zbyt jednostronnie ukazywały grozę wojny pomijając wątki heroizmu i bohaterstwa, jako oczywistych rezultatów wojny – recenzje, według których hasło „nigdy więcej wojny”, jako hasło PRL-owskie, należy odrzucić.
Miało nie być o treści, wróćmy do zasadniczego wątku.
W końcowych fragmentach wywiadu minister Gliński powiedział zdania mówiące wprost, że jego poprzedniczka na stanowisku ministra kultury, pani profesor Małgorzata Omilanowska przekazała publiczne pieniądze dla organizacji Obywatele Kultury.
To jawne kłamstwo, to absurd.
Obywatele Kultury, wielki ruch społeczny działający na rzecz kultury, nie mają nawet konta, na które można by przekazać pieniądze, Obywatele Kultury nigdy, przez wszystkie lata nie otrzymywali dotacji.
Minister Gliński powiedział, że ze zdziwieniem i wręcz z rozbawieniem dowiedział się, że minister Omilanowska, tuż przed odejściem, przekazała im środki na organizacje kolejnego Kongresu Kultury, kongresu, o którym minister coś tam słyszał, coś tam sobie kojarzy, jakieś nazwiska ludzi chyba jednak nieżyczliwych dla obecnej władzy…

No i zapiekliło się…

Pani profesor Małgorzata Omilanowska publicznie, w Radiu TOK FM, nazwała ministra Glińskiego kłamcą mówiąc, że spodziewa się pozwu o zniesławienie ze strony ministra Glińskiego. Jej adres jest znany ministerstwu.
Na stronie Ministerstwa Kultury „zawisło” oświadczenie, z którego można wyczytać, że wypowiedź ministra o finansowaniu ruchu Obywatele Kultury odnosi się do tego, że wielu członków tego ruchu, jako pracownicy instytucji kultury, reżyserzy czy dyrektorzy teatrów, otrzymują wynagrodzenia z pieniędzy publicznych i dlatego minister Gliński mógł tak powiedzieć jak powiedział.
Dobre, naprawdę dobre… To jest „logika” obezwładniająca głupotą i krętactwem.
Prawo i Sprawiedliwość rządzi niepodzielnie Polską, wola Prezesa i Partii i Polski stanowi prawo i określa, co to jest sprawiedliwość.
Dobra zmiana zmienia wszystko, z dotychczasowych poczynań i zapowiedzi na przyszłość wynika jednoznacznie, że miękka sfera, dotycząca polityki historycznej, wychowania nowego człowieka, nowego zdefiniowania pojęcia patriotyzmu, stanowi zadanie najważniejsze.
Kultura rozumiana, jako kultura narodowa (a co jest narodowe — określi władza) jest priorytetem.
Rewolucja kulturalna w Chinach posługiwała się młodzieżą; to zupełnie młodzi ludzie byli wykonawcami woli Przewodniczącego Mao, to oni wysyłali do pracy na ryżowiskach profesorów i uczonych w ramach reedukacji, w czasach rewolucji kulturalnej.
W Polsce rewolucję kulturalną robi profesor socjologii, który kiedyś zajmował się problematyką społeczeństwa obywatelskiego.
Profesor, wicepremier i minister Piotr Gliński nie jest kłamcą, profesor, wicepremier i minister Piotr Gliński jest politykiem.

 

Poprzedni

Ukochany kraj, umiłowany kraj*

Następny

Gospodarować z umiarem