16 listopada 2024
trybunna-logo

W cieniu wojny

To nie jest antologia dramatów będących kroniką wojny toczonej na wschodzie Ukrainie czy konfliktu z Rosją. Jednak siłą rzeczy większość opublikowanych w niej sztuk toczy się w cieniu tej wojny. Trudno się temu dziwić. Antologia nosi tytuł: „Współczesna dramaturgia ukraińska”.

A skoro tak, nie może ignorować najbardziej znaczących wydarzeń współczesności. Kontekst wojenny na pewno do nich należy. Echa wojny odzywają się niemal we wszystkich ośmiu dramatach, zamieszczonych w tym wyborze Anny Korzeniowskiej-Bihun, choć tylko w jednym z nich wysuwają się na plan pierwszy. Przy czym akurat w tym utworze nie chodzi wcale o dzisiejszy konflikt na Wschodzie, ale o niewyrównane rachunki odległej już przeszłości. Mowa o dramacie Pawło Arje „Chwała bohaterom”, w którym mści się nieodrobiona lekcja historii.
Rzecz dzieje się w szpitalu dla weteranów. Mocno leciwi pacjenci, oczekujący na operacje, okazują się reprezentantami przeciwnych obozów; jeden z nich, Oskar Ilkowycz Szemela jest byłym żołnierzem Ukraińskiej Powstańczej Armii, drugi, Andrij Wasylowycz Czumaczenko – Armii Czerwonej. Nie ma mowy o pojednaniu, każdy z nich uważa siebie za bohatera, a tego drugiego za odszczepieńca. Żądają przenosin do innych sal, ale w szpitalu brakuje miejsc i są skazani na siebie. Kiedy okaże się, że były bojownik z UPA może zostać wypisany ze szpitala, bo brak formalnych podstaw do leczenia w tej placówce, a przede wszystkim brak funduszy na „łapowe” dla personelu, czerwonoarmista po kryjomu chce jego operację sfinansować. Ale nawet ten gest solidarności ponad podziałami nie zyska aprobaty tego drugiego – spotkanie weteranów będących po przeciwnych stronach ideologicznych podziałów doprowadzi do tragedii. Przy okazji Arje ukazuje korupcję i kryzys ekonomiczny w służbie zdrowia, ale i pragnienia młodszego pokolenia – to wnuczka Szemeli wprowadza nieco nadziei – chce żyć pełnią życia, bez ciągłego oglądania do tyłu, korzystać ze swojej szansy, odciąć się od historycznych podziałów i waśni.
Dramat Arje otwiera antologię, ale to nie znaczy, że to jakiś hierarchiczny wybór. Autorka antologii posłużyła się prostym rozwiązaniem formalnym, układając dramaty w porządku alfabetycznym, według nazwisk ich autorów. Tak więc Arje otwiera tę antologię siła rzeczy, ale w tym przypadku tkwi jednak nieprzypadkowy los; tak się składa, że utwór Arje najsilniej ingerujący w źródła dzisiejszych podziałów w społeczeństwie ukraińskim znalazł się od razu na początku wyboru. Można to traktować jak socjologiczną sondę, czy szkic mapy problemów, z jakimi borykają się nie tylko bohaterowie tego utworu.
Arje należy do wąskiego grona współczesnych dramatopisarzy ukraińskich, którym udało się już przetrzeć na polskiej scenie. Wprawdzie to dopiero początek, ale już dwie jego sztuki znalazły swoich widzów, także drukowana w antologii „Chwała bohaterom”, która w wersji amatorskiej była prezentowana kilka lat temu w Lubelskim Centrum Kultury (2014, reż. Jacek Timingeriu) w ramach Czytelni Dramatu w Języku Ukraińskim. Czytaniu towarzyszyło spotkanie z autorem. Drugie czytanie miało miejsce w Teatrze WarSawy podczas Festiwalu Sztuk Czytanych (w reżyserii Wojciecha Urbańskiego).
Na profesjonalnej scenie pojawił się dramat Arjego „Na początku i na końcu czasu” w Krakowie, na małej scenie Teatru Ludowego Pod Ratuszem. Arje korzystając z poetyki realizmu magicznego opowiada o życiu rodziny w tak zwanej, „zonie” wokół nieczynnej elektrowni w Czarnobylu. Sztukę tę w przekładzie Anny Korzeniowskiej-Bihun i w reżyserii Katarzyny Deszcz przyjęto dobrze, a rolę Elżbiety Karkoszki jako „babki” trudniącej się zamawianiem złego, a zarazem świetnie zorientowanej w realiach czarnobylskiego życia, uznano za prawdziwe osiągnięcie. Widać zatem, że jest nadzieja na żywszą obecność młodej dramaturgii ukraińskiej na polskiej scenie.
Taką nadzieję budzi m.in. drukowana w tej antologii „Studnia” Dimy Łewyckiego. Autor należy do duchów niespokojnych, kilka lat temu był współzałożycielem grupy teatralnej Pic Pic (nazwa znacząca), tworzył zdarzenia teatralne, będące połączeniem audio-dramatu i gry miejskiej – jeden z takich spacerów odbył się w Warszawie podczas Pierwszego Przeglądu Teatrów Ukraińskich (2017). Sztukę poprzedził autor przestrogą, zakazując jej grania w Rosji, a w każdym razie przez teatry, które publicznie nie odetną się od polityki prezydenta Władimira Putina.
To wyjątkowo mroczna sztuka, korzeniami tkwiąca w tradycji starotestamentowej, a zarazem tchnąca duchem greckiej tragedii. Opowiada o skłóconych braciach, Jakubie i Sawwie, z których jeden wydarł drugiemu ojcowiznę (wyraźnie nawiązuje do biblijnej rywalizacji Ezawa i Jakuba). W ich zatarg wplata się śmierć córki Ezawa, której ciało znaleziono w studni. Na tej zbrodni się nie kończy – to raczej początek całego ciągu ponurych zdarzeń, zgonów i okrutnego śledztwa prowadzonego przez z zawziętych śledczych. Wszystko to grzęźnie w atmosferze moralnego zagubienia i zdziczenia. Dominuje przemoc, wzajemna niechęć, demonstracyjny hedonizm i brutalność, którą dodatkowo wzmacnia postać wojennej ofiary – beznogiego i niemego desantowca, który pojawia się na scenie jak wyrzut sumienia, a może Charon, odprowadzający wszystkich nad Styks. Ta tajemnicza i frapująca sztuka o infekcji zła miała już swoje pierwsze prezentacje w Polsce – performatywne czytanie w Olsztynie (w reżyserii Zuzy Barz), a warta jest pełniejszej realizacji.
Takich propozycji jest w antologii więcej – na pewno należy do nich jedyna w książce komedia „Gdzieś i około” Anny Jabłonskiej, której kanwą są ogłoszenia zamieszczane w prasie w celu nawiązania romantycznej znajomości. Nie jest to jednak komedia do beztroskiego śmiechu, bez podtekstów i poetyckiego echa – Jabłonska była autorką, w której sztukach dochodziły do głosu tragiczne tony i refleksje filozoficzne. Piszę „była”, bo ta niezwykle utalentowana dramatopisarka zginęła tragicznie w zamachu terrorystycznym na moskiewskim lotnisku Domodiedovo (2011). Leciała z rodzinnej Odessy, aby odebrać kolejną nagrodę. Jej scenariusze i sztuki cieszyły się (nie tylko w Rosji) wielkim zainteresowaniem, nazywano ją nadzieją teatru i filmu. Nie dożyła nawet 30 roku życia. To autorka wciąż nieodkryta przez polski teatr, choć i ona ma za sobą głośne czytanie – sztuka „Gdzieś i około” była prezentowana w ramach cyklu Teatrze przy Stole w dworku Sierakowskich w Sopocie w reżyserii Krzysztofa Gordona. Tak więc początek został zrobiony.
Na prezentację czeka Natalia Błok i jej monodram „Przez skórę” – koncept autorki, że wirus SKK (czyli Skóra Koloru Khaki) jest winien wojennemu szaleństwu ludzi, mimo że kojarzy się z pomysłami science fiction, przynosi ironiczną refleksję o kondycji ludzkiej. To gotowy tekst dla aktorek szukających repertuaru w teatrze jednoosobowym.
Próbę czytaną przeszli już „Polarnicy” Maszy Wakuły, dramat prezentowany także podczas wspomnianego Festiwalu Sztuk Czytanych (w reżyserii Mikołaja Lizuta). To filozoficzna przypowieść umieszczona scenerii antarktycznej – niezmierzone białe połacie lodu i śniegu, przemierzane przez parę życiowych rozbitków, tworzą tło podjętej przez nich próby poniechania nieustannej ucieczki przed życiem i odpowiedzialnością.
O pułapkach codzienności, które zagrażają związkom między ludźmi, niszczą je, a bohaterów okaleczają, traktuje dramat Oleksandry Hromowej „Dźwięki i głosy”. O ile Hromowa interesuje się stosunkami wewnątrz rodziny, o tyle Tetiana Kycenko w „Białofartuszności” podejmuje się sondy społecznej w środowisku służby zdrowia – ocenianej bardzo krytycznie pod względem moralnym i profesjonalnym. To medycyna w optyce groteski.
Na koniec nazwisko bodaj dzisiaj najmodniejsze spośród ukraińskich twórców związanych z teatrem – Olga Maciupa. To jej scenariusz widowiska „Lwów nie oddamy” wystawiony w teatrze rzeszowskim stał się przebojem ostatniego sezonu. Zdobył wiele wyróżnień i był zapraszany na prestiżowe festiwale (w tym na Warszawskie Spotkania Teatralne). Maciupa od siedmiu lat mieszka w Lublinie, jest inicjatorką wielu spotkań z dramatem ukraińskim, jej sztuka „Sobowtóry” była publikowana w „Dialogu” (dramat zwyciężył w konkursie „Lubimowka” w Moskwie w 2015 r.). W tej antologii publikuje postdramatyczny dramat „Czas na pilates”. Kuszący, ale trudny w realizacji. Nie przynosi łatwych diagnoz rzeczywistości. Maciupa zaskakuje formą, ostrością widzenia konfliktów i umiejętnością łączenia brutalnej fizyczności ćwiczeń gimnastycznych pozbawionej rąk i nóg bohaterki z poetyckim marzeniem. To prawdziwe wyzwanie dla poetki / poety teatru.

WSPÓŁCZESNA DRAMATURGIA UKRAIŃSKA. Od A do Ja, wybór, przeklad i wsteop Anna Korzeniowska-Bihun, Wydawnictwo AdiT, Warszawa 2018, str. 256, ISBN 978-83-606-9938-6.

PS. O tym tomie dramatów ukraińskich poprowadzę rozmowę podczas Warszawskich Targów Książki, 25 maja o godzinie 14.00 w Sali London z udziałem autorki i tłumaczki Anny Korzeniowskiej-Bihun, wydawczyni Elżbiety Manthley i dramaturga Dimy Łewyckiego. Serdecznie zapraszam – TM.

Poprzedni

Niech powrócą wspomnienia (6)

Następny

48 godzin świat

Zostaw komentarz